Rozdział 2

36 3 2
                                    

*Weronika*
W stałam poszłam się szykować do szkoły była środa w środę ojciec zawsze mnie przypalał jak mu się nudziło. Zrobiłam małej szlamie śniadanie płatki z mlekiem lub na odwrót jak kto woli.
Przysunęłam jej miskę i malutki serdeczny uśmiech. Ona patrzała na mnie a potem na miskę. Po pierwszej minucie zaczęła jeść. Ja wychodziłam a ona kończyła jeść śniadanie. Mósiałam śpieszyć się bo była 8:00 a, miałam na 8:10 biegłam ile mogłam. Zdążyłam na te piepszone lekcje.
Miałam wrzucić około 18 bo miałam dodatkowe lekcje jak balet i dodatkowa matematyka te dwie dodatkowe zajęcia mały po dwie godziny.
Wruciłam około18:10 powoli szłam bo mi się nie chciało iść do domu. Stałam jak werzłam nie mogłam uwierzyć co widziałam, ojciec który trzymał w ręce pieniądze a, mama płakała i błagała ojcia żeby tego nie robił. Zaczełam po mału rozumieć co się dzieje ojciec mnie sprzedał... Zaczęłam bez głośnie płakać. Wysoki mężczyzna ten co mnie śledził ukłonił się w paz gdy za mną wyszy ode nie o dwie głowy mężczyzna miał lekki uśmiech gdy zobaczył jak płaczę. Uciekłam do pokoju. Uciekłam przez okno do zaółka i usiadłam przy śmietniku. Byłam przerażona i zła...
*Xsavier *
-Roni - powiedziałem spokojnym lecz lodowatym głosem - spakuj jej ubrania i zanieś do samochodu-tym samym głosem jak poprzednio. Wyszłem z ich domu i poszłem do Weoniki bo wiedziałem gdzie jest. Było cholerne zimno a ona nie miała kurtki.
-Weonika nie wygupiaj się, wstawaj bo chora będziesz- teraz o wiele cieplejszym tonie mówienia ona nie patrzałam mi w oczy tylko gdzieś indziej ja tak tego nie lubię - Popacz na mnie gdy do ciebie mówię- mówiłem teraz groźnym tonem. Weronika popatrzyłam na mnie a ja jej wytarłem łzy. Wstaliśmy przytuliłem ją do siebie.
*Weonika *
Miałam ochotę się zabić albo zniknąć.
-Nie mów takich rzeczy- przymknoł mężczyzna - a teraz choć.

<3

¿~Przy tobie wiem co to kochać~¿  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz