2. Ratunek

370 8 6
                                    

Zwlekłam się z łóżka i choć strach nie pozwalał wyjść mi z domu, zaczęłam się ogarniać. W tym całym amoku napisałam do Mii, żeby po mnie przyszła. Mieszkała parę domów ode mnie więc wiedziałam, że na pewno się zgodzi. Dzisiaj nawet się nie malowałam, próbowałam coś zdziałać z moimi sińcami pod oczami ale po takiej nocy nic mi nie pomagało, więc postanowiłam zmyć tą abstrakcje i nic nie nakładać. Nogi dalej mi się trzęsły, zastanawiałam się jak to ukryć, żeby mama nie wypytywała co się dzieje. Aby uniknąć problemów i zbędnych pytań poczekałam jeszcze trochę aż mama wyjdzie do pracy. Gdy usłyszałam czasnięcie drzwi wyjściowych wiedziała, że zostałam już sama w domu. I dziwne bo bo momentalnie poczułam dwa sprzeczne ze sobą odczucia - z jednej spokój a z drugiej lęk bo jestem sama. Zabrałam telefon spod ładowarki i ostrożnym krokiem zeszłam po schodach. Przy ostatnich schodkach od razu przywitał mnie Jakub - ten pies ma naprawdę ciekawe a zarazem spokojne życie. Też chciałabym leżeć tak całymi dniami, jeść, wychodzić na spacery z myślą, że nic mi się nie stanie i na przykład żaden morderca mnie nie porwie. To by było życie. Z Mią umówiłam się, że przyjdzie do mnie za piętnaście minut. Aby nie tracić czasu i zająć czymś głowę zrobiłam sobie kawkę i piłam ją patrząc przez okna salonowe. Policja krążyła we wszystkie strony. Wjazd na moją ulice był zablokowany. Każdy kto chciał przejechać musiał zostać wylegitymowany przez policję, więc byłam więcej niż pewna, że w domu Justin mnie nie najdzie. Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Wzdrygłam się ale widziałam , że to nikt inny tylko Mia. Wzięłam torebkę i pogłaskalam Jakuba. Wyszyłam z domu. Mia przywitała mnie wielkim uściskiem. Kiedy zamykałam drzwi, zaczęła mówić:

- Kobieto ty chyba nie wiesz jakie masz szczęście. - Od razu wiedziałam do czego nawiązuje jej uwaga.
- Głupi zawsze ma szczęście. - Tylko to byłam w stanie z siebie wydusić a nie chciałam wspominać jej o tych sms'ach bo zaczęłaby dramatyzować.
- Może to głupie ale jaki on jest? - Zapytała z zainteresowaniem.
- A jaki może być morderca? Natarczywy? Niemiły?
- Nie o to mi chodzi. JEZU. Mam na myśli czy jak z nim rozmawiałaś to czułaś, że jest jakiś inny. - Wytłumaczyła.
- No wiesz śmiał się ze mnie nazywając schodziarą i w sumie to tyle. - Ten dziwnie bliski incydent gdzie Justin mnie przyciągnął wolałam zostawić dla siebie.
- Czekaj co? Schodziara? Dlaczego?
- No bo w końcu zlecieliśmy ze schodów, chociaż to było z jego winy.
- No to zawiało pomysłowością. - Zaśmiała się.

Resztę drogi poświęciliśmy na ugadywanie się na piątek. Mia zaplanowała imprezę u sobie bo jej rodzice wyjeżdżają na weekend.
Gdy wchodziliśmy na plac szkolny zaczepił mnie Drake - szkolna gwazdecza od piłki. Nie wiem dlaczego był taki popularny. Ani nie jest zbytnio przystojny, ani miły a dla mnie to już w szczególności.

- A ty znowu z tą Mią. Nie masz innych przyjaciół? - zaśmiał się szyderczo.
- Weź spadaj. Nie miałam odochty na te "inteligentne" rozmowy.
- Czekaj, czekaj, jeszcze z Tobą nie skończyłem. - Wyciągnął swoją rękę w kierunku moich włosów. - I co przefarbowałaś się z tego blondu na brąz. - Mówił owijają kosmyk wokół palca.
- Już dawno. - zrobiłam ruch ręką aby zdjąć jego z moich włosów a ten w tym samym momencie mnie za nie szarpnął. - Co ty robisz!? - Krzyknęłam . Wtedy Pani od biologii przybiegła widząc co się dzieje.
- Co ty jej robisz? - zapytała zła. Drake się nie odezwał tylko patrzył na mnie z tą swoją miną cwaniaczka.
- On już dawno dokucza w ten sposób Rose. - Powiedziała Mia.
- No to mamy chyba do porozmawiania Panie Drake. Zapraszam do dyrektora. A ty Rose się nie martw, kolega da Ci już spokój. - Powiedziała i ruszyła w stronę wejścia do szkoły. Drake stał dalej i się na mnie patrzył. - Czeka Pan na specjalne zaproszenie? Mówiłam, że idziemy do dyrektora.
- Jeszcze z Tobą nie skończyłem. - Wypalił i poszedł za nauczycielką.
- Co za palant. A ty to masz serio szczęście bo trafaisz na samych debili. Jak nie Darke to ten morderca, Twój sąsiad. - Zaśmiała się. Może i dla niej było to śmieszne, dla mnie nie za bardzo.

Romans z oprawcą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz