3. Spotkanie

401 6 14
                                    

- Wiesz o tym, że to grzech. Twoja mama na pewno by Cię nie pochwaliła.
- Justin, dla mnie jesteś ważny tylko Ty.
- Niunia, dobrze wiesz, że to nie wyjdzie.
- Skończy pieprzyć, pójdę za tobą wszędzie.

Staliśmy bardzo blisko siebie. Nasze ciała nawzajem się pochłaniały. Czułam to gorąco, które od niego biło. Patrzyłam na jego usta, były duże, miękkie i... Cholera! Tak bardzo ich chciałam. Moim jedynym marzeniem w tym momencie było ich spróbować.

-Będziesz tylko tak patrzeć? - Powiedział Justin zmeczonym glosem. Same ciężkie oddechy go zmęczyły a atmosfera robiła się coraz bardziej namiętna.
- Masz bardzo ładne usta, chciałabym ich spróbować.
- Nie pomogę Ci w tym. Sama ja weź jeśli chcesz. - Chłopak złapał mnie za policzek swoją zimą dłonią, drugą złapał mnie w talli i przyciągnął do sobie. Teraz byliśmy jednością. Nasze odechy się zgrywały. Czułam, że cała płonę, nie mogłam tak dłużej.
Popchnęłam go na ścianę. Chłopak zamarł.

- Lubisz nie grzeczną zabawę?
- Ty mnie zmuszasz do tego zachowania.
Przywarłam do niego i namiętnie pocałowałam. Chłopak oddał pocałunek.

Usłyszałam budzik. Cholera, która godzina? Moim zamglonym, oczą ukazał się mój telefon. Wyłączyłam budzik. Była ósma. Zaspałam. Chciałam wstać i zacząć się szykować ale nie czułam się najlepiej. Wczorajszy wieczór dawał o sobie znać. Postanowiłam, że zostanę w domu. Weszłam na szkolny dziennik i napisałam zwolnienie. To samo zrobiłam z mamą, nie chciałam, żeby się martwiła.
Dalej byłam w bluzie Justina. To głupie ale chyba coś do niego czuję. Muszę odpuścić bo zepsuję całą moją przyszłość. Moja mama na pewno by mnie zabiła. Wyszłam z łóżka i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Gorąca woda oblewała moje ciało, zmywając brudy wczorajszego dnia. Chciałam oczyścić swój umysł i chociaż na chwilę zapomnieć, że jestem wplątana w tak trudną znajomość. Rozmyślałam czy gdyby jego życie potoczyło się inaczej, czy mielibyśmy jakąś szanse. Sama przewiałam te myśli.

- Rose, ogarnij się. Nie popsuj sobie życia przez przypadkowego chłopaka. - Powiedziałam sama do sobie.

Usłyszałam dziwne trzaski z mojego pokoju. Szybko wyszłam spod przysznica. Ubrała szary szlafrok i pierwsze co zauważyłam to karteczka leżącą obok drzwi do łazienki. Przysięgam, dostałam zawału. Przekręciłam zamek w drzwiach od mojego pokoju a następnie chwyciłam za kartkę.

"Rose, wiem, że nie ma Cię dzisiaj w szkole. Pewnie to moja wina, wczoraj bardzo zmarzłaś, dlatego mam coś dla Ciebie. Na łóżku leży mały prezent. Zatrzymaj go i noś przy sobie. Mam na Ciebie oko.

~Justin".

Mało myśląc wyszłam z łazienki. Na łóżku leżały leki i biały, pluszowy miś, który miał na sobie zawieszony wisiorek. Tak to był ten który wczorajszego wieczoru zgubiłam.

- Przestań o tym myśleć!!!!! - Próbowałam nad sobą zapanować. Wszytko na marne. Moje myśli wygrały. Wzięłam telefon i napisałam.

Ja: Nie włamuj mi się do domu bo serio kiedyś zejdę.

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Minęło tylko kilka sekund i otrzymałam wiadomość zwrotną.

Justin: Wtedy nie będziesz już musiała się ze mną użerać. Zabrałem sobie coś od Ciebie.

Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Całkowicie nie wiedziałam co mógł zabrać.

Romans z oprawcą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz