Czułam się winna. Mogłam w każdym momencie przestać - zdrowy rozsądek mi o tym przypominał. Jednak totalnie poleciałam w to co mówi moje serce. A o mówiło? Jestem nie podważanie zakochana w chłopku, którego nawet w małym procencie nie znam. Zawsze karciłam takimi osobami. Teraz jestem jak inni i rozumiem dlaczego tak jest. To uczucie, które towarzyszy pryz takiej sytuacji jest nie porównywalne do żadnego z odczuć, które zdążyłam już przeżyć. Ta ciężkość, która w dziwny sposób jest przyjemna. Dziwne. Dlaczego tak się dałam? Tak szybko? Muszę odkryć co mnie do niego przyciąga i wyeliminować ten pierwiastek tak dla świętego spokoju. Ale teraz nie będę o tym myśleć, skorzystam z jedynej danej mi takiej okazji i poczuje się tak jak zawsze chciałam - czyli chciana.
Justim całował mnie namiętnie. Sama nie kryłam się przed tym, że też tego pragnę. Przyciąłam go do siebie najmocniej jak tylko potrafiłam i teraz nie było już żadnej wolnej przestrzeni między nami. Chłopak był zdziwiony, pewnie po ostanim spodziewał się czegoś całkowicie innego. Nagle przestał i gwałtownie usiadł obok mnie. Patrzył w bok. Ja też się wystraszyłam reakcja Justina i wstałam. Moim oczom ukazał się starszy mężczyzna, który tak jak myślałam jest ochroniarzem. No elegancko jeszcze tego brakowało.
- Ah ta młodzież. Mogliście chociaż kamery zasłonić... Zostaniecie w zapisie. Ale spokojnie nie przyszedłem tutaj żeby was jakoś karać. Zbierzcie się na spokojnie i nigdy więcej takich akcji, proszę.
- Jasne już idziemy. - Powiedział JJ. Ja dalej siedziałam zszokowana.
- Jeśli mogę wiedzieć, skąd macie klucze? Tylko nie mówcie, że od Carla. - Mężczyzna się zaśmiał.
- No w zasadzie to tak... - Odpowiedział speszony chłopak.
- Ile od Ciebie wziął za tą przyjemność bo pierwszymi tutaj to wy nie jesteście.
- Nie mogę powiedzieć. - Chłopak powiedział po czym kiwnął na mnie głowa a mężczyzna ponownie się zaśmiał.
- Rozumie, niespodzianka. Dobra możecie zostać jeszcze na jakąś godzinę tylko bez tutaj żadnych cenzuralnych sytuacji.
- Super! Dzięki!Starszy mężczyzna wyszedł przez drzwi a my spojrzeliśmy się na siebie i wybuchliśmy śmiechem. Jak dobrze, że nie było żadnej stypy to było by niezręcznie.
- No to Ci powiem, że ta randkę na pewno zapamiętam! Tego jeszcze nie grali!
- Nie taki był plan. Obiecywał mi, że nikogo nie będzie.
- A co miałeś jakieś ambitne plany w stosunku co do mnie? - Zapytałam z podejrzeniem w głosie.
- Dalej mam! - Dał mi buziaka w czoło i przytulił mocno.
- Nie spodziewałam się po Tobie takiej czułości.
- A co myślałaś, że będę się dla własnej przyjemności gilgotał po stopach?
- Na pewno nic co nie będzie tak miłe?
- Miłe? Chcesz powtórki z rozrywki?
- Może być tylko bez tego Pana ochroniarza bo zawału dostanę ZNOWU. Z Tobą przeżywam go co chwilę
- No ze mną to na pewno nigdy nie będziesz się nudzić.
- Możemy się gdzieś przejechać?
- A co niespodzianka Ci się nie podoba? - Widać było, że się zmartwił.
- Nie to nie tak. Po prostu czuje się trochę skrępowana, że możne nas ktoś oglądać. - Oznajmiłam i kiwnęłam głową na kamery.
- W sumie masz rację. To dawaj lecimy.Zabraliśmy wszystko i wyszliśmy. Justin zajrzał jeszcze do budki ochroniarza i oddał mu klucze.
- Możesz mu je przekazać, ale jeszcze sam się z nim policzę.
- No ja też. Skończy się opychanie wejściówek.
- Dzięki, że tak bez problemowo do nas podeszłeś.
- Nie ma co robić boruty jak się nic nie dzieje. - Uścisneli sobie dłonie, a ja sie pożegnałam słownie. Poszliśmy do auta.- Dobra, niunia to gdzie sobie życzysz jechać?
- A w sumie to mogę ją poprowadzić?
- Jasne, co teraz ty masz jakąś niespodziankę?
- Zabiorę cię w pewne miejsce.Zamieniliśmy się miejscami. Odpaliłam auto i ruszyliśmy. Wyjechaliśmy z centrum i pojechaliśmy na obrzeża miasta. Ostani odcinek drogi zdziwił Justina. Kątem oka zauważyłam, że ma jakiś krzywy wyraz twarzy.
- No co chcesz powiedzieć?
-Aż tak widać po mnie?
- No słuchajasz minę jak srający kot na rowie to nawet ślepy by wyczaili, że coś Ci nie pasuje.
- Mogłaś mi powiedzieć, że będziemy jechać przez jakieś zadupie, chociaż mentalnie przygotował bym się na to, że moje auto może skończyć dzisiaj bez zderzaka.
- Oj nie narzekaj, gorzej nie będzie wyglądać. - Wybuchłam śmiechem.
- Czekaj, czekaj... Czy ty masz coś do mojego auta?
- Drażnię się, za chwilę będziemy. - Chłopak uważnie rozglądał się po okolicy, w zasadzie dużo to nie widziała bo jechaliśmy teraz przez las.
W ciszy dojechaliśmy na miejsce.
- Jesteśmy.
- No fajnie w lesie? A to tu znajdziemy? Dzika srajającwhk w krzakach?
- O jezu ale ty jesteś optymista. Wytęrz wzrok i zobacz co jest przed nami?
- No woda, Woooowww.
- Nie irytuj mnie więcej, chodź. - Powiedziałam a chłopak się zaśmiał. Wyszliśmy z auta i zaczęliśmy zbliżać się do zbiornika z wodą. Księżyc by w pełni więc wszytko ładnie oświetlał. Na pierwszym planie był wielki staw, krystaliczna w nim woda odbijała tarczę księżyca. Do okoła nas były drzewa, które nadawały klimat temu miejscu.
- No ładnie i co teraz. - Powiedziała zdezorientowany.
- Idziemy usiąść na kładkę. - Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam na drewniana balustradę. - Ściągaj buty.
- Cooooo? Nie będę się tu kąpał, nawet nie wiem gdzi jest dno.
- Będziemy moczyć nogi panikaro a tak po za tym to nie jest głęboko. Kąpałam się tu tyle razy, że na pewno byś tu nie utonął, w sensie ja nie utonełam a to już wyczyn.Usiedliśmy na brzegu balustrady. W okół nas latały świetliki, naprawdę jest tu przepięknie.
- To coś w stylu Twojego Tajemniczego ogrodu?
- Można tak powiedzieć. Kiedy zaczęło się dziać źle między rodzicami zawsze tu przychodziłam. Mam z tym miejscem miłe wspomnienia. Jak byłam mała często przyjeżdżaliśmy tu z rodzicami na weekend i rozkładaliśmy biwak. Miło jest uciec od preblemu i sobie powspominać.
- Rozumiem, dobrze, że masz takie miejsce. Ja po śmierci rodziców kiedy zmieszałem z babcia też czułem się samotny. Babcia była wspaniałą i ciepłą osobą ale nie mogłem z nią zawsze o wszystkim porozmawiać. Kiedy przyszło co do czego i wplatalem się w nie ciekawe towarzystwo to nawet nie chciała działać żeby mnie z tego bagna wyciągać. Penwnie nawet nie wiedziała jak to zrobić, nie obwiniam jej za to, ale jednak ta jedna rozmowa prosto serca na pewno by coś dała. Brakowało mi miłości i poczucia bycia chcianym? Nie wiem czy mówię zrozumiale. Nigdy nie potrafiłem przekazywać słownie konkretnie tego co zawsze chciałem. Czasami brakuje mi słów żeby coś nazwać co dzieje się w mojej głowie albo nawet nie jestem świadomy, że coś się dzieje bo od razu bakaryduje się pracą a kiedy wybuchnę to jest już ja późno i wszystko się sypie. Zaczynałm plątać się w jakieś gówniane rzeczy.
- Musisz mi bardzo ufać jeśli mi o tym mówisz?
- Cholernie mi na tobie zależy. Chcę dał Ciebie jak najlepiej daletego usunę się z Twojego życia.
- Co? Co ty w ogóle mówisz? Jesteś pierwsza osobą do której poczułam coś takiego.
- Nie chce Ci psuć życia. I tak ju dużo przeżyłaś,nie będę Cię sobą obarczał.
- Nie denerwuj mnie! Co Ci do cholery szczeliło do tej głowy? - Wkurzona wyciągałam nogi z wody i usiadłam na jego kolanach.
- Rose... - Złapał mnie za policzek i popatrzył głęboko w oczy. - Od kiedy cie zobaczyłem wiedziałem, że będziesz kimś ważnym. Początkowo byłaś achodziarą a teraz? Kurwa. Co ty ze mną zrobiłaś? Nigdy taki nie byłem. Taki miękki?
- Okazywanie uczuć nie jest słabością. Lubię Cię i to bardzo. - Złapałam za jego koszulkę i przyciągnęłam do siebie. Chłopak zaczął głębiej oddychać.
- W takim razie nie możesz zostawić mnie bez niczego. - Zaśmiał się tym swoim cwaniaczkowatym stylem.
- Rozumiem, że to masz na myśli. - Mało myśląc załączyłam nasze usta. Całowałam Justina namiętnie tak jakby miało nie być jutra. Chłopak Łapał mnie za biodra i poruszył nimi do przodu i do tyłu. Zrozumiałam czego chce. Ocieraliśmy o sobie a ja byłam gotowa mu się oddać. Włożyłam ręce pod jego koszulkę i głaskałam go po torsie i jego plecach.
- Serio jesteś w stanie ze mną zrobić to tu i teraz? - Zapytał patrząc mi głęboko w ocy i sapiac ze zmęczenia.
- Mam ma Ciebie tak samo cholermą ochotę jak ty na mnie. - U chłopaka pojawił się szyderczy uśmiech. Dalej się o sobie pocieralismy i nagle chłopak złapał mnie za biora i zastopował.
- Nie musimy się spieszyć, mamy czas niunia. - Uśmiwchlismy się do sobie i oparlismy czołami.
To trwało dłuższą chwilę. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Zerknęłam na niego a tam połączenie od mamy.
- No to koniec!💭💭💭💭💭💭💭💭💭💭💭💭💭💭💭💭
I co powiecie na to? Zostaw swoją opinię w komentarzu! I w sumie fajnie jakbyś udostępniła/udostępnił moją pracę!
Do następnego sąsiedzie!🦸🏻♀️🦸🏻♀️
CZYTASZ
Romans z oprawcą
RomancePenwnie zastanawiasz się jak to jest zakochać się w sąsiedzie, którego kilka dni wcześniej oskarżono o zabójstwo kobiety. Cześć, to ja Rose i chętnie opowiem Ci tą pokręconą historię!