Will
A więc tak. Wszystko zaczęło się kiedy miałem pięć lat i chciałem zostać baletnicą.
Nie no żart. Andy przyniosła żywą kaczkę do naszego mieszkania. Nalała jej wannę pełną wody i zaczęła się nią zajmować jak własnym dzieckiem, nazywając ją "Vera junior".
Patrzyłem się na ekran kontroli w niedowierzaniu co to dziecko odpierdala i załamywałem się każda sekundą patrzenia, jak kompletnie sobie nie radzi, ani z kaczką, ani z rozmową odbytą z tą samą kaczką. Co za ułom.
- A ty znowu tutaj? - zapytał mnie irytujący głos rudego mężczyzny któremu oddałem nieszczęśnie swoje serce.
- Mówisz, jakby to była jakaś nowość że tutaj jestem - burknąłem w odpowiedzi, patrząc się na nietypowego opierzenia kaczkę w wannie.
- Czyli... Często tu przychodzisz?
Spojrzałem się na Billa, jakby w tej chwili właśnie obraził całą swoją rudą rodzinę i pół kraju używając jednego zdania. Talent Billy Willera.
- A jak sądzisz geniuszu? - zapytałem, unosząc brew i wracając wzrokiem z powrotem na ekran, gdzie kolorowa kaczka biegała po salonie tuż przed Andy, która chciała ją złapać w ręcznik.
- To mandarynka?
- Mandarynka to owoc - odparłem bez zastanowienia.
- Mandarynka to też gatunek kaczki - stanął obok mnie ten przychodzący i odchodzący ból głowy.
- "Mandarynka to też gatunek kaczki", odezwał się wielki znawca. Co jeszcze powiesz? Że ziemia jest płaska? Czy może pochwalisz się wiedzą na temat tego, że planety są tak naprawdę w postaci wielkiego banana? - syknąłem na Willera, zakładając ramiona na piersi.
- Pytasz, bo sam w to wierzysz?
- Pytam, bo jako wielki znawca w pierdoleniu głupot, na pewno znasz się też na tym. Więc co? Świat jest postawiony jako dysk na wielkim żółwiu? Nos cię nie swędzi, jak rośnie?
- Nie wierzyłem, że będziesz się staczać do nazywania mnie Pinokiem - granatowe oczy mężczyzny wypełniały się powoli furią. Patrzyłem na niego, czując się jak zwycięzca.
- Nie musiałbym się do tego zniżać, gdybyś wiedział kiedy zamknąć mordę i przestać ujadać.
- Jasne, twoja stara - pokazał mi język urażony - Ja, w odróżnieniu od ciebie, nie jestem żadnym psem i nie ujadam, ale tobie kaganiec by się przydał.
- Tobie co najmniej dwie dawki szczepionki przed wścieklizną, a i tak zastanawiałbym się czy to nie za mało.
- Przyznaj, że skończyły ci się argumenty, bo tak naprawdę nie wiesz czy Mandarynka to kaczka czy owoc! - krzyknął na mnie, tracąc cierpliwość. Szczerze czekałem tylko jak zacznie tupać nogą w złości. Oh ojej, jak ja się boję, bunt pięciolatka.
- Jasne, krzycz na mnie, jak tylko przegrywasz. Tak właśnie wygrasz tę kłótnię Bill - zaklaskałem w dłonie - Brawo, zachowanie godne pięcioletniego kaszojada... - w tej chwili zauważyłem że jest coś dziwnie cicho. Znaczy jasne, Billy się drze, ja się z nim wykłócam, ale tak jakby nikogo więcej w głowie aktualnie nie było.
- PIĘCIOLETNIEGO KASZ- - zakryłem usta Billa dłonią, aby nie mógł dokończyć zdania i rozejrzałem się wokoło. Było naprawdę podejrzanie cicho.
- Zamknij się. Nie słyszysz? - spojrzałem w końcu na Billa, który razem ze mną zaczął nasłuchiwać - Jest dziwnie cicho.
Mężczyzna spojrzał na mnie pytająco. Zabrałem z jego ust dłoń i wytarłem z obrzydzeniem o jego koszulę.
CZYTASZ
"Połączył nas fanfik" AO3 x Wattpad
FanficPoznali się przez fanfiki, zakochali się w sobie, łącząc dwa różne światy dwóch stron dla fanów różnych mediów. Ale co jeśli jedno z nich weźmie sobie za bardzo do serca swoją zapisaną historię? Poznajcie autorów fanfików, Avę i Theo, z którymi prze...