* * *Fyodor wraz z Nikolaiem szedł ścieżką odbiegającą od budynku Portowej Mafii.
Ukrainiec podskakiwał wesoło idąc obok Rosjanina, który szedł powolnym i spokojnym krokiem.-Czym się tak cieszysz?- zapytał Dostojewski.
-A czego miałbym się nie cieszyć? Uciekliśmy z tego więzienia, gdzie pewnie by nas non-stop przetrzymywali lub więzili i rozkazywaliby nam.. Na samą myśl o tym robi mi się niedobrze...- odpowiedział mu białowłosy i przestał podskakiwać by dostosować się do tępa towarzysza.Fyodor odwrócił głowę w stronę Gogola, a jego twarz przybrała wyraz zaciekawionej i zdziwionej.
-Naprawdę, nie rozumiem cię. To co udało nam się zrobić nie jest powodem do szczęścia bardziej do ulgi, ale nie ważne. Jesteś dziwny.- stwierdził ciemnowłosy i odwrócił głowę patrząc się przed siebie.
-Nie jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi, ale wezmę to za komplement.- Nikolai zachichotał a następnie znów zaczął podskakiwać i iść swoim tempem.Obydwaj szli tak przed dobre dziesięć minut słysząc jedynie dźwięk butów Nikolaia ocierających się o asfalt, gdy ten podskakiwał. Chwilę później ich rytm zakłócił jasny błysk pojawiający się na niebie na ułamek sekundy, a następnie głośny grzmot. Gdy na nos Rosjanina spadła kropla deszczu, ten zatrzymał się i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu schronu w wypadku ewentualnej burzy. Nikolai za to zaczął chichotać pod nosem, a jego uśmiech rozciągał się od ucha do ucha. Fyodor zauważył go i znów zrobił zdziwioną i lekko zażenowaną minę.
-Dlaczego się śmiejesz?- zapytał się Ukraińca fioletowooki.
Dostojewski wpatrywał się przez kilka sekund w towarzysza, a następnie znalazł szopę schowaną za krzakami, stojąca dwadzieścia metrów od niego i ruszył w jej stronę by schować się przed deszczem, który co kilka chwil zaczynał coraz to mocniej uderzać o powierzchnię.
Rosjanin dotarł na miejsce i schował się pod małym daszkiem szopy, i zaczął obserwować Nikolaia, który zaczął tańczyć i się śmiać.-Co ty robisz, Nikolai chodź tutaj bo cały zmokniesz.- rzekł Fyodor z zażenowaną miną i zaczął nawoływać go ręką do siebie.
Nikolai nawet nie usłyszał słów wypowiedzianych przez Rosjanina a tym bardziej nie zobaczył jego gestu nawoływania. Po jego włosach spływało coraz więcej kropel deszczu i stawały się one coraz bardziej mokre, lecz Ukrainiec nie wydawał się ani trochę tym przejęty. Opady stawały się coraz bardziej intensywne, Fyodor słyszał mocne uderzenia o dach, pod którym się chował, lecz zdawało się, że kompletnie nie zwraca na to uwagi, gdyż widok mokrego od deszczu, tańczącego i śmiejącego się Gogola był warty jej bardziej. Po chwili, gdy jasnowłosy usłyszał grzmot zatrzymał się i popatrzył w stronę Dostojewskiego.
-Dosiu, czy to nie jest piękne? Krople deszczu są jak... niespodzianka. Nigdy nie wiesz, w którym miejscu na ciebie spadną, nie jesteś w stanie tego przewidzieć, każde uderzenie kropli o twoje ciało jest niespodziewane, a reakcja twojego ciała na nie, jest zawsze taka sama..-powiedział Ukrainiec, a następnie usiadł i położył się rozkładając szeroko nogi i ręce na środku jezdni.
Błyski na niebie i grzmoty nie ustawały, a deszcz zaczął mieszać się z silnym wiatrem. Fyodor pomimo swojej kryjówki cały przemókł, a jego grzywka zlepiła się i przylepiła się do jego czoła. Wichura zaczynała być coraz to silniejsza, więc Dostojewski miał rozmazany obraz i widział tylko kontury otoczenia, w którym się znajduje. Po chwili Rosjanin zdecydował się opuścić schron, który i tak mu za bardzo nie pomógł, i poszedł wolnym krokiem w stronę towarzysza, a następnie usiadł i położył się na jezdni obok niego. Jasnowłosy otworzył oczy i odwrócił głowę w stronę leżącego obok niego fioletowookiego.
CZYTASZ
𝐔𝐧𝐤𝐧𝐨𝐰𝐧 𝐟𝐞𝐞𝐥𝐢𝐧𝐠 | 𝐟𝐲𝐨𝐥𝐚𝐢 | 𝐛𝐮𝐧𝐠𝐨𝐮 𝐬𝐭𝐫𝐚𝐲 𝐝𝐨𝐠𝐬
БоевикNie każdy człowiek jest taki sam. Ludzie różnią się od siebie w wielu rzeczach , lecz łączy ich jedno - uczucia . Pewien młody tajemniczy Rosjanin w kółko zadaje sobie pytania - Jak ich doświadczyć? Czego potrzeba by coś poczuć? Czy uda mu się kied...