Minęło sześć lat od czasu, gdy mój brat poszedł do szkoły,a ja dopiero teraz dostaję list z Hogwartu? Mam już prawie siedemnaście lat. Mam nadzieję, że nauczanie domowe nie pomoże mi nie wyróżniać sie w ocenianiu na tle pozostałych uczniów. Moja cała rodzina się rozdzieliła, głównie z winy mojego ojca. Pokłócili się o majątek dziadka - jedynej osoby, która zapewniała mi bezpieczeństwo. Kochałam dziadka, a on kochał mnie. Ale zostawił mnie. Prócz niego miałam ciocie, ale się wyprowadziła z powrotem do mojej ojczyzny - Francji. Odwiedza mnie czasem, ogólnie chciała mnie zabrać do siebie, ale rodzice się nie zgadzają. Kiedyś, chyba trzy lata temu do Doliny Godryka przyjeżdżał siostrzeniec naszej sąsiadki. Zawsze pomagałam jej w ogrodzie, ponieważ ona nie mogła już używać magii ze względu na wiek. Miło nam się pracowało zwłaszcza jak ON nam pomagał. Czułam się przy NIM dziwnie,tak inaczej, ale bezpieczenie. Od JEGO głosu całe moje ciało wstrząsał przyjemny dreszcz. Później przychodziłam tylko dla niego. Ale... I ON mnie zostawił, z obietnicą, że wróci,ale jednak. Dostałam kiedyś od NIEGO na święta łańcuszek z jakimś trójkątem, podrzuciłam MU go do kieszeni płaszcza, gdy nie patrzył. Tak więc ponownie zostałam pozostawiona samej sobie.
-Złaź na dół, nic nie warte dziecko! - usłyszałam krzyk matki. Założyłam bluzę rozpinaną i zeszłam do kuchni.
-Wreszcie zeszłaś, szlarmo. Ile można na ciebie czekać? - prychnął z pogardą mój brat.
-Moja krew jest bardziej czysta od twojej, kretynie. Poza tym, nie mówi się "szlarmo", więc przestań wymyślać nowe słowa. Potrafisz to chociaż przeliterować, s-z-l-a-m-o? - wyjaśniłam spokojnie, czując nagłą wyższość.
Nie ważne jak mnie traktowali, moją nazwisko samo wywonduje mnie na sam szczyt łańcucha pokarmowego, a gdy tylko skończę 21 lat zajmę się prostowaniem tej rodziny. Mogli używać na mnie przeróżnych zakazanym czarów, a ja i tak sie nie ugnę. Dziadek by chciał, żebym reprezentowała rodzinę.
-Och, zamknij się! - warknął na mnie, gdy dotarło do niego, że jest po prostu głupi. Niemal się uśmiechnęłam
-Sam się łaskawie zamknij i opuść moją przestrzeń, przestań w końcu mi zatruwać powietrze. - nawet nie zakodowałam momentu kiedy... PLASK! Dostałam w twarz. Nie bolało mocno, da się przyzwyczaić. Spojrzałam na niego z obojętnością i odwróciłam się. Ruszyłam dumnym krokiem po walizkę i bez informowania kogokolwiek, deportowałam się na stację King Cross.
Wsiadłam do pociągu i zajęłam wolny przedział. W szybie przyjrzałam się swojemu odbiciu i z grymasem na twarzy, stwierdziłam, że zostanie mi siniak. Bez użycia różdżki, rzuciłam Vulnera Sanentur i po fioletowej plamie nie było śladu. Lata praktyki i to dosłownie.
-Mogę się przysiąść? - spytał głos obok mnie. Spojrzałam w jego kierunku i zobaczyłam chłopaka o czarnych włosach z jednym białym pasmem, zaostrzonych rysach twarzy i przyciągających intensywnie niebieskich i bystrych oczach, wpatrujących się we mnie. Szata, którą trzymał w ręku utwierdziła mnie w przekonaniu, że brunet jest uczniem Slytherinu. Koszula opinała jego mięśnie, które wyrobił pewnie od gry w popularnego w Hogwarcie Quiditcha. Zgaduje, że jest na siódmym roku, nie wygląda na pierwszoroczniaka.
-Tak, możesz się przysiąść. -odpowiedziałam po chwili. Coś w nim mnie zainteresowało i nie mogłam oprzeć sie wrażeniu, że moja magia go zna.
-Gabriel Goldeneye II. - przedstawił się, wyciągając w moją stronę dłoń.
-Lillian Morgan Nikolette Diana Deavua I tego tytułu. - podałam mu dłoń, a on złożył na niej delikatny pocałunek. Przez moje ciało przeszła fala przyjemnych dreszczy, to dziwne. Nigdy na nikogo tak nie reagowalam oprócz... Nie Lily ogarnij się! To na pewno nie ON. Nie.
CZYTASZ
Słabość Potwora | Gellert Grindelwald
Fanfiction"-Profesorze, kim dla Grindelwalda była ta dziewczyna?" "-Była jego słabością, jedyną słabością..." Najwyższe notowania: (22 czerwca 2020) 🏅#2 w czarnoksiężnik 🏅#2 w czary 🏅#1 w durmstrang 🏅#9 w grindelwald 🏅#1 w fantasticbeast 🏅 #2 w fantastic