Biała kotka leżała na wygodnym gnieździe z mchu i piór. W pobliżu dało się słyszeć cichy i delikatny chlupot wody, jak i szelest liści. Ten nocny spokój naruszyły kroki kota zmierzającego do legowiska medyczki. Uczennica otworzyła swoje zielone oczy i skierowała podniesioną głowę w stronę hałasu. "Gdzie ja jestem?" pomyślała, wpatrując się w kota stojącego w wejściu.
- Kto tam? - spytała z delikatną chrypką.
- Krokodyla Łapa, uczeń Białej Wody czyli naszej medyczki. - odpowiedział płynnie kocur, po czym podszedł do pacjentki. - Dobrze się czujesz?
- Tak. Ja chyba prawie... utonęłam prawda? - kotka zadała kolejne pytanie.
- Naprawdę mało brakowało. Na szczęście uratowała cię moja siostra, Miodowa Łapa. Zawsze była świetną pływaczką. - jego zielono-żółte oczy błysnęły w mroku dumą dla siostry. - W sumie jeśli już dobrze się czujesz, to chyba możesz wrócić do legowiska uczniów na resztę nocy. Tylko jutro zostań proszę w obozie. - to powiedziawszy, Krokodyla Łapa wyszedł z legowiska. Lodowa Łapa poszła w jego ślady i po chwili trochę się chwiejąc, też wyszła. Stanęła przed Wysokim Trzonem i spoglądając w niebo westchnęła. Rozgwieżdżone nocne niebo było takie piękne. "Srebrna Skóra" słowa same przeszły jej przez głowę. Jako samotniczka nigdy nie uważała tych gwiazd za coś specjalnego. Od przedwczoraj jednak wiedziała, że każda gwiazda z nich odzwierciedla jednego zmarłego kota. Na myśl o śmierci, wzdrygnęła się. Nagle zaczęła się zastanawiać ile z tych nieżywych kotów utonęło. Dziesięć? A może sto?
- Przestań. - szepnęła cicho do siebie samej i wślizgnęła się do legowiska uczniów. Ułożyła się w swoim gnieździe, zamknęła oczy i słuchając przytłumionego pochrapywania Miodowej Łapy zasnęła.
Nagle Lodowa Łapa wróciła do świadomości. Przed swoimi oczami miała jedynie czerń, ale mimo tego jej zmysł słuchy nadal doskonale działał.
- Śnieżynko? - uczennica usłyszała cudowny głos Deszczu, o której śniła ostatniej nocy.
- Co jest mamusiu? - teraz cieńszym głosem odezwał się zapewne kociak pięknej kotki.
- Od dzisiaj będziesz nazywać się Lód, dobrze?
- Dlaczego? - biały kociak spytał.
- No... - młoda matka zmieszała się na chwilę pytaniem córki. - Lód według mnie ładniej brzmi i bardzie do ciebie pasuję.
- Dobrze, mamo. Ja też tak chyba myślę.
Uczennica Oszronionej Róży wstała i spojrzała na gniazdo obok. Złotookiej uczennicy już na nim nie było. Lodowa Łapa chciała jej podziękować za ratunek, jednak niestety będzie musiała to zrobić później. Wylizała porządnie swoje gładkie i niezwykle białe futro, następnie trochę zaspanie wychodząc z legowiska. Oświetlona światłem słonecznym polanka na wyspie była teraz prawie pusta, z wyjątkiem jednej rudej kotki, wylegującej się na kamieniach w pobliżu żłobka. Młoda uczennica podeszła do niej i zagadnęła:
- Dzień dobry, jestem Lodowa Łapa, a ty?
- Nazywam się Ruda Bryza i jestem matką twojej mentorki oraz Krokodylej Łapy i Miodowej Łapy. - wypowiedziała sie ruda wojowniczka.
- Ruda Bryzo, wiesz dokąd wszyscy poszli? - zapytała z zaciekawieniem biała kotka.
- Większość poszła na bitwę z Klanem Osy, a Ostry Ogon wziął z sobą resztę kotów i poszli na polowanie. Za to nasza medyczka poszła z Krokodylą Łapą zbierać zioła. - odparła starsza kotka, lecz po chwili dodała - Ostry Ogon i Biała Woda powinni niedługo wrócić.
- Oh, to dobrze... - Lodowa Łapa urwała, ponieważ z brzegu jeziora dało się słyszeć krzyki przerażenia. Od razu wstała i pobiegła w tamtą stronę, jednak nowopoznana wojowniczką była szybsza od niej. Przed obozem stały trzy dorosłe i silne lisy, a na przeciwko Biała Woda i jej uczeń. Pod łapami kotów leżały świeże zioła, pewnie przed chwilą upuszczone. Zapach strachu wisiał w powietrzu. Nagle największy z trójki lisów zaatakował przestraszoną medyczkę. Już miał zadać jej cios w pysk, Krokodyla Łapa wskoczył przed swoją mentorkę i odebrał dla niej przeznaczone uderzenie. Upadł boleśnie i potoczył się na bok. Widząc to, Ruda Bryza nie czekała ani chwili i rzuciła się na rudo-białego napastnika. Wylądowała mu na plecach i zaczęła drapać w kark. W tym czasie, brązowy uczeń zdążył chwiejnie wstać, jednak zaraz po tym został mocno ugryziony w ogon. Kocur wydał z siebie okropny okrzyk przepełniony bólem. Jego matka w trosce straciła koncentrację i została zrzucona z groźnego zwierzęcia. Następnie została przygnieciona i walnęła głową o ogromny kamień leżący w ciepłym piasku. Lodowa Łapa przyglądała się z przerażeniem w zielonych oczach. Bardzo chciała pomóc, jednak nie mogła się ruszyć. Jasno-szara medyczka najwyraźniej zareagowała dokładnie tak samo jak ona. Do Krokodylej Łapy skierował się również i trzeci lis i zacisnął swoje mocne szczęki na karku biednego kocura. Grupa lisów jeszcze przez krótki czas masakrowała ciała swoich ofiar, aż wreszcie wrócił patrol Łowiecki Ostrego Ogona. Lisy nagle wydały się przytłoczone dużą liczbą kotów i poganiane przez pojedynczych wojowników, zaczęły uciekać. Zielonooka kotka nadal stała na końcu przewalonej palmy. Otworzyła pysk i wyczuła potężny zapach krwi. Nie oglądając się za siebie wbiegła do legowiska uczniów, następnie zamykając oczy. Niestety nawet tak nie mogła pozbyć się krwawej sceny z przed oczu.
* * *
Miodowa Łapa z płaczem weszła do legowiska uczniów Klanu Koniczyny. Na jej delikatnie naderwanym uchu, widniała zastygła krew. Biała kotka spojrzała na nią z współczuciem i cicho się odezwała:
- Dziękuję, za uratowanie mnie wczoraj. Gdyby nie ty...
- Żałuję, że się wysiliłam żeby to zrobić. - Złota uczennica przerwała i podeszła do najbardziej oddalonego gniazda od Lodowej Łapy, a następnie skuliła się na nim w kulkę cicho szlochając. Nowej uczennicy zrobiło się przykro. Zapewne Miodowa Łapa obwinia ją o to, że nie pomogła ani jej matce, ani bratu. Kotka zdała sobie sprawę, że nie powinna siedzieć w legowisku bez celu i postanowiła wyjść. Chciała sprawdzić co dzieje się teraz na dworze. Kiedy wyszła, wyraźnie poczuła przygnębienie nękające cały Klan. Usłyszała urywek rozmowy dwóch kotów:
- Mimo, że wygraliśmy bitwę z Klanem Osy, nie czuję się szczęśliwa. - powiedziała jakaś kotka.
- Tak, ja też. Następnym razem, więcej kotów powinno zostać w obozie by go bronić. - zgodziła się inna.
Po tej krótkiej wymianie zdań, obie kotki zamilkły. Biała uczennica skierowała się w stronę legowiska Białej Wody.
- Dalej nie ma przejścia. - zatrzymał ją czarny i puchaty kocur stojący na straży. - Biała Woda zabroniła odwiedzania chorych.
Lodowa Łapa, po usłyszeniu tych słów, powoli do swojego legowiska. "Ta pogoda powinna się zmienić." pomyślała, "Zamiast tego słońca, lepiej pasowałby deszcz."
------------------------------
1003 Słowa

CZYTASZ
Wojownicy Ostatnia Łza: Tom I, Lód
Fiksi PenggemarW około jeziora odkąd każdy kot pamięta żyją cztery klany. Jednak pewnej nocy jeden z nich wypowiada wojnę i nic już nie jest takie same jak kiedyś. W tych czasach, na terytorium jednego klanu zostaje znaleziona młoda kotka, która ma bardziej tajem...