↝ zimne lato

39 8 22
                                    

ɪɴғᴏʀᴍᴀᴄᴊᴇ.

wszystkie historie dzieją się w tym samym mieście, bohaterowie się znają i chodzą razem do jednej szkoły [oprócz LUCY i UMSYŁ KOCHAŁ, SERCE NIENAWIDZIŁO]

Np. emersay z „dzień, w którym cię pokochałam"jest siostrą dantego z „friends".




[ʙᴏʏxʙᴏʏ/ғᴀsᴛʙᴜʀɴ/ғɪʀsᴛ ʟᴏᴠᴇ]

POV. SULLIVAN

Nienawidziłem lata. Było ciepło, wszędzie latały owady i dodatkowo słońce raziło mnie w oczy na każdym kroku.

Wyciskałem pół tubki kremu przeciwsłonecznego wychodząc codziennie, przez tydzień, z pokoju hotelowego i nakładałem go na każdy milimetr ciała. Kochałem w sobie to, że byłem blady. Wyglądałem jak wampir, co wszyscy mi wypominali, ale mi to nie przeszkadzało.

Jako naczelny fan wszystkiego co nadnaturalne - był to dla mnie największy komplement na świecie.

Dzisiaj na szczęście moi rodzice podarowali mi pójście na plażę, przepełnioną prawie nagimi ludźmi. Akceptowałem półnagość tylko u chłopaków w moim wieku lub ewentualnie u trochę starszych. Za to podziwianie wielkiego, owłosionego brzucha starych dziadów nie leżało w kręgu moich zainteresowań.

Wyszedłem z pokoju krótko po dziesiątej i poszedłem w stronę przystanku autobusowego. Ubrałem koszulę w tygrysy, kupioną miesiąc temu w Moskwie i jasne cargo spodnie. Lekko dłuższe blond włosy zostawiłem rozwiane i jedynie przeczesałem je dłonią.

Doszedłem na przystanek stosunkowo szybko i bez żadnych problemów, co zdecydowanie dla mojej osoby graniczyło z cudem.

Nie będę zaprzeczał, że byłem cholerną niezdarą i najbardziej nieogarniętą osobą na świecie.

Sprawdziłem jeszcze raz godzinę, o której ma się zjawić autobus i z dumą stwierdziłem, że zostało mi jeszcze piętnaście minut. Usiadłem na ławce i wyciągnąłem książkę o magii, wsunąłem słuchawki do uszu i puściłem Anoanę, Heilung.

Lekko poruszając głową w rytm pieśni zacząłem czytać.

Mimo dobrego początku, przegapiłem autobus.

Kurwa.

To była moja pierwsza myśl po tym jak dowiedziałem się, że nie ma kolejnego autobusu do centrum handlowego.

Sprawdziłem ile czasu zajmie mi dojście tam na piechotę.

Dwie godziny.

Kolejne kurwa opuściło moje usta.

Okej Sullivan. Jesteś zajebiście seksowny i piękny. Weź stopa.

Dlatego próbowałem wziąć ludzi na litość przez pół godziny. Po tym czasie przy krawężniku zatrzymał się samochód. Nie znałem się na autach i jedyne co umiałem rozpoznać to kolor. Chociaż było ciężko. Niby pomarańczowy, ale taki brzydki - prawie jak rdza.

— Hej słońce. Podwieźć Cię gdzieś? — zapytała dziewczyna otwierając szybę. Była na oko w moim wieku, więc pokiwałem głową i ruszyłem w stronę tylnych drzwi, szukając klamki. Nie było jej tam. Niebieskie brzydkie auto trąbiło za dziewczyną. Zrobił się niezły korek.

Gdzie jest ta klamka?!

— Słońce, chodź do przodu... — powiedziała, na co ja machnąłem ręką. Klakson. Ruszyłem drogą tylną, za bagażnikiem. Kolejny klakson. Kolejne auta stojące w korku. Po czasie stwierdziłem, że przodem będzie szybciej, więc się wróciłem i przebiegłem przed maską auta. Klakson. Pociągnąłem klamką i drzwi finalnie się otworzyły. Klakson.

fly ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz