↝ dzień w który cię pokochałam

37 5 17
                                    







[ʙᴏʏxɢɪʀʟ, sʜᴇ ғᴇᴇʟ ғɪʀsᴛ, sᴛʀᴀɴɢᴇʀs ᴛᴏ ʟᴏᴠᴇʀs]

POV. EMERSAY

Byłam pewna, że nie można się w kimś zauroczyć nie wiedząc jaki ktoś jest.

Dopóki nie poznałam Nicholas, a bardziej dopóki nie byłam skazana na jego obecność.

Bal był zapowiedziany już od ponad pół roku i za każdym razem kiedy o nim słyszałam czułam mieszankę ekscytacji z lekkim zdenerwowaniem.

Pewnie dlatego, że Claudia rozchorowała się tydzień przed i to na mnie spadły obowiązki dopełnienia ostatnich formalności.

— Dziękuję za informację Panie Kipps. Podeślę Panu wszystko na maila. — To był już ósmy DJ do którego dzwoniłam. Tamten zrezygnował mimo, że obiecał zagrać. Uśmiechnęłam się na miły głos rozmówcy i rozłączyłam połączenie.

— Umiecie na historię? — zapytała Zaria biorąc podręcznik z szafki. Zamknęła ją i wrzuciła kluczyk do portfela. Małego i różowego, który dostała ode mnie na urodziny. — Chociaż Meli pewnie nie, więc pytanie jest zbędne.

Uśmiechnęłam się lekko widząc minę Melione. Była wysoka, lekko przy sobie. Długie brązowe włosy zawsze wiązała w kucyka. Miała też cholernie ładne zielone oczy, których jej zazdrościłam.

— To jest jakaś kartkówka z historii? — wręcz wrzasnęła przez co kilka pierwszorocznych się na nas spojrzało. — Nie pierdolcie.

— Jest. Pan Burton zapowiadał ją już trzy tygodnie temu — zaśmiała się Zaria. Była mądra i zorganizowana. Umiała zawsze na wszystko  i miała zrobione każde zadanie domowe.

— Nie wchodzisz na dziennik? — zapytałam kiedy zaczęliśmy iść w stronę sali historycznej.

— Mordzia — odetchnęła. — Ja nawet nie wiem jakie mam tam hasło.

Dźwięk śmiechu rozniósł się po korytarzu.

— Hej — przywitała się Love, na co Maya podniosła na nas wzrok i również się przywitała.

Love i Maya byli bliźniaczkami, czego nie było widać na pierwszy rzut oka bo ciemne włosy Love i rude Mai były wręcz kontrastem. Obie jednak były podobnego wzrostu i budowy. Szczupłe, jednak nie przesadnie. Miały również identyczny kolor oczu. Maya ubrana była w dresy i bluzę Horana, natomiast Love w kolarki i za dużą koszulkę w kolorze fioletu. 

— Was też raczej nie warto pytać czy umiecie na historię — mruknęła Zaria machając do jakiegoś bruneta, który jej odmachał i poszedł po schodach na piętro wyżej.

— Pytasz dzika czy sra w lesie — prychnęła Maya.

— Chociaż wiedzieliście, że jest kartkówka nie jak niektórzy — uśmiechnęłam się w stronę Melione. Spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.

— Jesteś taka mądra, bo po kartkówce idziesz organizować ten jebany bal! — krzyknęła udając urażoną. Zaśmiałam się krótko, widząc wysokiego mężczyznę w koszuli w kratę stojącego za nią.

— Witam Panno Loset — rozbrzmiał poważny głos Pana Burtona. — Jak zawsze wyszczekana.

Melione otworzyła usta chcąc zacząć się tłumaczyć, ale na marne, bo po sekundzie rozbrzmiał głos historyka:

— Zapraszam do sali młodzieży.

Cała klasa ruszyła w stronę pomieszczenia. Rozsiedliśmy się i wyjęliśmy po kartce. Podpisałam się starannie ostatnie minuty przeznaczając na powtórkę. Usiadłam specjalnie przed Meli, aby w razie co jej pomóc. Ona co roku miała zagrożenie z historii.

fly ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz