Rozdział 8

59 7 3
                                    


-Rozgość się i czuj się jak u siebie- powiedziałem wprowadzając do środka wciąż zdziwionego Yeosanga. Po wcześniejszej rozmowie uznałem, że zaopiekuję się nim dopóki nie będzie sam w stanie się podnieść i zacząć nowe lepsze życie o jakie prosił. Koniec z klubem i przebierankami. Zatrudnię go w swojej firmie, dam mu przyszłość i może wprowadzę chociaż trochę uśmiechu i słońca do jego smutnego, zagubionego serca.

-Przepraszam za najście- wypowiadając formułkę, którą w Korei, każdy mówi po wejściu do czyjegoś mieszkania przekroczył próg mojego domu. Nie był tu pierwszy raz, a jednak to było co innego. Miał teraz tu zamieszkać, tu powinien znaleźć siebie, odpocząć i czuć się bezpiecznie.

-Twój pokój będzie na piętrze, mój jak coś jest na dole w holu na prawo, ale to już raczej wiesz- zaśmiałem się nerwowo. Ta sytuacja sama była dla mnie bardzo dziwna. Nie miałem planu, po prostu palnąłem coś za co muszę wziąć odpowiedzialność, tak jak za tego drobnego chłopaka muszę wziąć odpowiedzialność. Yeosang jedynie spojrzał się na mnie z obrzydzeniem i poszedł na gorę. Gdy tylko usłyszałem dźwięk zamykających się drzwi, poluzowałem krawat i wypuściłem powietrze.

-Seonghwa, co ty zrobiłeś?- zapytałem się sam siebie i poszedłem do swojego pokoju.

Następnego dnia spotkaliśmy się na śniadaniu, które przyrządziła moja gosposia. Yeosang wyglądał bardzo uroczo, był wciąż zaspany i w piżamie.

-Jak ci się spało?- zapytałem przerywając niezręczną ciszę, bo oprócz patrzenia się na siebie lub w dal, przeżuwania ryżu, dodatków i siorbania zupy nie robiliśmy nic więcej od kiedy tylko się zobaczyliśmy. Jednak Yeosnag postanowił nie odpowiadać i dalej jeść w ciszy. Okey, tak się bawimy. Dobra, niech będzie ale i tak będziesz musiał w końcu się odezwać. Skończyliśmy posiłek i gdy mieliśmy już rozejść się w swoje strony powiedziałem jeszcze plany na dzisiejszy sobotni dzień.

-Dzisiaj nie pracujemy, więc zabieram Cię na zakupy. Zakładam, że nie masz garnituru do pracy- spojrzałem się na chłopaka. Ten jedynie przytaknął i potarł nos w geście zakłopotania. Uśmiechnąłem się delikatnie, ponieważ oznaczało to, że spędzę cały dzień z Yeosangiem na robieniu samych fajnych rzeczy. Może dzięki temu będę mógł zbliżyć się bardziej do niego i zdobyć choć trochę jego zaufania.

-Za godzinę spotykamy się tutaj-oznajmiłem i poszedłem do swojej sypialni. Co by założyć? W czym mam się pokazać? Garnitur? Nie, jestem poza pracą i mam wolny dzień. Dresy? Będę wyglądał jakbym był skacowany. Nerwowo przesuwałem ubrania na wieszakach w poszukiwaniu tego co mogłoby się nadać na taki dzień.

-Nie mam w co się ubrać!- usiadłem załamany na łóżku i chwyciłem za telefon. Wybrałem numer Hoonga, bo tylko on tak na prawdę był moim przyjacielem. Odebrał po trzech sygnałach widocznie wybudzony ze snu.

-Czego Park? Przerwałeś najważniejszą cześć dnia w sobotę z rana czyli spanie!

-Wybacz przyjacielu mój drogi ale .... idę na randkę z Yeosangiem!- Powiedziałem nawet nie wiedząc do końca co. Usłyszałem jakieś szelesty w słuchawce i po chwili krzyk.

-COOOOO!?!!!?!!!-Odsunąłem telefon od ucha.

-No i tak wyszło, że ze mną zamieszkał i będzie z nami pracował- powiedziałem już do końca to co i tak musiało wyjść na światło dzienne.

-KURWA CO!?!!- hehe, w sumie nie zniósł tego tak źle jak myślałem.

-No i nie wiem co założyć, idziemy na zakupy.

Hongjoong dopiero po trzech głębszych wdechach i wydechach był w stanie odpowiedzieć.

-Tę rozmowę zostawimy na wieczór. O 20 w naszym barze. Wracając do ubioru.- zawiesił się na chwilę, a ja czekając skubałem nitkę wystającą z mojej skarpetki.

-Załóż tą niebieską koszulę w paski, tą co ostatnio kupiłeś jak byliśmy w Paryżu i jakieś najbardziej seksowne i podkreślające dupę jeansy, zrozumiano?

-Tak jest! Dzięki, stary. Życie mi ratujesz. Lecę!- rozłączyłem się i szybko odnalazłem strój zasugerowany przez Hoonga. Przejrzałem się w lustrze i o kurwa. Bardziej zniewalającego tyłka dawno nie widziałem. Oprócz tego Yeosanga. W sumie to normalne, że tak o nim myślę? Yeo jeszcze jest niepełnoletni...Raczej nie wychodzę na jakiegoś napalonego pedofila? Jestem napalony ale pedofilem nie jestem. Wypraszam sobie.

Po godzinie wyszedłem gotowy i wyperfumowany z pokoju. Zastałem czekającego na mnie Yeosanga. Ubrany był w bluzę z kapturem i jakieś zwykłe czarne spodnie. Wyglądał w tym niesamowicie uroczo. To zupełnie co innego niż widziałem go w obcisłej, krótkiej sukience. Teraz wyglądał jak chłopak i to bardzo mnie zawstydziło. Yeosang gdy mnie zauważył przeczesał ręką swoje blond włosy i ruszył w kierunku wyjścia.

-Czekaj na mnie!- pognałem za nim. Nie wiedziałem, że chłopak o pięknych oczach i drobnych dłoniach uśmiechnął się pod nosem widząc mnie zadowolonego z własnego wyglądu. Chciał to ukryć, chciał to zachować dla siebie, dlatego szybko odwrócił się i chciał już wyjść z tego domu, który od wczoraj był również jego.

Podjechaliśmy do galerii handlowej moim samochodem i ruszyliśmy w stronę sklepów. Wciąż trwała cisza, było mi bardzo głupio. Nie widziałem jak mam się zachowywać w jego obecności. Stał pomiędzy nami mur, który starałem się przeskoczyć, ale ciężko mi to szło, ponieważ początek naszej znajomości był kiepski.

-hej Yeosang, chodźmy tutaj. Mają tutaj bardzo fajne koszule- pokazałem palcem i spojrzałem się na chłopaka obok mnie. On tylko wzruszył ramionami i poszedł tam bez słowa. Westchnąłem, ponieważ zaczęło dawać mi się we znaki zachowanie rozwydrzonego nastolatka w okresie buntu. W sklepie wybrałem kilka koszul i dałem Yeosangowi do przymierzenia. Potem zniknął w przymierzalni. Nie chciał pokazać mi się w żadnej. Nic na to nie powiedziałem, jedynie zapłaciłem za te, które wybrał i poszliśmy dalej. Kurwa, nie tak sobie wyobrażałem sobie ten dzień. Te chwile miały być miłe, zabawne i miały nas do siebie zbliżać. Zamiast tego dobudowywał drugą warstwę muru. Co by tu zrobić? Jak to zmienić? Spojrzałem się na Yeosanga, który patrzył się na coś z iskierkami w oczach. Okazała się to wyspa z lodami. Uśmiechnąłem się pod nosem, ponieważ pomysł sam spadł z nieba.

-Chcesz lody?-spytałem się udając, że nie wiem jak bardzo tego chce.

-Mogę?- spytał się delikatnym i uroczym głosem. W końcu się odezwał, mamy to! Zupełnie różnił się od Yeosanga z parku, który kpił sobie ze mnie. Jednak jak mogłem mu odmówić?

-Jasne, wybierz smak.

Chłopak wskazał palcem przez witrynę w stronę lodów ciasteczkowych.

-Poproszę dwa lody o smaku ciasteczkowym- podałem banknot i odebrałem nasze zamówienie. Podszedłem z lodami w rękach do siedzącego przy stoliku Yeosanga.

-Proszę, to dla ciebie- podałem mu i mógłbym przysiąść, że nigdy nie widziałem, czegoś bardziej uroczego niż wtedy. Ubrudzony nos blondwłosego chłopaka. Zaśmiałem się i palcem starłem mu plamę z nosa. Yeosnag się wzdrygnął i spojrzał mi w oczy lekko zakłopotany.

-Dzięki- odpowiedział wycierając ręką resztki plamy z nosa. Po tym usiadłem naprzeciwko niego i również zacząłem zajadać się lodami.

-Dlaczego to dla mnie robisz?- zapytał się nagle. Odpowiedź była prosta.

-Bo chyba się w tobie zakochałem...

Tequila /SeongsangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz