9. Nie do tej bramki

5K 97 189
                                    

Olivia

Ze snu wyrwało mnie kilkukrotne zakłucie w ramie. Przetarłam zaspane oczy i przewróciłam się na bok, żeby zobaczyć co się dzieje. Ledwo udało mi się otworzyć powieki przez promienie słońca, które przedostały się przez okno i idealnie padały na moją twarz. Wystawiłam dłoń do góry, tworząc tym trochę cienia i rozejrzałam się dookoła. Na początku zauważyłam Camile, stojącą dwa metry ode mnie, a później miotłę, którą mnie nieprzerwanie szturchała.

- Dobrze się bawisz? – skomentowałam i opadłam na materac.

- Przezorny zawsze ubezpieczony. – wzruszyła ramionami i oparła miotle o ścianę – Po zmyciu makijażu spotkała mnie mała niespodzianka po ostatnim razie – podeszła bliżej mnie i wskazała na fioletowy ślad na swoim czole, który nieznacznie się wybijał na jej ciemnej skórze.

Nic nie odpowiedziałam, tylko wsadziłam twarz w przerwę między dwoma poduszkami, czego od razu pożałowałam, ponieważ przez brak dopływu świeżego powietrza, o mało nie udusiłam się własnym smrodem, który ostał się po wczorajszej imprezie. W moich ustach wciąż utrzymywał się obrzydliwy smak alkoholu i ku mojemu zaskoczeniu, mieszał się on z charakterystycznym smakiem papierosów. Starałam się przypomnieć cokolwiek z ostatniej nocy, jednak wszystko co działo się po otrzęsinach, wydawało się nie istnieć.

- Babcia do ciebie dzwoniła. – skinęła głową w stronę mojej szafki nocnej, a kiedy na nią popatrzyłam, wytrzeszczyłam oczy.

Oprócz mojego telefonu, na szafce znajdowała się wyżuta, różowa guma. Nachyliłam się w jej kierunku i ją powąchałam – tak jak się domyślałam, była balonowa. Kątem oka popatrzyłam na Camilę, jednak ta była już zbyt zajęta nakładaniem makijażu. Ponownie opadłam plecami na materac i przyłożyłam dłonie do twarzy. Nie wiedziałam, czy bardziej chciałam, żeby ktoś mi streścił poprzednią noc, czy może wolałam żyć bez tej świadomości. Przeciągnęłam się, głośno przy tym ziewając, po czym popatrzyłam pustym wzrokiem przed siebie.

- Powiedz mi, czy tobie ta szafa też teraz ucieka? – wskazałam na nią palcem.

- Helikopter? – popatrzyła na mnie w odbiciu lustra przy swojej toaletce.

- Czuję, jakby ktoś przez cały czas walił młotkiem w moją głowę – westchnęłam męczeńsko, jednocześnie masując skronie. – Nigdy więcej nie sięgnę po alkohol. – przeturlałam się na brzuch i ponownie zatopiłam twarz w poduszce – Co za wstyd... – dodałam stłumionym głosem.

- Jaki wstyd? Przyjęłaś wczorajszą dawkę zaskakująco dobrze. W przeciwieństwie do innych, nawet nie wymiotowałaś.

- Nie wiem, czy to jest jakiś powód do dumy. Raczej nie będę się chełpić tym osiągnięciem, jako jedyną rzeczą w życiu, jaka mi wyszła. – znowu przeturlałam się na plecy, żeby zaczerpnąć powietrza – Mam ochotę ukryć się pod kołdrą i umrzeć.

- A możesz poczekać z tymi planami do jutra? – poprawiła swoją fryzurę i odeszła od toaletki – Mam straszną ochotę na kawę i torcik bezowy, o albo gofry z kremem pistacjowym. Pójdziemy do nowo otwartej kawiarni, do której w ostatnim czasie ciągle chodzę. Na pewno ci się spodoba.

- Daj mi umrzeć w spokoju. – wymamrotałam, wgapiając się w sufit.

- No dawaj Liv, spacer dobrze ci zrobi – podeszła do mnie, jednak najwidoczniej nadziała się na opary mojego po imprezowego smrodu, ponieważ nagle zrobiła krok w tył, jakby odbiła się od ściany i przytkała nos. – trochę się przewietrzysz. – dodała.

- No dobra. Tylko najpierw muszę zadzwonić do babci i się wykąpać.

- Tak, to dobry plan. Ale może zamień kolejność. – odpowiedziała, odchrząkując i odsuwając się kilka kolejnych kroków do tyłu.

Ostatni zachód słońca [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz