Olivia
Chłopak stał w miejscu, niewzruszony moim zachowaniem. Nawet się nie bronił przed urządzeniem zmierzającym w jego kierunku. Komórka odbiła się o jego nagą, umięśnioną klatkę piersiową i upadła na ziemię. Oboje obserwowaliśmy przez kilka sekund mój telefon, który leżał u jego stóp na kafelkach.
- Co to było? – założył ręce na klatce i popatrzył na mnie z politowaniem.
- Mój instynkt obronny – odpowiedziałam, zmierzając w kierunku mojej własności.
- Chciałaś mnie powalić telefonem? – lekko się uśmiechnął i schylił po moją własność – Dobrze, że nie jesteśmy w kuchni. Nie wiem, czy byłbym w stanie przeżyć atak z chlebem w roli głównej – podał mi mojego Iphone'a.
- Dzięki – powiedziałam, kiedy odebrałam swoją własność. Od razu zmarszczyłam brwi, kiedy zobaczyłam szybkę – Brawo. Zepsułeś mi go. – odwróciłam zbity ekran telefonu w jego stronę. Mój ton nie wskazywał na to, żebym rzeczywiście go o to oskarżała, jednak starałam się to sobie tak usprawiedliwić, żeby się nie popłakać, że z własnej głupoty zbiłam nowy telefon.
- Zepsułem? To przecież ja nim oberwałem. – uniósł ręce w obronnym geście, a w jego głosie usłyszałam rozbawienie.
- Ale gdybyś mnie nie wystraszył, nie musiałabym się bronić. – wzruszyłam ramionami i uniosłam wzrok.
Kiedy przypatrzyłam się jego twarzy, automatycznie mnie zamurowało, a dłoń z telefonem, opadła wzdłuż ciała. To był znowu ten sam chłopak, który wydawał mi się tak dziwnie znajomy. Po rozmowie z Liamem przejrzałam zdjęcia sprzed kilkunastu miesięcy, które były robione podczas jednego z meczy. Rzeczywiście grał wtedy w koszykówkę i wnioskując po jednym zdjęciu, na którym razem z Peterem zabijali się wzrokiem, nie ciężko było stwierdzić, że on również go znał.
Staliśmy niedaleko siebie. Był ode mnie wyższy przynajmniej o pięć cali, przez co mimowolnie bliżej mi było do jego torsu niż głowy, jednak ja nie mogłam oderwać wzroku od jego twarzy i najbardziej przyciągających, oczu – przypominających ciągnący się gładki karmel mieszający się z słodkim miodem – jakie kiedykolwiek widziałam. Miał włosy w kolorze gorzkiej czekolady, które na pierwszy rzut oka mogły zdawać się niedbale ułożone, jednak coś mi mówiło, że tak właśnie je stylizował – o czym również świadczyło jedno pasmo opadające mu na czoło. Chłopak zmarszczył gęste brwi, tak jak przy naszym ostatnim, krótkim spotkaniu i zaczął skanować moją twarz. Zaledwie kilka sekund później się rozluźnił, a kącik jego ust delikatnie się uniósł, kiedy jego oczy spoczęły na moim koronkowym body. Podniósł dłoń, na której spoczywał owinięty kilkukrotnie wokół nadgarstka rzemyk, który miał imitować coś na styl bransoletki i delikatnie chwycił ramiączko body w swoje palce.
- Ładne.
Automatycznie złożyłam ręce na piersi, ponieważ poczułam się naga, a potrzeba zakrycia się, wychodziła na pierwszy plan. Nie wiedziałam, jak to było możliwe, że to ja odczuwałam krępację, skoro to on stał przede mną nagi od pasa w górę. Ciężko przełknęłam ślinę i odwróciłam wzrok, kiedy zorientowałam się, że ten co chwilę opadał na jego tors.
- Powiedz mi, często wchodzisz innym ludziom do łazienki? – przerwał niezręczną ciszę. Jego głos nie wskazywał na to, żeby w jakikolwiek sposób poczuł się szczególnie urażony moim wtargnięciem.
- Zależy od tego, kto jest w środku – uniosłam kącik ust – Pomyliłam drzwi. Wybacz, że cię tak naszłam, ale uwierz mi, że po wejściu tu byłam równie zszokowana co ty.

CZYTASZ
Ostatni zachód słońca [ZOSTANIE WYDANE]
Novela JuvenilNazwanie go narkotykiem wydawało się najbardziej trafnym spostrzeżeniem, jakie kiedykolwiek zaistniało w mojej głowie. Jego słowa wbijały się w moją skórę jak igły, ukłucia, których nie potrzebowałam i których już nie chciałam. Wiedziałam, że kolejn...