🥀22🥀

132 16 255
                                    

Dwudziesty ósmy lipca

~Jane

Na zdjęciu był mały Will w beżowych śpioszkach na jakieś bordowej kanapie.
To było takie urocze, że aż się uśmiechnęłam. Na fotografii, był również jakiś mężczyzna, obstawiam, że biologiczny ojciec Will'a. Wyglądał na tym zdjęciu na całkiem szczęśliwego tatę, ale z opowieści, które słyszałam, jest podobno alkoholikiem, wyglądającym jak menel. Gdy tak oglądałam to zdjęcie do pomieszczenia wróciła mama z dwoma kubkami kakaa.
- widzę, że oglądasz zdjęcia - powiedziała odstawiając kubki na  na ciemno brązowy stolik kawowy.
- czyli zawsze był uroczy? - zapytałam I zaśmiałam się, podając jej zdjęcie.
- na to wychodzi - odwzajemniła śmiech i spojrzała wzrokiem pełnym tęsknoty.
- tęsknisz za nim? - zapytałam pokazując na mężczyznę na zdjęciu.
- nie, nie i jeszcze raz nie - odpowiedziała potrząsając głową.
- po prostu mam wrażenie że jak byłyście mniejsi, wszystko było łatwiejsze. Jonathan był cały czas w domu, a nie jak teraz czasami go rano widzę jak wychodzi do pracy, lub do Nancy, brakuję mi go. Ty jesteś nieszczęśliwa, bo straciłaś osobę, która kochasz, prawda? - kiwnęłam głową.
- ja I Jim się ostatnio nie dogadujemy w ogóle co wpływa też na was i Will, on jest tajemniczy nie wiem co się stało, bo nie umiem tego wyczytać z jego emocji, funkcjonowania, ani z rozmów, po prostu zamknął się w sobie, a jak on to zrobi nie łatwo będzie spowodować to, żeby znów się otworzył na nas - powiedziała drżącym głosem.
- ja po prostu przepraszam, że nie umiem wam pomóc, przepraszam, że nie umiem sobie poradzić, przepraszam, że jest okropną matką - powiedziała I zaczęła płakać, dlatego ją przytuliłam. Jak już nie raz mówiłam nie umiem pocieszać ludzi.

- Boże kobieto ogarnij się, ile ty masz lat - powiedziała bardziej do siebie niż do mnie.
- csiii mamo nie przepraszaj to nie twoja wina, jesteś najlepszą mamą jaką mogłabym sobie wymarzyć. Na prawdę nie wiem czym ja sobie zasłużyłam, że dostałam taką wspaniałą mamę - powiedziałam przytulając ją mocniej do siebie.
- kocham cię, moja córeczko - wyszeptała mi do ucha i dała buziaka w policzek.
- Ja ciebie też, mamo - odpowiedziałam I się do niej promiennie uśmiechnęłam.

****
~Max

Od ponad godziny siedzę w parku pod ogromną wierzbą. Kocham to drzewo jest takie piękne, zawsze jak jest mi źle to tu przychodzę i siadam obok olbrzymiego konara i po prostu jestem. Jest ona oddalona od ludzi na jakieś pół kilometra dlatego nikt tu nie przychodzi, sama się dziwię, że mi się chce tu przychodzić, ale to po prostu moje miejsce i jest mi tu dobrze. Przeżyłam wiele rzeczy przez, które potem ryczałam kilka dni pod rząd, ale za każdym razem kiedy tu przychodziłam udawało mi się uspokoić, lecz tym razem było inaczej, nie umiałam się opanować.
Ledwo łapałam oddechy, całą twarz miałam mokrą już nawet nie wiem przez co, przez łzy, które stworzyły nowy ocean na mojej twarzy, czy ślina, której nie umiałam połknąć. To strasznie obrzydliwe, ale teraz to mnie nie obchodziło. Wdech nosem, wydech ustami, Max wdech nosem wydech ustami. Powtarzałam sobie w głowie kilku krotnie, lecz za każdym razem gdy miałam choć przebłysk twarzy Jane, wszystko wracało. Przez mój stan nie zauważyłam kiedy ktoś się do mnie dosiadł i dopóki się nie odezwała nie wiedziałam o obecności tej osoby.

- hej, chcesz mi powiedzieć co się stało? -
Usłyszałam dziewczęcy, bardzo mi znajomy głos.
- co ty tu robisz, Angela? - zapytałam nawet na nią nie patrząc.
- kocham tą wierzbę, często tu przychodzę, i widzę, że nie jestem jedyna - powiedziała bardzo łagodnie.
- dlaczego jesteś dla mnie taka miła? Zawsze traktujesz mnie jak najgorszą szmatę - powiedziałam wreszcie spoglądając w jej stronę, na jej twarzy było wymalowane prawdziwe zawstydzenie, pomieszane z wyrzutami sumienia.
- po naszym ostatnim spotkaniu, które swoją drogą dało mi dużo do myślenia. Starałam się zmienić, nie przyjaźnie się już z Betany I Lili - powiedziała patrząc na trawę.
- słuchaj bardzo cię przepraszam, zachowywałam się jak sucz wobec ciebie i w sumie wszystkich I ja na prawdę się zmieniłam. - dodała, a jej oczy się zaszkliły.
- hej wystarczy, że jednak z nas ryczy jak opętana - powiedziałam dając dłoń na jej ramię.
- myślę, że mogę ci wybaczyć, bo sama zrobiłam gorsze rzeczy - odpowiedziałam uśmiechając się lekko, i odziwo uspokojając.
- a teraz chcesz mi powiedzieć, co się stało? - zapytała, patrząc na mnie z troską.
- No nie wiem - odpowiedziałam.
- sekret za sekret? - zapytała.
- No dobra, ale ty pierwsza - powiedziałam, uśmiechając się.
- tylko proszę obrzydź się mną, dopiero po tym jak się pogodziłyśmy - powiedziała lekko się śmiejąc, ja na odpowiedź pokiwałam głową.
- chyba miałaś rację, chyba lubię dziewczyny, chyba lubię jedną konkretną - powiedziała, ostatnie zdanie wypowiedziała, prawie, że szeptem.

- to nic złego, cieszę się, że odkryłaś wreszcie kim na prawdę jesteś - odpowiedziałam zaskoczona, ale dumna.
- twoja kolej - powiedziała.
- bo tak jakby ty też miałaś rację, lubię dziewczyny, miałam dziewczynę jeszcze trochę ponad godzinę temu, ale ona że mną zerwała, mnie to w cholerę zabolało, się tutaj od godziny i wyje - opowiedziałam wielkim skrócie, a w moich oczach znów zebrały się łzy.
- dlaczego zerwała z tak wspaniałą, dziewczyną? Jakbym to ja taka miała to był nikomu jej nie oddałam - powiedziała, lecz kiedy zdałam sobie sprawę jak to zabrzmiało, popatrzyła na moją reakcje z lekkim przerażeniem.
- lubisz mnie? - zapytałam, odwracając się do niej przodem.
- co? - odpowiedziała, a na jej policzkach pojawił się lekki rumieniec I powtórzyła czynność, którą ja wykonałam.
- lubisz mnie - stwierdziłam i do niej uśmiechnęłam.
- Może trochę - wyszeptała, zgarniając włosy za ucho.
Nagle przez impuls spowodowany emocjami, zbliżyłam się do niej I lekko musnęłam jej usta. Angela popatrzała na mnie zaskoczona, a ja się ponownie uśmiechnęłam.
- mogę? - zapytała, patrząc na moje usta, w odpowiedzi, znów pocałowałam jej usta, ale tym razem jej ona też wykonała ruch swoimi. Czynośc nabierała na sile, a mi się nawet podobało. Nie było tak samo jak z Jane, ale było mi dobrze.
Na chwilę przerwałam pocałunek, i zapytałam się.
- chcesz zostać, dzisiaj u mnie na noc? -
- jasne, jeśli chcesz, to pewnie - odpowiedziała, próbując ukryć emocje, ale było widać w jej oczach szczęście, że się o to zapytałam.
Wstałam I podałam jej rękę, ona przyjęła ja i również wstała.
Blondynka na chwilę stanęła, przede mną i starła kciukami łzy z mojej twarzy, za co podziękowałam jej promiennym uśmiechem może małym rumieńcem. Złapałam ja za rękę I splotłam nasze palce. Ruszyłyśmy w stronę mojego domu.

****

Byłyśmy już pod moim domem, cała drogę rozmawiałyśmy, tak  na prawdę mnie i dziewczynę łączy bardzo, dużo.
Kiedy otwierałam drzwi, zauważyłam  Jane na swoim podwórku przyglądającej się naszym splecionym dłonią. W tej chwili, nie liczyły się dla mnie jej uczucia, tylko to, żeby była zazdrosna. Szkoda, że nie wiedzialma jaki to będzie miało skutek. Weszłam z blondynką do dumu i od razu pokierowałam ją do mojego pokoju. Usiadłyśmy razem na łóżko i zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim i niczym. Tak właśnie przeleciałam prawie cała noc, która opierała się na śmiechach, przytulasach i drobnych przytulasach. Nadal do mnie to nie dochodzi, że właśnie parę razy pocałowałam Angelę, najbardziej sukowatą sucz w mieście. Wiem, że możemy być dobrymi przyjaciółkami, ale chyba nie kimś więcej, chociaż może.
Koło drugiej czterdzieści zasnęłyśmy w swoich objęciach.



🥀
Hejka!!, ogólnie boję się o swoje, życie.
Rozdziałów do końca zostało max 10.
Wszystko się spierdoli, dobranoc do widzenia🤭🥰

Proszę Lov3rsrock_ 🧻🧻🍵🍾🍭🍪🎂🍩🍦💊💊💊 obiecałam, że Ci kupię❤️

Jeśli ktoś potrzebuje trochę proszę się częstować, lekami na uspokojenie
💊💊💊💊💊💊💊💊💊💊💊

Pozdrawiam💞💞

I Have Your Blood on My Hand ~ElmaxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz