🥀26🥀

135 15 124
                                    

Trzydziesty lipca

~ Max

Jane już się wybudziła z narkozy. Mogę z nią wreszcie pogadać, ale strasznie się stresuję. Stoję przez wejście do jej sali I próbuje uspokoić nerwy, które mi teraz dopisują. Wdech, wydech i wchodzisz. Weszłam do sali I spojrzałam w stronę łóżka szpitalnego, na którym leżała Jane. Obok niej na krześle siedziała pani Byers, widząc mnie puściła mi oczko i wyszła z sali. Teraz to ja usiadłam obok niej na drewnianym siedzisku.
Spojrzałam w jej stronę, a moje i jej spojrzenia się spotkały.
- hej, Janey - powiedziała lekko się uśmiechając.
- hej, Maxi - powiedziała cicho.
Dobra do sedna Max.
- słuchaj chciałam, cię strasznie przeprosić. Za Angelę. Sama nie wiem co we mnie wstąpiło. Zachowałam się jak szmata, którą pewnie teraz w twoich oczach jestem. Nie powinnam tego robić, ale to był jakiś impuls dziwny. Brakowało mi twojego dotyku, dlatego próbowałam go jakimś zastąpić, nie udało się - zrobiłam przerwę bo musiałam wziąć oddech .
- słuchaj Jane, kocham ciebie jak jeszcze nikogo. Czy chcesz znowu być moja dziewczyną? Kocham cię na tyle, że jeśli nie będziesz chciała związku, to pozwolę Ci odejść, ale uwierz mi nigdy o tobie nie zapomnę i nie przestanę kochać. Sprawiłaś, że moje życie nabrało barw.  Z tobą było mi dobrze, wręcz idealnie.
Kocham ciebie, całą ciebie, z każdą wadą  której nawet nie masz, bo jesteś cała idealna. Masz idealnie piękna twarz, która do mnie się uśmiecha, masz idealnie perfekcyjne ciało, A którym szaleje, ale nie tylko oz wyglądu jesteś idealna. Kocham twój idealny charakter, twój humor, twoją złość, twoją miłość, twoją troskę, miłość, a nawet smutek, bo jesteś przepiękna zawsze i wszędzie nie ważne, czy płaczesz i czy pięknie się uśmiechasz, zawsze jesteś idealna u ty myślałaś, że się w tobie nie zakocham? - przerwałam, żeby zetrzeć łezkę z policzka.

- Jane Hopper, kurwa Kocham cię! - krzyknęłam wstając z krzesła i podnosząc ręce do góry. W odpowiedzi usłyszałam śmiech, na co lekko sie uśmiechnęłam. Dawno nie słyszałam jej śmiechu.
- głuptasie, ja ciebie też Kocham, ale nie możemy być razem. Mój ojciec zabronił. Zagroził, że wyśle mnie do babci i dziadka bez telefonu, jeśli iamdal będę się z tobą spotykać - powiedziała smutna.
- za przeproszeniem mam w dupie tego starego trupa i jeśli będzie trzeba, to mu wpierdole, żeby tylko móc całować twe usta kruszynko - odpowiedziałam stanowczo.
- a poza tym myślę, że twoja mama przemówiła mu do rozsądku - dodałam.
- w takim razie. Maxine Mayfield, czy ty bogini piękna zostaniesz moją dziewczyną, znowu? - zapytała z uśmiechem na twarzy.
- jeszcze pytasz, oczywiście, że tak, Janey - odpowiedziałam I mocno ją do siebie przytuliłam.
- heh, Max, Max to boli - powiedziała, a ja szybko się od niej odsunęłam.
- Boże przepraszam cię, nie chciałam - powiedziałam wystraszona.
- nic się nie stało koziołku matołku - zaśmiała się.
- czyżby nowa ksywka dla mnie? - zapytałam się i również zaśmiałam.
- oczywiście pasuje do ciebie idealnie - odpowiedziała z gracją.
- wiesz co by mnie nie bolało? - zapytała i się zadziornie uśmiechnęła, a ja już wiedziałam o co jej chodzi.

-  o takiego? - powiedziałam udając, że nie wiem o co jej chodzi, żeby się z nią podrażnić.
- przecież wiesz - odpowiedziała.
- No właśnie nie - powiedziałam.
- Nie bolał oby mnie jakbyś się teraz przypadkiem potknęła i upadła na moje usta - powiedziała I poruszała dwuznacznie brwiami.
- w takim razie przypadkiem się teraz potknę i ojej czyżbym poleciała na Twoje usta? - zapytałam śmiejąc się co zostało odwzajemnione.
Nasze twarze uśmiechnięte twarze dzieliły centymetry, wystarczył jeden ruch i złączyły by się w pocałunek, mój ruch. Wbiła się w jej usta, nareszcie poczułam znowu to wspaniałe uczucie. Nasze usta pracowały jak tylko mogą, a my nie chciałyśmy, żeby ta chwila kiedykolwiek się kończyła. Nagle ktoś wszedł przez drzwi dlatego szybko się od siebie oderwałyśmy.
- oj przepraszam, papuszki gejuszki, myślałem, że może Will tu jest. Już nie przeszkadzam - powiedział Mike, zamykając drzwi prawie tak szybko jak je odtworzył, a ja wyraz z brunetką, zaczęłyśmy się śmiać jak opętane.
Za tym tęskniłam. A jej uśmiechem, śmiechem i samą Jane.

♡KONIEC











No hej, takim akcentem zakończymy te wypociny😃
Mam nadzieję, że nie zawiodłam was nimi tak bardzo jak siebie i że wam się podobalo<33
Kocham was moje kocice i tygryski, do następnej książki

Bardzo, bardzo, bardzo wam dziękuję za każdą gwiazdkę, komentarz, alb ochociaz wyświetlenie, dla mnie to bardzo dużo znaczy💞💞

Widzicie nie zabiłam Jane😃
Więc wy mnie też, nie musicie<3

Zapraszam do czytania mojego nowego Ronance (tak, kocham się promować).

Zabledy przepraszam (już ostatni raz)

I POZDRAWIAM, KOCHAM WAS KOCIAKI💞💞💞💞

I Have Your Blood on My Hand ~ElmaxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz