To jest zwalone okej? Oglądałam Hobbit'a wcześniej i kilka głupot w necie i tak wyszło, zryte jak nie wiem, a napisane jak było w tym śnie wiec nie ma ładu i składu.
[Pisane 5 lipca, 02:19]
——————————————————————
Mieszkałam sobie w „Szmaragdowej wiosce" , czyli wiosce jak z minecrafta ale zielonej. Żyłam spokojnym życiem aż tu nagle na sam środek naszej wioski spadł kloc. Wszystko zaczęło się palić a domy walić, z naszej wioski zostałam wysłana ja i Robert by przynieść pomoc z dalekich stron. Wyruszyliśmy o świcie wraz z moim smokiem Agulusem i panterą ze skrzydłami Roberta. Podróżowaliśmy dni kilka przeszliśmy lasy niczym w Amazońskiej dżungli, pustynie niczym Sahara i bagna jak w Brazylii aż przeszliśmy do góry tak wysokiej że na szczyt wspinaliśmy się 5 dni. Po drugiej stronie góry stała chatka na drzewie, ze schodami z chmur.
-To na pewno Gandalfa. -powiedział Robert. Podeszliśmy bliżej i weszliśmy na pierwsze stopnie dziwnych schodów, nasze zwierzaki wchodziły za nami, próbowały bo schody pod nimi znikały, postanowiliśmy, że tam zostaną. Weszliśmy do środka, na ziemi było pełno zwojów a Gandalf latał w te i z powrotem jak oparzony, nawet nas nie przywitał tylko zaciągnęła do sofy stojącej na środku pokoju i pokazywał nam pełno map i gadał o jakiś krasnalach, goblinach i wielkiej Ami Kosupure. Potem pobiegł na jakieś schody mające trzy stopnie a nie było go z godzinę i wrócił z kretem z dziobem dziobaka i uszami elfa i machał nam nim przed twarzą tłumacząc coś z czego nic nie zrozumieliśmy. Potem w różowej kiecce oznajmił nam, że mamy ruszać bo nie zdążymy. Szliśmy przez chyba pustynie wyglądająca jak pozszywana z łatek z jakiś randomowych materiałów aż trafiliśmy na ogromny kamień do którego było wejście w norce nagle zespawnowali się tam Ania i Mati (znajomi) i powiedzieli, że też tam idą ratować Real Gandalfa bo tamten był jakiś fejkowy. Weszliśmy tam i w środku na tronie (i mean kiblu) siedział taki ogroomny goblin a wokoło biegały kraby, to my se weszliśmy i odcięliśmy gościowi głowę, skądś tam wyszedł Real Gandalf and wyszliśmy z góry z głową króla goblinów wielkości samochodu i powiesiliśmy ja na płocie (idk jakim płocie) po drodze znaleźliśmy Oliwkę (Chb dziewczynę tego Roberta) bo podobno zaginęła i poszliśmy dalej. Po drodze w lasku spotkaliśmy jakiegoś lisa w ciuchach z gazetą i przeszliśmy na łąkę na, której dowiedzieliśmy się, że bum Mati i Robert leżą obok nas martwi. To ja z Anią zaczęłyśmy ich targać za nogi za sobą a Olwika wlokła się za nami przeklinając cały Boży świat i wzywając jakiś koreańskich bogów na pomoc, w pewnym momencie na środku niczego stała babka taka dość wysoka w szarych włosach i oczach i żółto-niebieskim stroju, zaczęłyśmy na kolanach ją błagać „O wielka Ami Kosupure ożyw naszych przyjaciół błagamy" to ona powiedziała, że mamy jej złożyć ofiarę, wiec przyniosłyśmy jej tego lisa wmawiając, że to masz przyjaciel, ona podeszła do chłopów i strzeliła im z liścia i od razu ożywili się, a ona podskoczyła sobie i zniknęła s takim „niuuuziuu". Wracaliśmy tą samą drogą, którą przyszliśmy i pod domkiem Gandalfa Mati, Ania i Oliwka wyparowali, Gandalf poszedł do chatki swojej i zrzucił tego fałszywego z balkonu i on zamienił się w tego Kreto-dziobaka z elfimi uszami i zwiał do kretowiny, z Robertem dostaliśmy po szafirze na głowę i wsiedliśmy na nasze zwierzaki i polecieliśmy do naszej wioski. Gdy tam dotarliśmy ona była jakaś VIP, dwa razy większa, naprawiona i ulepszona. Na końcu przyszedł Bilbo Baggins powyzywał, że Gandalf go nie wysłał na wyprawę i zniknął.
——————————————————————
OSTRZEGAŁAM
Jak żyjecie to gratuluje
Jak nie, to przykro mi, macie ciasteczko na revive'a 🍪Do następnego!
:D
CZYTASZ
💗One shoty 💗
FanfictionSą to jakieś mega stare historie sprzed kilku lat ( roku, półtora, ale no), które ogarniam, kiedyś KIEDYŚ będą nowe z teraz. C: 04.06.2023: #6 multifandom