Hauru x reader

18 0 0
                                    


-Wybacz mi moja droga, ale nasze drogi musza się rozejść...
-Co..? Hauru o czym mówisz?
-Nasz związek, to wszystko..., to nie to.
Zostawił ją tak po prostu, jak wszystkie inne, choć nie do końca. Zalecał się do niej bardzo długo, była ciężką „zdobyczą" nie dała się łatwo podejść. Byli „razem" przez kilkanaście dni, o kilkanaście za dużo. Za długo się nią zajmował, na długo ją zapamięta- to niedobrze.

Hauru postanowił wybrać się na przyjęcie urządzone w Porthaven by „odpocząć" a tak na prawdę zalecać się do kolejnej dziewczyny. Na miejscu Hauru spotkał młoda dziewczynę o uśmiechu który go oczarował, zaczął ją komplementować i liczył że jeszcze dziś się w nim zakocha. Przeliczył się dziewczyna uderzyła go w twarz i odeszła, a reszta pań zgromadzonych na przyjęciu unikała go okropnie. Dziwne nigdy tak nie było. Wrócił do zamku, ledwo otworzył drzwi i dostał od wściekłej Sophie laską po głowie, spojrzał na resztę Kalcyfer krzywo patrzył na niego z komina, a Michael wydawał się mieszanką wybuchową.
-A to za co?
-Znowu byłeś się zalecać?!
-Tak pani wścibska i co z tym?
-Ty bęcwale! Pomyśl do kogo się zalecasz!-powiedziała Sophie i zła wróciła do swojego fotela.
-O co jej chodzi? -zapytał Hauru Micheal'a ale nie dostał odpowiedzi. -Kalcyfer?
-Dureń. -powiedział cicho demon.
-Co?
-Zalecałeś się do siostry dziewczyny którą ledwie zostawiłeś geniuszu!
-Ona ma siostrę?!
-Myślę, że powinieneś przystopować Hauru.
-Michael! Zajmij ty się tym zaklęciem!

Kilka tygodni po tym zdarzeniu życie w wędrującym zamku prowadziło normalne tępo, bez żadnych niespodzianek. Późnym, deszczowym popołudniem Sophie siedziała w fotelu rozmawiając z Kalcyferem, Michael majstrował przy zaklęciu, a Hauru szykował się do wyjścia, kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Drzwi do Porthaven! -oznajmił Kalcyfer
-Kto to znowu? Nikomu żadnego zaklęcia z Porthaven nie obiecywałem.
-Jakaś dziewczyna, chyba nie chce tu być dziwną ma minę, jak wtedy gdy Michael był mały i na mnie kapał, lepiej otwórz jej. -pospieszył go Kalcyfer. Hauru podszedł do drzwi a Sophie i Michael uważnie mu się przyglądali. Gdy Hauru otworzył drzwi zobaczył dziewczynę, do której się niedawno tak długo zalecał (T.I.). Wyglądała inaczej.... miała podkrążone lekko czerwone oczy, były one pełne smutku i bólu, ubrana była w najprostszą szarą sukienkę, a w ręce miała parasolkę, spadające krople deszczu dodawały temu widokowi większej rozpaczy. Hauru przez chwile nie mógł nic wydusić, czekał aż go zwyzywa, ale nic takiego nie nastąpiło.
-Z-zostawiłeś t-t-to. -powiedziała pociągając nosem- Pakowałam s-się i z-znalałam w salonie.
(T.I.) podała mu książkę, przez sekundę ich ręce się styknęły i Hauru przeszedł dreszcz tylko nie rozumiał dlaczego, dziewczyna też przez chwile się zawahała, ale na ziemie ich obu przywrócił krzyk siostry (T.I.).
-(T.I.)! Gdzie ty jesteś! Miałaś nie oddawać temu potworowi książki! Miałyśmy ją spalić i przeklnąć razem z nim!
(T.I.) obejrzała się za siebie, zwróciła się z powrotem do Hauru, chciała coś powiedzieć, coś zrobić jednak coś jej się przypomniało na jej twarz powrócił ból, a samotna łza spłynęła po jej policzku, odbiegła....i tak zniknęła wśród deszczu, w bólu, w świecie który płakał z nią...
Hauru jeszcze przez jakiś czas zszokowany stał w drzwiach, czemu go to tak przejęło? Czemu go przeszedł ten dreszcz? Nie rozumiał tego.  Powoli zamknął drzwi i usiadł na stołku obok kominka. Ani Michael ani Sophie nie wiedzieli co powiedzieć, jedyny Kalcyfer postanowił zapytać o to co wszystkich trapiło.
-To ona? Ta co ją zostawiłeś jakieś 3 tygodnie temu?
-Tak.
-Nie pozbierała się....
-Dziwne co? po tygodniu, dwóch zapominają.
-Może ona cię kochała?
-Kalcyfer po to się zalecam, żeby te co mnie nie kochają mnie pokochały.
-A może dłużej cię kochała? I ci nie mówiła? Może się bała?
-Czego?
-Że ją zranisz, może słyszała co wyrabiasz. -dorzucił Michael.
-Obawiam się, że ją bardzo skrzywdziłeś. Można to stwierdzić nie tylko po tym jak wyglądała, ale chociażby po tym, że wyjeżdża. -stwierdziła Spohie.
-Twój długi, wścibski nos wie aż tyle?
-Sama to powiedziała, przed chwilą jakbyś jej faktycznie słuchał to byś wiedział!
Hauru odszedł do pokoju, a Sophie, Kalcyfer i Michael jeszcze długo rozmawiali o zalotach Hauru.
-Miejmy nadzieję, że ta sytuacja zmieni coś w naszym Hauru.-podsumował Michael.
-Miejmy nadzieję, dobranoc Michaelu, dobranoc Kalcyferze. -odpowiedziała Sophie i udała się na spoczynek.
-Myślisz, że to naprawdę coś w nim zmieni?
-Nie wiem Kalcyfer, wiemy jaki on jest. Jest jakaś szansa, że coś tam mu to uświadomi, ale jest też szansa i to większa, że zapomni o tym i jutro ruszy na kolejne zaloty.
-Nadzieja matką głupich, ale tylko to możemy zrobić, nie ważne co byśmy powiedzieli on miałby to gdzieś. Jedyne co nam zostało to nadzieja...
-Trzymajmy się nadzieji, że nasz Hauru się zmieni.
-Idź spać Michael bo zaczynasz rymować.
Mieli racje coś to w nim zmieniło, nie za dużo, ale jednak. Przez całą noc błądził myślami głównie w jej kierunku. Nie rozumiał dlaczego tak jest ani dlaczego jest mu przykro, że wyjeżdża, przecież ona go nie obchodzi prawda? On nikogo nie kocha, nawet jakby chciał to nie ją, przecież on jej nawet nie lubi, nie ją, nie może kochać, to niemożliwe, on? Nie nie nie ma mowy, przecież on nie potrafi....nie? Przez te co nocne rozmyślania był okropnie niewyspany i nieobecny. Wszyscy do widzieli tylko nikt nie miał zamiaru się odzywać by przypadkiem nie skończyło się to powodzią śluzu, jak ostatnio gdy się złościł. Hauru tego dnia nie wybrał się do żadnej panny z czego Sophie cieszyła się niezmiernie, w sumie Hauru cały dzień przesiedział w pokoju na zewnątrz wyszedł tylko gdy z Michael'em dopracowywał zaklęcie powiększające dla króla. Po kilku dniach jego przesiadywania w domu Sophie miała dość.
-Weź łaskawie wyjdź chociaż ma pół godziny z tego domu! Siedzisz tu całe dnie a i tak nic nie robisz! Michael zabierz go do Market Chipping jak będziesz szedł do Cesariego, przynajmniej wyjdzie na chwile.
-Ja nigdzie nie idę!
-Siedź cicho. Idziesz i koniec. -ucięła Sophie. Hauru niechętnie wyszedł z Michael'em do Cesariego, jednak było warto. Było warto ponieważ zobaczył ją, wyglądała trochę lepiej, nadal smutno, ale nie miała aż tak podkrążonych oczu, ubrana była w pięknie pasująca jej niebieską sukienkę no i słońce dodawało jej urodzie większego blasku, przyłapała go na patrzeniu na nią i zrobiła się blada jak ściana. Nie wiedział co go wtedy wzięło ale podszedł do niej. Nie zdążyła zareagować, on już był przy niej. Chciała uciec, nie dała rady, złapał jej obie dłonie i po prostu stał patrząc w jej oczy, zachwycony widząc cień dawnego blasku, który nieświadomie pokochał jak ją, całą.
-(T.I.) nie! Pamiętasz co ostatnio ci obiecywał? Chodź! -powiedziała jej siostra ciągnąć ją.
-Czekaj. -powiedziała (T.I.), a Hauru był zachwycony mogąc znów usłyszeć jej piękny głos, czuł w nim niepokój przez co to uczucie też go wypełniło.- Ja nie wiem czego ode mnie oczekujesz Hauru, byłam szczęśliwa, okropnie szczęśliwa i potem okazało się, że to gra, że byłam kolejną na chwilę, zabolało, bolało długo tak, że nie mogłam tego znieść, wyprowadziłam się i jakimś cudem znów ty się w moim życiu pojawiłeś i to nie przypadkowo. Więc pytam: dlaczego?
-Nie do końca to zrozumiałem, ale coś nie pozwala mi o tobie zapomnieć, myślę o tobie każdej nocy, każdego dnia, w każdej chwili. Próbuje zająć się czymś żeby te myśli mnie opuściły jednak nie daje rady, a gdy zamknę moje oczy jedyne co widzę to ty. Kocham cię. -podszedł bliżej a ona się cofnęła, oczy miała zeszklone ale ani on ani ona nie wiedzieli czy to ze szczęścia czy z smutku.
-Ty nie potrafisz kochać Hauru, udowodniłeś to. Zraniłeś tyle dziewczyn, a teraz chcesz kolejny raz to robić mnie.
-Uwierz mi, kocham cię. -po tych słowach położyła rękę na jego policzku wpatrując się w jego oczy.
-Nie mogę to zbyt boli. Też cię kochałam, jak głupia. Teraz nawet nie wiem czy potrafiłabym poczuć coś takiego do kogokolwiek, nic nie czuje, jestem w środku pusta, jedyne co jeszcze czuje to resztę tego co przeżyłam po słowach „nasze drogi musza się rozejść..." cały ten ból i płacz to wszystko wraca. Nie dam rady, to mogłaby być bajka, ale nią nie jest, nie tą ze szczęśliwym zakończeniem, nie naszym szczęśliwym zakończeniem. Żegnaj Hauru. -odeszła, po chwili zgubił ją w tłumie i już jej nigdy nie zobaczył, zniknęła, szukał ale nie znalazł. Gdzie była? Nikt nie wiedział, pewno było tylko to, że jej serce z każdym dniem więdło niczym róża, kiedyś kolorowe pełne życia piękne, teraz zeschnięte, szarawe, zgniłe i samotne.

💗One shoty 💗Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz