Codzienny patrol po lesie należał do jednych z twoich ulubionych czynności. Spacery wśród drzew, krzewów, małych i tych większych leśnych stworzonek, szumiący wiatr w koronach drzew przeplatany ze śpiewem ptaków pozwalał ci chociaż na chwilę zapomnieć, że las jest dla ciebie jedynie kryjówką.Podczas patrolu zauważyłaś coś w zaroślach. Paroma ruchami miecza rozcięłaś gałęzie by móc dostać się do danego przedmiotu. Była to książka. Potem kiedy biorąc ją do rąk uważniej się przyjrzałaś, okazała się ona być pamiętnikiem. Na okładce narysowane było Oko Kresu, a pod nim widniał drukowanymi literami napis: NIE CZYTAĆ.
Nieopodal również usłyszałaś jakby cichy szloch połączony z nerwowym przeszukiwaniem krzaków i zarośli. Podeszłaś nieco bliżej by móc zobaczyć znajomego ci endermana o dwukolorowym ubarwieniu, który na klęczkach przeszukiwał dokładnie każdy krzak cicho szlochając i pociągając nosem.
– Gdzie to jest?! – powtarzał wycierając rękawem marynarki łzy z poranionych już od nich policzków. – Gdzie to jest?! Nie mogę tego teraz zgubić! Nie teraz!
Widząc jego rozpacz ból ścisnął również twoje serce. Pamiętnik, który znalazłaś, musiał najprawdopodobniej być tym czego tak gorączkowo szukał Ranboo. Postanowiłaś wreszcie wyjść zza zarośli niosąc w rękach jego własność.
– Chyba coś zgubiłeś – powiedziałaś zwracając na siebie jego uwagę.
Gdy ten cię zobaczył, a tym bardziej pamiętnik w twoich dłoniach od razu podniósł się z klęczek i podszedł do ciebie. Wziął od ciebie swoją własność, po czym mocno przytulił pamiętnik do siebie, a z jego oczu wypłynęło jeszcze więcej łez. Podniósł na ciebie wzrok posyłając w twoją stronę wdzięczny uśmiech.
– Dziękuję ci – powiedział cicho, a w jego głoście słyszałaś czystą wdzięczność.
– Nie ma za co – odpowiedziałaś odwzajemniając uśmiech. – Zalecam ci nosić ten pamiętnik, tak jak inne cenne rzeczy, w jakiejś torbie lub plecaku jeśli wybierasz się do tego lasu. Nie trudno tu cokolwiek zgubić.
Chłopak kiwnął głową, po czym wyciągnął z kieszeni pióro i zapisał w pamiętniku twoją poradę.
– Będę pamiętał – powiedział chowając pióro z powrotem do kieszeni.
Twój uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.
– Chodź – powiedziałaś do niego wyciągając w jego kierunku dłoń. – Mam na zbyciu trochę mikstury regeneracji. Wyleczę ci te rany na policzkach.
Chłopak po chwili przyjął twoją dłoń, po czym dał ci się zaprowadzić do twojej miejscówki, gdzie zgodnie z obietnicą wyleczyłaś rany na jego policzkach.
CZYTASZ
Ranboo Preferencje
FanficTak. Znowu mi się nudzi. I nie chcę zostawiać was z niczym na czas pisania wielkiego projektu i nie tylko ;) I tak jak w przypadku reakcji, preferencje będą pojawiać się nieregularnie w zależności od tego ile będę mieć czasu, weny i humoru na pisani...