Kilka lat wcześniej...
Był chłodny, burzowy wieczór kiedy James Taylor wracał z pracy. Pokonał dystans dzielący go od samochodu, po czym zaklął pod nosem. Nie przepadał za deszczem. Wyciągnął z kieszeni płaszcza telefon i wykonał połączenie.
-Halo- odezwał się jego rozmówca.
-No halo- odpowiedział James- Dzwoniłeś.
-Tak, wpadasz jutro?- spytał Paul, przyjaciel mężczyzny.
-Jutro... Co jest jutro?
-Grają mecz, może wpadłbyś wieczorem na piwo.
-Jasne, wpadnę. Tylko dobrze je schłodź.
Mężczyźni się zaśmiali.
-Wiadomo. To do jutra, cześć.
-No hej.
James zakończył połączenie po czym zapiął pasy i odpalił silnik. Droga do domu zajęła mu nieco ponad pół godziny, ze względu na trudne warunki panujące na zewnątrz. W domu czekały na niego trzy kobiety: żona oraz ich dwie córki. Jedna z nich miała dziesięć lat, a druga pięć. Ellie, młodsza z córek, już spała, gdyż dochodziła 21, natomiast Harper czekała z niecierpliwością na tatę. Chciała pochwalić mu się nową oceną z plastyki. Harper uwielbiała malować, farbami, kredkami, mazakami, wszystkim, czym się dało. Była naprawdę zdolnym dzieckiem.
-Mamo, a tobie się podoba?- Spytała dziewczynka wyciągając w stronę brunetki obrazek.
-Jest śliczny skarbie- Odpowiedziała kobieta i złożyła na czole córki pocałunek.
W pewnym momencie drzwi do domu się otworzyły. Dziewczynka w podskokach ruszyła w stronę drzwi, a jej twarz zdobił największy, najbardziej promienny uśmiech jaki tylko może być. Do środka wszedł lekko przemoczony James.
-Tato!
-Jebana pogoda- Powiedział pod nosem.- Co na kolacje?- Powiedział dość głośno.
-Ciszej, Ellie śpi- Powiedziała Amy, jego żona kładąc na stole talerz gorącej zupy.
Mężczyzna usiadł przy stole i zaczął jeść. Wciąż radosna Harper pognała tuż za nim.
-Tato, dostałam szóstkę.
-Z?
-Plastyki, za obrazek. Patrz- Harper uniosła obrazek w stronę ojca. Ten nawet nie podniósł wzroku, tylko odrzekł sucho.
-Mogłabyś dostać z matematyki, to byłoby coś.
Uśmiech dziewczynki zmalał, a iskierki w jej oczach lekko przygasły.
-Z matematyki dostałam 4, ze sprawdzianu.
-Mogło być lepiej.
-A pojedziemy jutro na lody, prooooooszę.
-Nie mam jutro czasu- Skwitował ponuro.
-To co robisz?- Dociekało dziecko.
-Idź już spać, jutro pogadamy.
Iskierki w oczach Harper zgasły, mimo że nadal na twarzy był namalowany lekki uśmiech.
-Obiecałeś im, że zabierzesz je na lody- Do rozmowy wtrąciła się kobieta.
-Ale nie jutro, czego nie rozumiesz- Mężczyzna podniósł głos.
-Co jest takiego ważnego, że ich jutro nie zabierzesz?
-Idę do Paula, coś jeszcze chcesz?
Harper poszła do pokoju, upuszczając po drodze swój obrazek. Ułożyła się skulona na łóżku i przytuliła do swojego ulubionego misia. Po chwili w drzwiach stanęła jej matka z obrazkiem w ręce. Jej twarz zdobiła troska i smutek. Podeszła do łóżka, po czym na nim usiadła. Harper położyła głowę na kolanach kobiety, a ta zaczęła ją delikatnie głaskać po głowie. W szyby uderzał deszcz, którego dźwięk przerwał słaby głos dziecka.
-Dlaczego tata mnie nie lubi?
Na to pytanie po twarzy Amy spłynęła łza. Dlaczego tata mnie nie lubi. W sercu kobiety zagościł ból. Nigdy nie sądziła, że jej dziecko zada jej takie pytanie. Wzięła dziewczynkę w ramiona po czym mocno ją przytuliła, i czekała aż zaśnie.
Dlaczego tata mnie nie lubi.
To pytanie spędzało kobiecie sen z powiek. Dlaczego jej mała córka tak myślała?
![](https://img.wattpad.com/cover/345438479-288-k54183.jpg)