Teraźniejszość...
Ten poranek był jak każdy inny. Jedyna różnica była taka, że dzisiaj kończyłam 17 lat. Leżałam w łóżku i patrząc w sufit rozmyślałam o swoim życiu. 3 luty 2006. Właśnie wtedy na świat przyszłam ja, Harper Jennifer Taylor. Moje rozmyślania przerwał dzwonek mojego telefonu. Kto dzwoni o tej porze. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na wyświetlacz. Babcia. Nacisnęłam na słuchawkę.
-Halo- Powiedziałam z lekką chrypką w głosie.
-Słoneczko moje, wszystkiego najlepszego- Odezwała się kobieta rozpromienionym głosem. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się cień uśmiechu.
-Dziękuję babciu- Odkaszlnęłam , gdyż poranna chrypka zaczynała mi przeszkadzać.
-Jak się czujesz? Mam nadzieję, że już Ci przeszło.- Fakt, ostatnio byłam lekko chora, ale to nie było nic poważnego.
-Tak, już jest lepiej. Przyjedziecie do nas z dziadkiem w ten weekend?- Spytałam i miałam ogromną nadzieję, że tak też się stanie. Chciałam świętować swoje urodziny razem z nimi.
-Oczywiście, nie przegapimy twojej imprezy urodzinowej słoneczko. A teraz już nie będę Ci przeszkadzać, szykuj się do szkoły.
-Jasne. Pa pa.
Rozłączyłam się i wstałam. Na moment zakręciło mi się w głowie, a przed oczami zatańczyły mroczki. Podparłam się ręką o ścianę i odczekałam chwilę. Gdy zawroty minęły, a mroczki ustąpiły, przeszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, następnie umyłam twarz i zęby. Na twarz nałożyłam krem nawilżający, a potem zrobiłam lekki makijaż. Włosy miałam lekko zmierzwione, więc je wyprostowałam. Długie, brązowe kosmyki opadły mi na plecy, a ja przeszłam do wyboru garderoby na dziś. Wybór padł na błękitny top w małe białe kwiatuszki i czarne mom jeansy. Na zewnątrz pogoda była całkiem ładna, jak na tę porę roku. Ubrałam jeszcze moje conversy, a na ramiona narzuciłam kremowy sweterek, po czym wzięłam plecak i zeszłam na dół. Mama krzątała się po kuchni, a Ellie siedziała przy wyspie kuchennej zajadając się naleśnikami z czekoladą. Ellie wygląda jak młodsza wersja mamy. Czarne falowane włosy, ciemne oczy i oliwkowa karnacja. Ja wrodziłam się z wyglądu do ojca. Brązowe włosy oraz zielone oczy. Ale ja jako jedyna miałam bladą karnację, wręcz porcelanową.
-Sto lat Harper!- Wykrzyknęła Ellie i ruszyła w moją stronę, aby mnie przytulić. Odwzajemniłam ten gest i szepnęłam w jej włosy "dziękuję". Mimo pięciu lat różnicy, El prawi dorównywała mi wzrostem. Ja stoję w miejscu mając 170 cm tak jak moja mama.
-Wszystkiego najlepszego skarbie- Mama uścisnęła mnie mocno i pocałowała w policzek. Uśmiechnęła się do mnie a ja starałam się odpowiedzieć jej tym samym. W jej oczach było widać zmęczenie. Mama jest bardzo silną kobietą, jest moim wzorcem. Taty praktycznie nigdy nie ma w domu, a jak jest to nic go nie interesuje. Mama musi radzić sobie ze wszystkim sama. Z naszą dwójką, domem, a także pracą. Wszystko spoczywa na jej barkach. Staram się jej pomagać jak tylko mogę, natomiast nie zawsze mogę. W najbliższym czasie, chciałam zacząć pracę, ale nie znalazłam żadnego ogłoszenia godnego uwagi. Teoretycznie nie muszę pracować, co też powtarza mi mama. Ona jest lekarzem, tata jest dyrektorem firmy architektonicznej, więc nie mam konieczności pracy. Natomiast mama bierze dodatkowe dyżury, przez co się nie wysypia, są różne wydatki, zakupy, opłacić rachunki, wyjazdy, więc nie chcę wyłącznie brać, chcę pójść do pracy i zarobić własne pieniądze, za które będę w stanie zafundować mojej rodzicielce cudowny, kilkudniowy wypad do spa.
-Nie powinnaś być w pracy?- spytałam.
-Wzięłam sobie dzień wolny. W końcu moja córeczka ma dziś urodziny.- Uśmiechnęła się do mnie ciepło.- Zrobiłam twoje ulubione śniadanie. Naleśniki z czekoladą i owocami.