Rozdział 2

7 2 0
                                    

Po szkole udałam się od razu do swojego pokoju, by p chwili rzucić się na łózko. Łzy piekły mnie w oczy za każdym razem kiedy patrzyłam na wiadomość od Davida. Może jestem po prostu niewystarczająca? W mojej głowie kotłowało się tysiące myśli na raz. Do tego wszystkiego tata, którego nie widziałam od kilku dni. Pojechał w delegacje i od tamtej pory nie dzwonił. Czasem odbiera od mamy, ale po kilkudziestu sekundach się rozłącza. Pewnie zapomniał, że dzisiaj mam urodziny. Ja jednak wciąż mam nikłą nadzieję, że do mnie zadzwoni. W końcu do końca dnia zostało jeszcze trochę czasu. Ciszę w pokoju przerwało pukanie do drzwi. Podniosłam się na łokciach i spojrzałam w tamtą stronę.

-Mogę?- Pokiwałam twierdząco głową, podnosząc się do pozycji siedzącej. Mama usiadła naprzeciwko mnie. Zmieniłam pozycję tak, aby moja głowa spoczywała na jej kolanach. Zaczęła głaskać mnie po głowie, tak jak robiła to zawsze, kiedy potrzebowałam chwili wytchnienia. W jej ramionach czułam się naprawdę bezpiecznie. Wiedziałam, że zawsze stanie za mną murem i nigdy mnie nie skrzywdzi.

-Lily chce, żebym wyszła z nią wieczorem na imprezę. Mogę?- Zaczęłam. Mój głos był niewiele głośniejszy od szeptu.

-Oczywiście, skarbie- Odpowiedziała równie cicho. Siedziałyśmy dalej w milczeniu, ale to była komfortowa cisza. - Nie zadzwonił, prawda?

Wiedziałam, że pyta o ojca. Pokręciłam przecząco głową szepcząc niemal niesłyszalnie "Nie". Znowu zapadła cisza. Żadna z nas nie wiedziała co powiedzieć.

-Kocham Cię mamo- Powiedziałam i uniosłam się do siadu.

-Ja Ciebie też skarbie- W jej oczach dostrzegłam błyszczące łzy. Mama przyciągnęła mnie do siebie i mocno przytuliła. Dała mi buziaka w czoło, po czym wstała.- Baw się dobrze. Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń.

-Jedziesz gdzieś?- Spytałam.

-Tak. Obiecałam Ellie zakupy.

-W takim razie udanych zakupów.- Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.

Kiedy pojechały, ja zaczęłam się ogarniać. Włączyłam muzykę i przegrzebałam swoją szafę w poszukiwaniu czegoś, co nada się na dzisiejszy wieczór. Wybór padł na czarną obcisłą sukienkę na ramiączkach. Wieki jej na sobie nie miałam. Wzięłam szybki prysznic i umyłam też włosy. Ubrałam się w świeżą bieliznę oraz krótkie spodenki, a następnie wysuszyłam włosy. Fale. Postanowiłam, że zrobię sobie falę. Wzięłam lokówkę i zaczęłam kręcić włosy. Powstałe loki rozczesałam. Makijaż zrobiłam mocniejszy niż rano. Brązowym cieniem narysowałam sobie kreskę a na usta dałam matową pomadkę w kolorze brudnego różu. Przeprałam się w docelową sukienkę, po czym rozświetliłam sobie obojczyki. Do całej stylizacji dodałam moje ukochane conversy oraz dopełniłam ją wisiorkiem on Lily. Spojrzałam na siebie w lustrze. Wyglądam całkiem... znośnie. Zwróciłam uwagę na swoje uda, potem brzuch. Muszę schudnąć. Mimo iż należałam do szczupłych osób, a moja budowa była raczej drobna, wciąż siebie krytykowałam. Chciałam być jak najlepszą wersją siebie. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek. Zbiegłam po schodach, aby otworzyć drzwi przyjaciółce. Wyglądała jak zwykle nieziemsko. Włosy spięła w wysokiego kucyka i zrobiła mocniejszy makijaż. Ubrana była w czarną obcisłą sukienkę, której góra była wykonana z siateczki.

-Wow- Skomentowała zjeżdżając mnie wzrokiem od góry do dołu.- Czemu ty się częściej tak nie stroisz. Wyglądasz bosko.

-Ty też- Odpowiedziałam wychodząc. Zamknęłam drzwi na klucz i wrzuciłam go do torebki. Udałyśmy się z Lily do jej samochodu,  następnie ruszyłyśmy pod dom Allistera.

Po upływie około 15 minut byłyśmy pod domem... a w zasadzie willą chłopaka. Allister jest starszy od nas o rok, ale są z Lily blisko. Głównie dlatego tu jesteśmy. Gdy wysiadłyśmy z samochodu, do moich uszu dotarła głośna muzyka oraz krzyki. Po przekroczeniu drzwi wejściowych moim oczom ukazała się naprawdę pokaźna grupa osób. Niektórzy rozmawiali, inni tańczyli, a jeszcze kolejni siedzieli przy stole i najprawdopodobniej urządzali sobie zawody kto wypije więcej shotów.

Broken hopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz