2 miesiące później...
Czuję się już dobrze. Powiedzmy. Czuję się dobrze, gdy nie wracają wspomnienia. Najtrudniej jest nocami, gdy leżę patrząc w sufit, rozmyślając, że jestem samotna. W prawdzie mama, Lily, a nawet Ellie dają mi ogrom wsparcia, ale to nie jest to samo. Odkąd wróciłam do szkoły, dzień w dzień mijam go na korytarzu w szkole. On nie zwraca na mnie uwagi. Zachowuje się, jakby mnie nie znał. Jakby nic między nami nigdy nie było. Przez pierwsze kilka tygodni bardzo mnie to bolała. Teraz już nie boli aż tak. Zaczynam zauważać, że mama i moja przyjaciółka mają rację. On na mnie nie zasługiwał. Miesiąc temu zerwał z Annie, dziewczyną, którą wtedy całował na imprezie. Podobno sytuacja znowu się powtórzyła, na imprezie u Sama. I takim sposobem, teraz chodzi z Beth z mojej klasy.
-Jak ja go nie lubię- Skomentowała Lily, gdy idąc korytarzem natknęłyśmy się na obściskujących Davida i Beth.- Kobieciarz jebany.
Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. Odkąd zerwaliśmy, większość mówi mi, że odżyłam. Jakkolwiek t nie brzmi, ale to prawda. Stałam się...żywsza. Czuję, że żyję, częściej się uśmiecham. Po prostu jestem szczęśliwsza.
-Hej słońce- Do Lily podszedł Allister i dał jej przelotnego całusa.- Bądź gotowa o 19. Zabieram Cię w pewne miejsce.
-Heej- Odpowiedziała uśmiechając się od ucha do ucha.- Gdzie?
-Niespodzianka- Mówiąc to przyciągnął ją do siebie i wyszeptał jej coś do ucha. Na policzki mojej przyjaciółki wpłynął rumieniec. - To ja lecę. Do zobaczenia po szkole.
Pocałował ją na pożegnanie, po czym zniknął za rogiem.
Lily i Allister od miesiąca oficjalnie są parą. Idealnie do siebie pasują. A co najważniejsze, są ze sobą szczęśliwi. Blondynka jest dzięki niemu cała w skowronkach, a ja cieszę się jej szczęściem.
-Tylko się zabezpieczcie- Powiedziałam, gdy tylko do mnie podeszła. Jej policzki stały się jeszcze bardziej różowe.
-Wiem, wiem- Odpowiedziała.- Nie musisz mi przypominać MAMO.
Uśmiechnęłam się, a ona złapała mnie pod ramię.
-Po szkole pójdziemy na zakupy?- Zaproponowała.
-Możemy pójść- Odpowiedziałam, a ona posłała mi w odpowiedzi uśmiech. Gdy zadzwonił dzwonek udałyśmy się na polski.
Lekcje zdawały się ciągnąć w nieskończoność. W końcu po ośmiu godzinach spędzonych w tym budynku, mogłam zacząć weekend. Plan był jasny: Dokończyć książkę i przetestować kolejny przepis na ciasto. Tym razem kinder bueno. Po szkole poszłyśmy na parking, a potem pojechałyśmy do centrum handlowego, które znajdowało się całkiem spory kawałek od naszej szkoły. Na wstępie postanowiłyśmy iść na kawę do starbucks'a. Wzięłam moje ukochane iced caramel macchiato, a Lily vanilla frappuccino.
-Kocham kawy ze starbucks'a- Powiedziała blondynka, rozkoszując się swoją kawą.
-Też- Odpowiedziałam, upijając łyk swojej karmelowej kawy.
-A jak z pracą? Kiedy zaczynasz?- Spytała, gdy szłyśmy wzdłóż centrum, mijając przeróżne witryny sklepowe.
-Za tydzień, w sobotę mam swój pierwszy dzień.
Dwa tygodnie temu znalazłam ogłoszenie pracy w pobliskiej kawiarni. Nie jest to nic specjalnego. Moja praca głównie będzie polegać na podawaniu klientom kawy i kelnerowaniu.
-Będę twoją pierwszą klientką- Powiedziała, na co się uśmiechnęłam.- Mówię poważnie. Żebyś nie była zdziwiona.
-Jasne. Zrobię pierwszą kawę specjalnie dla ciebie.