Od wydarzeń na imprezie upłynęły 2 dni. Odkąd tylko wróciłam zamknęłam się w pokoju. Nawet nie myślałam o pójściu do szkoły. Mama znowu wzięła nocne dyżury, więc jak bywała w domu, zazwyczaj spała. Poniekąd było mi na rękę, że nie wchodziła do mnie. Nie chciałam jej martwić tym co się wydarzyło. Po raz pierwszy od tego cholernego wieczoru włączyłam też telefon. Zalała go fala powiadomień. spojrzałam na wyświetlacz.
67 nieodebranych połączeń od Lily.
5 nieodebranych połączeń od Davida.
Do tego wszystkiego masa wiadomości.
Lily: Hej, gdzie zniknęłaś?
Lily: Harper, coś się dzieje?
Lily: Proszę Cię odezwij się. Zaczynam się martwić.
Lily: Błagam powiedz, że wszystko z tobą w porządku. Bardzo się o ciebie martwię.
Po przeczytaniu kolejnych wiadomości odpisałam:
Ja: W porządku. Mogłabyś przyjść po szkole?
Potrzebowałam rozmowy, a wiedziałam, że na nią zawsze mogę liczyć. Odpowiedź przyszła błyskawicznie.
Lily: Dzięki Bogu, że się odezwałaś. Wpadnę.
Następnie przeszłam na konwersację z Davidem.
David: Wychodzimy gdzieś dzisiaj?
David: Ej, żyjesz?
David: Obraziłaś się? Co znowu zrobiłem?
David: Dobra, jak chcesz. Tylko żebyś potem nie płakała, że tęsknisz. Pa.
Słone łzy spłynęły po moich policzkach. Dlaczego to musi tak boleć? Przez ostatnie dni nie robię nic innego, tylko płaczę. Kochałam go, naprawdę go kochałam. Otworzyłam się, zaufałam. A on to wszystko zniszczył. Zniszczył jaką część mnie. Moje wyobrażenie miłości jako dziecko. Tak po prostu to zdeptał i zostawił. Nie wiem ile tak płakałam, ale w pewnym momencie poczułam się bardzo zmęczona. wystarczyło, że przyłożyłam twarz do poduszki i od razu odleciałam.
Obudziło mnie delikatne głaskanie po włosach. Uniosłam z trudem powieki. Dostrzegłam zatroskaną twarz Lily.
-On...-Zaczęłam. Mój głos był bardzo słaby. Niczym nie różnił się od szeptu.
-Wiem, kochana- Zaczęła. Jej głos był cichy, bardzo przyjemny.- Wszystko wiem. Nie musisz nic mówić.
-Dlaczego?..
-Po prostu nie był ciebie wart. Nie ma co płakać za takim. Oj jest pieprzonym chujem, o tylko potwierdza to o zrobił.
-Może to ja byłam niewystarczająca- Poczułam kolejne łzy zbierające się w kącikach moich oczu.
-Stop. Nawet tak nie myśl. To w nim jest problem. Jest jebanym śmieciem i nigdy na ciebie nie zasługiwał. Zasługujesz na o wiele więcej, niż on był w stanie Ci dać. Jesteś wyjątkowa, pamiętaj.
Położyła się obok mnie i mocno mnie przytuliła. Leżałam przytulona do jej ramienia, podczas gdy Lily masowała mnie po plecach w uspokajającym geście. Moje powieki zaczęły stawać się ciężkie. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
-Skarbie...- Cichy głos mamy mnie obudził, natomiast nie uniosłam powiek.- Od jak dawna śpi?
-Od...- Zaczęła moja przyjaciółka- Trzech godzin.
Powoli uniosłam powieki. Były opuchnięte od płaczu. Spojrzałam na Lily, która przytulała mnie do swojej piersi, a zaraz potem na mamę. Jej twarz wyrażała troskę. Uśmiechnęła się do mnie słabo, ale ja nie byłam w stanie odwzajemnić jego gestu. Wiem, że dowiedziała się już, co się stało. Nie zadawała zbędnych pytań, nie mówiła słów " wszystko będzie dobrze", bo wiedziała, że muszę przez to przejść i żadne słowa wsparcia mi tego nie ułatwią. Uniosłam się wtulając w zagłębienie w jej szyi. Bardzo się cieszę, że mam taką relację z mamą i zawsze mogę liczyć na jej wsparcie.
-Skarbie- Odsunęła się, gładząc mnie delikatnie po policzku. Współczucie. To właśnie wyrażało jej spojrzenie, gdy na mnie popatrzyła.
-Nie, nie, nie- Ciszę przerwała Lily, siadając po turecku. Spojrzałyśmy na nią obie.- Rozumiem wszystko, ale nie pozwolę Ci się załamywać prze takiego chuja, za przeproszeniem- Spojrzała na moja mamę, która delikatnie skinęła głową.- Jakim był David.
-Lily ma rację- Zaczęła mama, a Lily w geście triumfu uniosła ręce do góry.- Nie ma mowy, że pozwolę mojej małej córeczce cierpieć w samotności, i płakać przez kogoś, kto nigdy na nią nie zasługiwał.
-Święte słowa- Wtrąciła Lily.
-Włącz film- Zwróciła się do mojej przyjaciółki- Tylko pod żadnym pozorem komedię romantyczną. Ja pójdę po lody i inne słodycze.
Gdy już miała wychodzić, zatrzymałam ją pytając:
-A gdzie Ellie?
-Nocuje dziś u Melanie. Mamy zatem cała noc na babski wieczór i zajadanie się słodyczami.
Powiedziała i wyszła. Spojrzałam w stronę okna. Było już ciemno. Lily wstała po pilota, a następnie uruchomiła netflixa. Ze wszystkich możliwych filmów i seriali wybrała spadngebob'a. Mama wróciła z masą słodyczy. Kilka paczek chipsów, popcorn, a nawet tiramisu.
-Proszę- Podała mi kubełek moich ulubionych lodów. Mięta z czekoladą. Wzięłam od niej lody i łyżkę i zaczęłam jeść. Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam. Lily zajadała się sorbetem malinowym, a mama wybrała te, o smaku pistacji. Włączyłyśmy bajkę, zajadając się wszystkim, co miałyśmy na łóżku. Mimo tego co się wydarzyło, ten wieczór minął mi całkiem przyjemnie. Lily została na noc, mama cały czas z nami siedziała i oglądała bajkę. Po kilkunastu odcinkach kreskówki zmieniłyśmy repertuar na Vaianę. Przez resztę nocy odetchnęłam i odrobinę się zrelaksowałam.
