Rozdział 4. - Tomek Fornal

263 14 3
                                    

Czy nie spałem całą noc? Tak.

Czy nie mogłem spać, bo w moich myślach cały czas krzątała się śliczna brunetka? Owszem.

Czy się zakochałem? Nie wiem, być może.

A może to tylko zwykłe zauroczenie, które z czasem mi przejdzie? Nie wiem, możliwe. W końcu byłem przekonany, że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje.

Obiecałem sobie, że ją odnajdę, a ja mam zamiar tej obietnicy dotrzymać. Postanowiłem zacząć poszukiwania od miejsca, w którym się spotkaliśmy po raz pierwszy, czyli pod nową kawiarnią, którą mam zamiar dzisiaj odwiedzić. Wstałem niewyspany z łóżka i ogarnąłem się do stanu przyzwoitości. Zjadłem szybkie śniadanie i wyszedłem z domu, kierując się w stronę kawiarni.

Będąc już na miejscu rozejrzałem się trochę, by sprawdzić, czy dziewczyny nie ma w pobliżu. Niestety nigdzie jej nie widziałem. Wszedłem do środka i ujrzałem bardzo przytulne wnętrze. Usiadłem do jednego stolika i czekałem, aż ktoś do mnie podejdzie.

- Dzień dobry, witamy w kawiarni Irving, co podać? - Zapytał mnie znajomy głos. Podniosłem głowę i ujrzałem ją. To była ona. Nie patrzyła na mnie, tylko na notatnik, który trzymała w lewej ręce, a w prawej trzymała długopis. Była w gotowości, aby zacząć notować moje zamówienie, a ja widząc ją już nic więcej nie potrzebowałem. Poza jednym. Kretynie tym razem nie zapomnij zapytać jej o imię!

- Myślałem, że trochę bardziej entuzjastycznie powitasz swojego bohatera. - Powiedziałem zwracając jej uwagę na siebie. Stała obok mnie i patrzyła tymi swoimi, brązowymi oczami prosto w moje.

- A, to ty. - Zaczęła. - Cóż, jeszcze raz bardzo dziękuję. To... co mogę podać? - Zauważyłem to, że za bardzo nie wiedziała co ma powiedzieć. Ale ja za to wiedziałem.

- Tomek. - Powiedziałem, a ona spojrzała na mnie zaskoczona.

- Co? - Zapytała.

- Jestem Tomek.

- W takim razie Tomku, co mogę ci podać?

- Imię. - Błagam, tylko tyle mi wystarczy.

- Co? - Zapytała po raz drugi.

- Chcę poznać twoje imię, nawet jeśli musiałbym za nie zapłacić miliony. - Powiedziałem i się uśmiechnąłem, a ona w delikatnym szoku szybko, parę razy zamrugała.

- Ruzanna! Chodź szybko! Jest coraz więcej zamówień, a ja sama nie nadążam z tym wszystkim. - Zawołała jej koleżanka, a ona odwróciła się w jej stronę.

- Już idę! - Odkrzyknęła i wróciła wzrokiem w moją stronę. -Cóż, czekam na moje miliony Tomuś. - Powiedziała, na co ja się tylko zaśmiałem. Ruzanna... Bardzo ładne imię. Co ja gadam. Cudowne, tak jak osoba, która je nosi. Chciałem ją bliżej poznać. Stwierdziłem, że zaproszę ją gdzieś, a wtedy będziemy mieli okazję, żeby razem porozmawiać. Chwile siedziałem z nadzieją, że jeszcze do mnie podejdzie. Niestety się przeliczyłem. Ale zamiast niej podeszła do mnie jej koleżanka.

- Dzień dobry, witamy w kawiarni Irving, co podać? - Drugi raz to samo zdanie. Czy ich to już nie nudzi?
- Nic z karty. Za to chciałbym, żeby Pani poprosiła swoją koleżankę, żeby do mnie na chwilkę podeszła. Byłbym wdzięczny. - Poprosiłem, na co młoda dziewczyna pokiwał głową i odeszła, a na jej miejsce po chwili przyszła Ruzanna.
- A więc, słucham. - Usiadła na przeciwko mnie zwracając przy tym moją uwagę. - Jednak się rozmyśliłeś i chcesz coś zamówić? No chyba, że chcesz pogadać o tych milionach. - Zapytała, a ja znów się tylko uśmiechnąłem.

- Otóż nie. Chciałem tylko zapytać, czy kelnereczka ma wolną sobotę. - Powiedziałem do niej nazywając ją kelnereczką. Wymyśliłem to na poczekaniu.

- Tak, kelnereczka w sobotę ma wolne. - Odpowiedziała, używając tego słodkiego określenia.

- Super. W takim razie w sobotę o dziesiątej zabieram gdzieś kelnereczkę, więc niech będzie gotowa. I czy kelnereczka, byłaby na tyle miła i podałaby mi swój numer? - Zapytałem, podając jej swoją komórkę, którą chwyciła i wpisała swój numer w moje kontakty, po czym oddała mi urządzenie, a ja zmieniłem nazwę kontaktu na ,,kelnereczka☕️". Przezwisko ,,kelnereczka" definitywnie bardzo mi się spodobało.

Jeszcze chwilę porozmawialiśmy, ale ja musiałem lecieć na trening, a ona musiała wracać do pracy. W drodze na trening rozmyślałem nad naszym sobotnim spotkaniem. Mam jeszcze dwa dni, aby coś wymyśleć. Chociaż chyba już wiem, co mogło by być dobrym rozwiązaniem. Mały piknik na małej łące jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodził, a przynajmniej nikt nam nie przeszkodzi. Może zabiorę ją nawet po południu na trening, jeśli oczywiście będzie chciała. Chłopaki napewno nie mieliby z tym problemu. W końcu oni zawszę, gdy tylko jest okazja pytają się mnie kiedy w końcu przyprowadzę jakąś dziewczynę. Z tego co wiem to Kochan i Bartek się nawet o to założyli. To chłopaczki zdziwko zaliczą.

As Serwisowy - Set Pierwszy || Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz