Rozdział 5.

251 12 1
                                    

Są takie sytuację, o których chcemy zapomnieć. Głównie są to traumatyczne wydarzenia z przeszłości, przez które po prostu odczuwamy strach przed poznawaniem nowych osób, lub próbowaniem nowych rzeczy.

Tak było również w moim przypadku.

Aktualnie jest godzina 9:00, a ja szykuję się na spotkanie z moim „bohaterem", który przedstawił mi się jako „Tomek". No właśnie. Spotkanie. To była w moim przypadku właśnie ta rzecz, której się bałam. Nie ważne jak bardzo ufałabym osobie, z którą się umówiłam, to i tak odczuwam pewne obawy co do tych spotkań.

3 lata temu.

- To wszystko twoja wina! Gdybyś dawała mi od siebie wystarczająco, nie musiałbym cię zdradzać! Jak śmiesz w ogóle mnie o to obwiniać?!
- A jak ty byś zareagował, gdybyś to ty zastał mnie z twoim przyjacielem w takiej sytuacji?!
- Nie doszłoby do tego z mojej winy, bo ja ci daję wszystko! Wyszłoby wtedy jak bardzo puszczalska jesteś!
- Co proszę?! Czy ty się słyszysz, Eric?! Czy ty dalej nie widzisz, jak ty mnie traktujesz?!
- No jak?! Powiedz mi jak ja Cię traktuję?!
- Jak szmatę, a nie jak swoją dziewczynę! Nie ważne o co byśmy się kłócili, ty zawsze o wszystko obwiniałeś mnie! A teraz moją winą jest to, że zdradziłeś z moją przyjaciółką?!
- Tak! To twoja wina, bo nie dajesz mi tego co ona ma do zagwarantowania! Ona jest piękna, seksowna, i umie mnie zadowolić! A ty? Jesteśmy razem pierdolony rok i dalej nie chcesz tego ze mną robić! A ja jako facet też mam swoje potrzeby, które muszę zaspokajać!
- Cholera! Ile razy mam ci powtarzać, że ja po prostu nie jestem jeszcze na to gotowa! Ale jeśli nie jesteś w stanie tego zrozumieć i zaakceptować, to nie ma sensu tego dłużej ciągnąć! To koniec, Eric!
- Zrywasz ze mną?!
- Tak, zrywam z tobą!
- Ty, ze mną?!
- Tak, ja z tobą!
- Pożałujesz! Jeszcze wrócisz do mnie z podkulonym ogonem zobaczysz!

Czas rzeczywisty

No właśnie. Eric. Największy błąd w moim życiu. Pierwsza miłość, pierwsza osoba, w której się zakochałam. Byłam całkowicie nim zaślepiona, że nie zauważyłam tego, jak on zaczął mnie traktować. To był definitywnie najgorszy czas w moim życiu. Do dziś te przykre wspomnienia, gdzie traktował mnie jak śmiecia i mną manipulował, powracają do mojego umysłu powodując przy tym okropny ból w całym moim ciele.

Już raz się przejechałam. Drugi raz na to nie pozwolę.

Miałam około 45 minut, do przyjazdu Tomka. Umówiliśmy się, że przyjedzie po mnie pod mój dom i następnie mnie gdzieś zabierze. Mimo moich próśb i pytań, niestety nie udało mi się od niego niczego wyciągnąć i nie wiem jakie ma plany co do naszego spotkania.
Było dziś dosyć ciepło, więc zdecydowałam się ubrać w żółtą sukienkę (media), która z moją delikatnie ciemniejszą karnacją i długimi, brązowymi włosami komponowała się całkiem ładnie. Po krótkim przeglądaniu się w lustrze, zaczęłam robić makijaż. Nie chciałam z nim przesadzić. Zdecydowanie wolę siebie w naturalnej odsłonie. Nałożyłam tylko korektor w miejscach gdzie go potrzebowałam, trochę pudru, różu, a mój ulubiony, złoty rozświetlacz nałożyłam wzdłuż nosa, w kąciki oczu i na policzki, w miejscu gdzie znajduje się kość jarzmowa. Na usta nałożyłam bezbarwny błyszczyk, a na szyję założyłam swój ulubiony srebrny łańcuszek z gwiazdką. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, a na nogi założyłam zwykłe, białe trampki. Zabrałam jeszcze torebkę, do której włożyłam telefon i portfel. Byłam gotowa. Gdy wychodziłam z pokoju, usłyszałam dzwonek do drzwi, a następnie głosy. Jeden z nich należał do Tomka, a drugi do mojej mamy... o nie, błagam, tylko nie to! Jak na zawołanie zbiegłam po schodach i dołączyłam do nich.
- Już jestem. Sorki, że musiałeś czekać.
- Nie ma sprawy, sam dopiero co przyjechałem.
- No to chodźmy już. Komu w drogę temu czas. Pa mamo! - Powiedziałam i w zawrotnym tępię złapałam chłopaka za łokieć i pociągnęłam go w stronę samochodu. A on ledwo zdążył krzyknąć mojej mamie krótkie „dowidzenia" zanim z uśmiechem zamknęła drzwi. Wsiedliśmy do samochodu, a ja nie wytrzymałam.
- O czym wy rozmawialiście?
- Tak właściwie, to ledwo zdążyłem powiedzieć „dzień dobry". - Powiedział ze śmiechem.
- No i bardzo dobrze. - Uff... ale ulga.
- Dlaczego? Nie chcesz mnie poznawać ze swoimi rodzicami?
- Co? Nie, nie o to chodzi. Po prostu za każdym razem gdy tylko rozmawiam z jakimkolwiek chłopakiem, to moi rodzice już wesele planują! Nosz, oszaleć można! Kiedyś jak jeszcze chodziłam do liceum, to robiłam projekt na geografię z takim kolegą z klasy u mnie w domu. Możesz mi wierzyć, lub nie, ale wieczorem tego samego dnia, gdy on tylko poszedł do siebie, zaciągnęła mnie do komputera i zaczęła szukać sukien ślubnych! - Gdy skończyłam swój wywód, chłopak tylko parsknął głośnym śmiechem, a ja patrzyłam na niego z politowaniem. Ja wiem, że z jego perspektywy może wydawać się to śmieszne, ale gdyby on musiał tłumaczyć swojej mamie trylion razy, że nic go z tą drugą osobą nie łączy, poza przyjaźnią, to też by oszalał!
Gdy Tomek, w końcu przestał się śmiać, spojrzał na mnie i zamilknął. Zaczął skanować mnie wzrokiem, a ja poczułam się trochę dziwnie, ale jednak się nie odezwałam ani słowem. Czekałam, aż on coś powie.
- Wyglądasz... przepięknie.
Przepięknie.
Przepięknie.
Przepięknie.
Przepięknie.
Te słowa odbijały się echem w mojej głowie. Byłam przygotowana na krytykę z jego strony, ale te dwa wyrazy, które wypowiedział w moją stronę, były dla mnie naprawdę miłym zaskoczeniem. Spojrzałam w jego oczy i się uśmiechnęłam.
- Ja... dziękuję - Cholera. Cholera. Cholera. Nasze spotkanie trwa dopiero kilka minut, a on już zdążył wprowadzić mnie w zakłopotanie. - Ty też wyglądasz ślicznie. - Powiedziałam spoglądając na ubiór chłopaka. Luźne, czarne spodenki i biała, dopasowana do ciała koszulka, w której odznaczały się jego mięśnie. Wyglądał naprawdę nieźle.
On na moje słowa tylko się uśmiechnął i wręczył mi piękną, białą różę, którą dopiero teraz zauważyłam pomimo tego, że cały ten czas trzymał ją w rękach.
- To dla ciebie.
- Dziękuję. - Powiedziałam przyjmując od niego kwiat, który następnie powąchałam. Nie wiem czy zgadywał, czy dowiedział się od matki kota psa sąsiadki kuzyna, ale białe róże to zdecydowanie moje ulubione kwiaty. - Jest piękna. - Dodałam na co Tomek jeszcze szerzej się uśmiechnął, po czym odpalił silnik samochodu, zapieliśmy pasy
i odjechaliśmy w kierunku, który znał tylko on.

As Serwisowy - Set Pierwszy || Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz