[Rozdział 4]{Zauroczenie}

331 16 21
                                    

– Otóż, ja... ja się zakochałem... w kimś - wydukał z trudem N. Uzi wzięła łyk olejao.
– Wow, to świetnie...! Chwila - Uzi ściszyła głos - mówiłeś mi kiedyś, że podoba Ci się V.
– Tsa... tylko, że to nie ona... - N się mocno zarumienił ze zmieszania.
– Chcesz mi powiedzieć kto to taki, szczęśliwiec? - zapytała go Uzi. N ukrył twarz w rękach i położył głowę na stół. Uzi nie wiedziała co zrobić, więc zaczęła głaskać go po głowie. N przechylił głowę na bok, żeby było słychać co mówi.
– To trudne, mówić komuś o swoich uczuciach.
– Jeśli nie chcesz, lub nie masz odwagi, to nie mów - powiedziała Uzi.
– Tylko, że ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką... Nie powinienem Ci tego powiedzieć?
– Nie mów - stwierdziła Uzi - powiesz jak będziesz gotowy, okej?
– Mhm - przytaknął N.
Uzi zaczęła się zastanawiać, aż w końcu powiedziała.
– Słuchaj, N, czy nie chciałbyś, żebym zamieszkała z wami, Dronami Morderczymi?
– S-serio!? - N podniósł głowę - dlaczego?
– Po co mam mieszkać sama, w takim wielkim domu? Poza tym, jesteś moim przyjacielem, więc nie byłoby fajnie, gdybym zamieszkała z tobą?
– W sumie to nie taki dziwny pomysł - stwierdził N - tylko, że jest jeden problem.
– Jaki?
– Musisz... Być Dronem Morderczym...
– Oh... Czyli to oznacza, że... Będę musiała zabijać inne Drony Robocze, aby przeżyć?
– Tsa...
Przez kilka minut panowała cisza. N patrzył na Uzi, a ona na niego.
– Chyba będę musiała się jeszcze zastanowić - stwierdziła Uzi.
– Wiesz, wcale nie musisz, jeśli nie chcesz - powiedział N.
– No tak ale... już od dawna o tym myślałam... ‐ Uzi popatrzyła na tablicę korkową, wiszącą na ścianie w kuchni. N również popatrzył w tamtą stronę. Na tablicy widniało mnóstwo karteczek, ale na samym wierzchu przypięte było jedno z ogłoszeń, na którym było zdjęcie Drona Robotniczego. Pod zdjęciem było napisane imię i numer – Nori, 002. N zauważył, że Dron do złudzenia przypomina nieco Uzi.
– Czy... to twoja mama? - pyta. Uzi, jakby wyrwana ze snu, patrzy na N.
– Tak... Nigdy jej nie widziałam... oprócz na tym zdjęciu. Ale też mam czasem wizję, która co jakiś czas pojawia mi się przed ekranem - widząc minę N, Uzi wyjaśnia - jest moja mama... i mała ja... Przez chwilę nic się nie dzieje aż nagle, jedno z jej oczu zmienia kształt. A na moim ekranie, pojawia się ten sam znak co jej przemienione oko... Już gdzieś widziałam ten znak... tylko nie wiem gdzie.
N przez chwilę myśli.
– Czy możesz go narysować?
Uzi jak gdyby nigdy nic, wyjmuje kartkę i ołówek, przez chwilę coś kreśli, aż w końcu pokazuje N. Na kartce widnieje bardzo dziwny znak (nie potrafię, go opisać :'> ) i jakimś trafem, N również go kojarzy.
– Nie jest on przypadkiem...
~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-
Uzi i N biegli przez ciemny i zawalony różnymi rzeczami korytarz. W końcu dobiegli do końca korytarza, gdzie unosiło się mnóstwo stosów kartonów, pudełek i innych pojemników. Kiedy Uzi stoi w oszołomieniu, N wysuwa z ręki... latarkę i zaczyna świecić. Podchodzi do jednego z pudełek w jednym ze stosów.
– Tu - mówi krótko. Uzi podchodzi do kartonu, który jest oświetlany i czyta.
Absolut Solver? - nierozumie, ale czyta dalej. Po kilkunastu sekundach cofa się i daje N znak, że może przestać świecić.
– N... Czy wiesz może gdzie można znaleźć więcej informacji na temat Absolut Solvera?
– Hm... - na ekranie N, pojawił się rząd cyfr i napis *przetwarzanie danych*. W końcu pojawiło się *zakończono proces* i Dron zaczął opowiadać.
– Tak, znam i tak się składa, że jest ono... Może nie jakoś blisko ale, dosyć blisko, żeby nie można tego było nazwać daleko.
– Możesz wyjaśnić trochę jaśniej?
– Znam miejsce gdzie możemy znaleźć więcej informacji na temat Absolute Solvera i jeśli dziś wyruszymy, to jeszcze dzisiaj dojdziemy.
– Mniej więcej ile czasu zleci?
– Na piechotę około... 4 godziny stąd.
– A lecąc?
– Przy takich warunkach jak aktualne, wyrobimy się w 2 godziny. Tylko, że ja mam skrzydła, a tyyyy - ostatnią samogłoskę N nieco przedłużył, ponieważ Uzi wzięła go za rękę i pobiegli na zewnątrz.
– N, skup się. Teraz polecimy w tamto miejsce, rozumiesz?
– My?
– Tak... my, jeśli chcesz oczywiście
– Żartujesz!? Oczywiście, że chcę pomóc eee mojej najlepszej przyjaciółce! - N wziął Uzi na ręce, rozwinął skrzydła i uniósł się w powietrze, wraz z nią.
~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-
– Jesteśmy! - N postawił Uzi na ziemię. Obok drogi stała drewniana tablica z napisem Camp est. 3002.
– Dobra...? N, tutaj jest kompletne pustkowie, tu nic nie ma, oprócz miejsca kempingowego!
– Oh, no tak - przytaknął N - ale dokładne miejsce jest kilkadziesiąt metrów stąd. Chodź.
– A musimy iść?
– Tak
– Eh...
~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-
V i J siedziały w Statku Dronów Morderczych i czekały na N.
– Ty serio myślisz, że przyjdzie? - zapytała J.
– Nie, ale może przyjdzie - odpowiedziała V.
Nagle na jednym, z niedziałających ekranów, pojawił się sygnał, a raczej napis. Oba Drony podeszły do panelu sterowniczego. Na ekranie było napisane:
Numer Seryjny N poza terenem Statku! Numer Seryjny N poza terenem Statku! Numer Seryjny...
V i J popatrzyły na siebie znacząco. Coś tu nie gra. Na drugim ekranie pojawiła się mapa z zaznaczonym punktem. Nie trzeba było więcej wyjaśnień. V i J opuściły Statek.
~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-
Uzi i N doszli do rozwidlenia dróg. Popatrzyli na siebie.
– To... trzeba się rozdzielić - stwierdziła Uzi.
– Ta... Dasz radę? - spytał N.
– Jasne, a ty?
– Bardziej jestem tego pewny niż tego, że... - N chciał powiedzieć 'bardziej jestem tego pewny niż tego, że cię kocham' ale szybko się ocknął - że jest dzisiaj śnieg, he, he ‐ uśmiechnął się. Uzi też. Rozdzielili się - Uzi w prawo, N w lewo.
~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-
V i J zleciały na ziemię. W śniegu były wydeptane ślady, w sam raz te same co N. Jednak obok jego, były też ślady...
– Uzi z nim jest - stwierdziła J.
– A to nie tak, że N z nią? - zapytała V.
– Na jedno wychodzi - J wyświetliła hologram, na którym była mapa - tutaj nie ma sygnału. No cóż trzeba się rozdzielić.
– Spoko - V poleciała ku niebu i zniknęła, J natomiast, postanowiła pójść za śladami.
~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-
J doszła do rozwidlenia dróg i zauważyła, że ślady są w dwóch kierunkach. Postanowiła pójść gdzie ją intuicja poniesie.
~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-
N trafił do chatki, gdzie najprawdopodobniej, przed zawładnięciem robotów, nad planetą, przebywali ludzie. Było tu mnóstwo sprzętu, w tym komputerów. Podszedł do panelu i zauważył obok kasety. Widniał na nich napis:
Drony Zombie! Nie puszczać robotom. Nie polubią tego.
Uzi natomiast również doszła do chatki, ale tym razem był to były domek dla turystów. Nagle, znikąd pojawił się robaczek - robot. Wlazł Uzi na rękę i dokładnie przeskanował jej głowę, głównie twarz. Nagle, w postaci hologramu pojawił się czat.
Witaj 002. W czym mogę Ci pomóc?
– Wiesz coś na temat Absolut Solvera?
Ja nie, ale miejsce, w którym aktualnie jesteś, pomoże ci.
– Tylko, jak?
Chodź
Robaczek zeskoczył z jej ręki i pobiegł po rozlatującej się podłodze. Nagle, tuż przed nią urwała się podłoga. Tak dosłownie. Na dnie było mnóstwo oleju, jakieś pozostałości po jakimś Dronie Roboczym, oraz kartki z jakimiś rysunkami. Nagle jej ekran zaczął świrować. Przed oczami miała napis error, i zaczęła widzieć na bardzo wściekły odcień fioletowego. Nie wiedziała, co zrobić. Upadła.
Tymczasem N obejrzał kasety na temat Zombie Dronów. Był bardzo zaniepokojony, ponieważ Drony Zombie mają coś wspólnego z Absolut Solverem, natomiast ten, ma coś wspólnego z matką Uzi i samą Uzi.
Nagle ni stąd, ni zowąd, pojawiła się...
~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-
Jak myślicie - kto się pojawił? Dajcie znać w komentarzu!
~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-

Decyzja 《Tom 1》{Murder Drones}[Uzi x N]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz