Dni mijały, a ja codziennie spotykałam się z osobami, które próbowały mnie zabić. Mateusz i Aśka. Obserwowałam ich. Każdy ich krok, zdanie czy rozmowa telefoniczna. Moja mama coś chyba zauważyła. Trzymałam ich rodziców na dystans. Nie mogłam ich w to wplątać. Ale, w co? Sama dokładnie nie rozumiałam, przed czym w ogóle muszę ich chronić. Przed najbliższymi osobami w moim życiu. Któregoś dnia moja mama zapytała się mnie, czy coś się dzieje między nami.
- Nie, dlaczego pytasz?
- Wydaje mi się, że... no nie wiem.- powiedziała.
- Nie rozumiem.
- Spotykasz się z kimś innym? – zapytała.
- Eeee nie?- odpowiedziałam.
Spojrzała się na mnie ostro.
- Wychodzisz gdzieś na długo. I okłamujesz go. I nas.
- O to chodzi? Serio? Nie mogę spotykać się ze znajomą z Warszawy?- Powiedziałam ostro.- Nie muszę się wam spowiadać. Jestem dorosła...- dodałam z wyrzutami prawie krzykiem. Szybko wyszłam z domu. Nie wróciłam na noc. Zostałam u Ani. Matka wciąż do mnie wydzwaniała. Mateusz też.
- Hej skarbie.
-Co tam u ciebie? Może wpadniesz?- zapytał.
- Cześć. Wszystko dobrze. Teraz jestem w domu i pomagam rodzicom na ogrodzie. Wiesz sadzenie kwiatków i wyrywanie chwastów. Może jutro?- odpowiedziałam.
- No dobrze... To do jutra.- odparł krótko i się rozłączył.
Byłam okropnie głupia. Popełniłam ogromny błąd. Nawet nie spodziewałam się, że tego samego dnia Mateusz spotka ją w sklepie.
- Dzień dobry Pani.- powiedział.- Jak prace w ogrodzie?
- Witaj, dobrze. Dzisiaj odpuściliśmy.- powiedziała.- Jestem zmęczona tymi wszystkimi kłamstwami i problemami...
Spojrzał się na nią uważnie.
Nad ranem Anna dostała telefon z pracy. Spojrzała na mnie poważnie. Spuściła głowę. Po chwili milczenia, powiedziała.
- Był pożar w twoim domu...
Spojrzałam się na nią pytająco ze łzami w oczach. Wciąż milczała. W jej oczach dojrzałam łzy. I zrozumiałam. Jednak nie chciałam wierzyć. To niemożliwe. Nie... Na pewno nie. Wzięła kluczyki i wsiadłyśmy do auta. W milczeniu. Po kilku minutach dojechałyśmy na miejsce. Była tam straż pożarna i policja. A dom..., Jaki dom? Nic z niego już nie zostało. Tylko zgliszcza. Po prostu stanęłam jak wryta. Z moich oczu płynęły tony łez. Można by nimi napełnić całe morze Bałtyckie. Upadłam na kolana. Zakryłam twarz rękami. Szlochałam. Okropnie szlochałam. Anna zaczęła dopytywać się swoich kolegów o szczegóły. Wiedziała już wszystko. To nie był taki sobie pożar. O nie. Kamery sąsiadki uchwyciły czarną postać w kapturze. Człowieka, który zawładnął śmiercią. Kogoś, kto nie cofnie się przed niczym, aby tylko osiągnąć swój cel...
CZYTASZ
Opowiadania: Najgorszy scenariusz 2
Mystery / ThrillerDruga część albo może kontynuacja mojego opowiadania pt. "Najgorszy scenariusz". Ci sami bohaterowie, ale w zupełnie innej sytuacji. Jak wyglądałoby ich życie, gdyby podejmowali inne decyzje? Co by się stało gdyby...?