Rozdział VI

35 1 1
                                    

Drzwi otworzyły się ukazując... medytującego mistrza Wu! Jay rzucił się na niego z płaczem ulgi.

Nya wraz z Lloydem stali skonsternowani obserwując całą scenę.

Mężczyzna całował staruszka jakby nie widzieli się od lat. Chwila... może się nie widzieli?

Starszy mężczyzna odsunął ninja łagodnie, ale stanowczo.

Jay otarł niezdarnie twarz rękawem pociągając smutno nosem. Dopiero po chwili dotarło do niego gdzie i /kiedy/ jest.

Odskoczył jak poparzony pocierając zawstydzony tył głowy. Niezręczną ciszę przerwał Wu odchrząkując.

- Widzę, że jesteś świeżo ogolony

Nya parskęła śmiechem, zaś Lloyd z zainteresowaniem zaczął przyglądać się podbródkowi mężczyzny.

Jay zawstydził się na jeszcze głębszą czerwień.

- Fascynujące, naprawdę pochodzisz z przyszłości? Jesteś pewien, że ściśle powiązaną  z naszą rzeczywistością?

- N-nieee wieeem - Niebieski ninja zakwilił żałośnie - nie wiem, ale chcę do domu - pociągnął smutno nosem, zwijając się w małą kulkę.

Nya usiadła obok i zaczęła uspokajająco pocierać plecy. Lloyd wraz z mistrzem wymienili zaniepokojone spojrzenia.

Jay sapnął ostatni raz.

- Nie wiem co się stało, ostatnie co pamiętam to na- znaczy moje ł-łóżko, a potem BUM budzę się w piwnicy

Nastąpiła cisza.

- A więc? Czy to znaczy, że wina leży po naszej stronie? - Lloyd podparł podróbek, jednak gdy tylko złapał zbolałe spojrzenie, kogoś kto został
/perfidnie/ ogolony, szybko cofnął rękę.

- Ale my nic w tym tygodniu nie robiliśmy - Nya przewróciła oczyma.

- Czy to musiał być tylko tydzień? - Jay zapatrzył się w niebyt.

- Co sugerujesz? - staruszek ze stękiem usiadł przed nimi.

Nastała cisza przerywana jedynie pojedycznymi westchnieniami.

- Muszę zebrać myśli - niebieski ninja grzecznie odsunął od siebie rękę kobiety, po czym wstał strzepując niewidzialny kurz.

Nikt go nie zatrzymywał.

Dlaczego?

W końcu był jednym z nich, znaczy kiedyś był. Znaczy... Ech. Poza tym, dlaczego mieliby go zatrzymywać?

Nawet nie wiedzieli o co mogą go zapytać. Nie chcieli też zbytnio naciskać.

Jay szedł zamyślony. Tak naprawdę w głowie siedziała mu już tylko jedna myśl, którą zdążył wyrzucić dawno temu.

Chciał głupio udawać, że to się nigdy nie wydarzyło. Ale jak to w Ninjago bywa... od przeszłości nie można uciec.

Tak bardzo zatracił się we wspomnieniach, że nawet nie zauważył jak wpadł na c- kogoś.

Spojrzał w dół dostrzegając Cole'a gapiącego się na niego z naburmuszonym wyrazem twarzy.

Stali tak w niezręcznej ciszy nie patrząc sobie w oczy. Pierwszy odchrząknął ninja ziemi.

- Nie powinieneś szlajać się samopas - mruknął pod nosem próbując przepchnąć się obok.

Dopiero teraz Jay dostrzegł jego obszarpany, zakurzony wygląd.

- Mogę ci... jakoś pomóc? - spytał ze zmartwieniem w głosie - wyglądasz jakbyś wpadł pod kosiarkę.

Cole prychnął na wpół zdenerwowany na wpół rozbawiony.

Niebieska wymianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz