Studia

1K 32 4
                                    

Całą noc imprezowałam z dziewczynami chodząc po klubach.Dalej nie mogłam zapomnieć o wieczorze z chłopakiem.Nawet będąc pijana myślałam tylko o nim.Bawiłam się świetnie,ale zapomniałam o jedynym.O mojej matce która próbowała się do mnie dodzwonić przez całą noc.W powiadomieniach miałam pełno sms.
Nie tylko matka była na mnie wściekła również ojciec.Noah wrócił do domu po naszym spotkaniu i był zasypywany milionem pytań przez rodziców.Odpowiedział jedynie że nie wie nic o moim zniknięciu.Nad samym ranem wróciłam do domu.Zastałam matkę śpiącą na kanapie.Na stole leżały butelki po winie.Nie wiedziałam co się stało w tym domu.Szklabki były porozbijane na podłodze.Próbowałam iść w miarę cicho.Lecz matka usłyszała moje wchodzenie po schodach.Była pijana.
-Tyyyy.-Zaczęła syczeć.
-Zniszczyłaś mi życie.-Wykrzyczała.
Wzięła do ręki szklaną butelkę i wycelowała prosto we mnie.Na szczęście nie trafiła.Cofnęłam się w tył,aby nie stanąć na szkło.
-Co teraz nic nie powiesz jebana ladacznico.-Wymachiwała ręką w obie strony.
-Co?.-Zapytałam cicho.
-Przez ciebie nasza rodzica została upokorzona bo sobie uciekłaś.Twój ojciec chcę się ze mną rozwieść.-Podniosła jeszcze bardziej ton i zaczęła płakać.
Nie zamierzałam przepraszać.Nie miałam za co.Matka powinna mnie już dawno przeprosić za swoje czynny.
Odeszłam do swojego pokoju słysząc dalej,jak matka szlocha.Zobaczyłam w pomieszczeniu chłopaka.
-Co wydarzyło się w nocy.?-Zapytałam szybko.
-Twoi rodzice znów się pokłócili.Zaczęło się od tego że matka odkrywała że twój ojciec dalej ją zdradza.Skończyło się na obwinianiu się za twoje nie wychowanie.Pogroził jej sądem zabrał swoje rzeczy i wyjechał.-Opowiadał dalej.
-Tak mi przykro.-Dodał.
Usiadłam na łóżko zaczęłam lekko płakać.Nie wytrzymałam napięcia.Chłopak usiadł obok mnie i zamknął mnie w mocnym ucisku.Mówił że wszytko będzie dobrze.Nie wierzyłam w to od tylu lat powtarzałam sama sobie,że jakoś wszytko się ułoży.Wręcz przeciwnie z dnia na dzień wszytko się jeszcze bardziej pieprzyło.W ramionach chłopaka się uspokoiłam i zasnęłam.
Przez kilka dni nie rozmawiałem z matko.Ona pogrążała się w alkoholu a ja wreszcie miałam święty spokój.Kobieta opuszczała dni pracy.W domu panował nie ład i zła atmosfera.Matka nie chciała wpuścić nawet naszej sprzątaczki.Nie wiedziałam co mam z tym zrobić.Wpadł mi jedyny pomysł który okazał się nie być za bardzo korzystny dla mnie.
-Halo?.-Odezwał się brat.
-Lucas musisz przyjechać do domu.-Westchnęłam.
-Dlaczego wizytę w domu mam dopiero omówioną na końcu sierpnia.-Wyznał bez żadnego przejęcia.
-Matka się załamała i pije już od kilka dni nie mam z nią kontaktu.-Powiedziałam to w miarę cicho,aby nikt nie usłyszał.
-To nie nowość przejdzie jej.-Bez żadnych skrupułów się nie zgodził.
-Proszę ja już nie daje z nią sobie rady.-Powiedziałam prawdę.
-Dobrze przyjadę na kilka dni.-Pożegnał się i rozłączył.
Musiałam uprzedzić Noah o przyjeździe brata.Podeszłam pod drzwi i zapukałam,ale nie usłyszałam odzewu.Czyżby znów go nie było.Od jakiegoś czasu ciągle znikał a pojawiał się w domu samym wieczorem lub w nocy.
Od Victori:Mój brat przyjedzie.
Odpowiedzi nie dostałam.
Zeszłam na dół nie będąc gotowa na kolejno kłótnie z matko.
-Gdzie ten ćpun?.-Zapytała i zaczęła się śmiać.
-Co?.-Niedowierzałam że kobiet która całe dnie pije będzie oceniała kogoś innego.
-Byśmy mogli zarobić a ty kurwa zniszczyłaś mój biznes.-Uniosła swój ton.
-Nic nie rozumiem.-Wyszeptałam
-Czego tu nie rozumieć?.Ojciec tego ćpuna miał przypisać na nas udziały w firmie w zamian za to Noah będzie u nas bezpieczny.Teraz,gdy z ojcem bierzemy rozwód nie będę miała żadnych udziałów.Zostaniemy bez grosza przy duszy.I to wszytko przez ciebie.-Wykrzyczała.
Była zdziwiona że dla matki chodziło tylko o biznesy i pieniądze.Moglam się domyślić,lecz myślałam że ma resztki rozumu.
-Ma on teraz stąd wypierdalać jak najszybciej.-Pokazała palcem na dzwi.
-Jak ty śmiesz tak robić.On na to nie zasługuje.Myślałam że chce mu pomóc.-Zaczęły lecieć mi łzy.
-Nie odzywaj się tak do mnie jesteś młoda i głupia.-Podeszła do mnie i uderzyła mnie prosto w twarz.Został jedynie czerwony odcisk jej dłoni na moim policzku.Zrobiła to z taką siłą że łzy spływały z szybko prędkością na podłogę.Bolało mnie i fizycznie i psychicznie.Czym sobie zasłużyłam na takie traktowanie.Chciałam poprostu uwolnić się od matki i jej okropnych zakazów.
-Nie wiem Jak ty sobie teraz poradzisz bo nie dostaniesz ode mnie nic już więcej.A na te twoje jebane studia się nie dostałaś.Sama zobacz jaka jesteś głupia.Zmarnowałaś swoją jedyną szansę na pokazanie że jesteś czegoś warta.Wylądujesz na ulicy zobaczysz.Podbno taka jesteś mądra a się kurwa nie dostałaś.Ośmieszyłaś nasze imię i samą siebie.Już nie jesteś moją córką.Twoja wartość jest taka sama jak tego ćpuna.-Zaczęła się smiać.Byla pod wpływem alkoholu,ale nie dało to jej prawa aby tak do mnie mówić.Jej słowa były tak okropne i tak bolesne.Poczułam ogromny ból w klatce piersiowej na wieść że nie dostałam się na studia.
Nie mogłam znieść tego że będę musiała zostać w tym przeklętym mieście.
-Nie nie nie kłamiesz lista jest dopiero na początku sierpnia a mamy połowę lipca.-Wykrzyczałam dławiąc się łzami.
-Nie tym razem.Wykupiłam szybszy dostęp.-Rzuciła we mnie kopertą.
Wzięłam ją do ręki i szybko wybiegłam po schodach.Zamykając dzwi na klucz szybko rozpakowałam kopertę.Wyciągnęłam list i próbowałam co kolwiek przeczytać.Przez płacz moje oczy były opuchnięte a wszytko było rozmazane.Pierwsze co zobaczyłam to wielki napis.
,,Przykro nam ale nie dostała się pani na uczelnię".
Opierając się o dzwi straciłam siłę w nogach by stanąć.Osunęłam się po drzwiach.Padłam na podłogę i dusiłam się łzami.Nie mogłam złapać tchu.Chciałam,aby był to sen.Jebany sen z którego się zaraz obudzę.Czy to znaczyło że muszę zostać z matką?.Wszystkie moje marzenia legły w gruzach.Cała kartka i koperta były mokre od łez.Leżałam tak ledwo co oddychając a po dłuższym czasie zasnęłam ze zmęczenia.
Zbudził mnie łomot do drzwi.Gdy się obudziłam był już następny dzień.
-Victorio otwórz drzwi.-Wykrzyczał ton mężczyzny.Nie wiedziałam kto to.Ledwo co podniosłam się z podłogi i otworzyłam drzwi.W nich zobaczyłam Lucasa.
-Jak ty wyglądasz dziecko drogie.-Zdziwił się moim wyglądem.
Miałam całe czerwone i opuchnięte oczy od płaczu.Nie wiedziałam co się dzieje.Padłam w jego ramiona.
-Chodz usiądź.-Zaproponował.
Nie miałam chęci do życia.Chciałam nie istnieć.
-Nie dostałam się na studia....-Cichym tonem powiedziałam.
Chłopak nic nie powiedział.Był mną zawiedziony.Lecz tego nie pokazywał.Ja to wiedziałam że w głębi duszy był.Ostatnim razem jak go widziałam był trochę inny.Dziś za to nie pokazywał swojej oschłej strony.
-Matka mi powiedziała co tu się dzieje jak masz ochotę to opowiedz mi to ze swojej perspektywy.-Wyszeptał.
-Ja wiem jaka ona jest też to przeżywałem będąc małym,lecz różnica była taka że ja nie miałem się jej postawić.-Dodał.
-Jest taką cholerną egoistko.Myśli tylko o sobie.Pamiętasz Noah?-Zapytałam.
-Tak pamiętam.
-Miał pewne problemy i jego ojciec nie umiał się z porozumieć dlatego przyprowadził go tutaj.Mieszka z Miami od pewnego czasu.Dziś dowiedziałam że się matka nie chcę mu pomóc.Ona jedynie go wykorzystuje,aby mieć udziały w firmie jego ojca.Ale wszytko się spieprzyło bo matka bierze rozwód z ojcem.-Zobaczyłam przerażenie w jego oczach.
-A ten siniak?-Spytał.
Nie wiedziałam o co mu chodzi dopóki nie dotknął mojego policzka.Cały pulsował był czerwony a pod okiem miałam śliwkę.
-Mnie nigdy nie uderzyła jedynie ojciec mnie tłukł,jak ciebie jeszcze nie było na świecie.Pózniej nauczyłem się że trzeba ich słuchać.-Wyznał.
-Co teraz zamierzasz zrobić?-Głaskał mnie lekko po włosach.
-Nie wiem.-Uniosłam ramiona w górę

Only you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz