10. Nocne Los Angeles

7.3K 352 209
                                    




Przez zadane pytanie, mam ochotę parsknąć śmiechem, ale z nerwów. Biorę głęboki wdech, zaciskając dłonie w pięści. W słuchawkach wciąż leci stłumiona muzyka, którą słyszymy oboje. Przymykam na chwilę powieki, uspokajając mocno bijące serce.

– Przestraszyłeś mnie – wymawiam cicho, patrząc prosto na Maxa. – Myślałam, że za chwilę zginę. Tego chciałeś?

– Nie.

– Co ty tu w ogóle robisz? – pytam, wygrzebując z torby iPoda i wyłączając muzykę. – Dlaczego napadasz mnie na chodniku? Śledziłeś mnie?

– Nie – ponawia.

Zakładam ręce na piersi, poganiając go ruchem brody. Denerwuje mnie, że muszę wiecznie od niego wyciągać odpowiedzi. Ostatecznie on wywraca oczami, trochę rozluźniając wyraz twarzy.

– Nie masz telefonu, byłaś w pracy do późna, więc postanowiłem ci potowarzyszyć w drodze do domu. – Prozaicznie wyjaśnia. – Jak zwykle decydujesz się na spacer, a nie na autobus.

– Skąd wiedziałeś, że jestem w pracy?

Na samą myśl o tym, że ubiegłą noc spędziłam z Maximilianem pijana w basenie, robi mi się słabo. Czuję dużą suchość w ustach i delikatnie zawroty głowy. Ponownie uderzam plecami o mur budynku, co nie uchodzi uwadze mojemu sąsiadowi.

– Dobrze się czujesz? – Troskliwie pyta. Wzbudza to moje zaintrygowanie, ale dzielnie i kłamliwie kiwam głową. Skąd w nim ta zmiana tonu? – Przejdźmy się, śmierdzi tu śmieciami i starym bezdomnym.

Hackett wsuwa dłonie do kieszeni i wychodzi ze ślepego zaułku. Idę za nim, zaciskając palce na paska torbie. Kierujemy się w zupełnie inną stronę niż mieszkamy. O nic nie pytam. Jestem zbyt poddenerwowana jego obecnością i zapachem tych perfum, jakie nieustannie ostatnio czuję. Nigdy mu się nie przyznam, że nawet we śnie.

Udaję obojętną, gdy mijamy pobliskie zamknięte już sklepy czy kawiarnie. Zaciągam się świeżym powietrzem, rozsuwając bluzę. Max czasem zerka z ostrożnością na moje ruchy i widzę, jak mruży oczy. Co mam mu powiedzieć? Chcę się rozebrać, bo przy tobie jest mi gorąco?

– Jak dużego masz kaca? – Pierwszy przerywa ciszę. Ta była przełamana wcześniej warkotami samochodów i szczekaniem spacerujących psów.

Rozluźniam ramiona, bardzo głęboko i powoli oddychając.

– Mam ochotę się rzucić na łóżko, włączyć serial i najeść się chipsów.

Hackett się śmieje. Ten dźwięk jest dla mnie tak przyjemny, że sama pod nosem to robię. Rzadko słyszę jego śmiech.

– Jaki serial byś włączyła? – Zerka na mnie od czasu do czasu, a nasza rozmowa przeinacza się w zwykłą pogadankę, jakiej mi z nim brakowało. – Czekaj, zgadnę.

– Nie zgadniesz przez... – zastanawiam się – nigdy.

– Nieprawda – oponuje natychmiast. – Włączyłabyś Snowpiercer.

– Skąd taki pomysł? – pytam go zainteresowana. Nie spodziewałam się, że rzuci taką propozycję. – Oglądałam już go.

– Właśnie dlatego – tłumaczy zadowolony. – Lubisz powracać do tych samych filmów czy seriali, ale to nic złego. Często tak ludzie robią. Daje im to poczucie bezpieczeństwa, bo doskonale wiedzą, jak się dany film czy serial skończy. Nie siedzą spięci, czekając na koniec.

Cloven ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz