16. Punkt Nemo

9.1K 416 173
                                    

hejka! stwierdziłam, że dam wam jeszcze coś zanim doczekacie się papieru <3 za bledy przepraszam, tekst oczywiscie przed korektą 



Usta Maximiliana smakują jak najgorętsze piekło. Te pocałunki bolą, parzą, przemieniają rozkosz w popiół, ale trudno się od nich oderwać. Mimo że moje serce jest zranione, pozwalam się mu całować. Całkowicie oddaję się dotykowi Maxa, gdy ten przesuwa dłonią po moim karku. Chwyta go jakby nie chciał, żebym mu uciekła i pogłębia pocałunki. Mózg krzyczy, że mam przestać, że mam uciec, ale nie potrafię tego zrobić. Jestem spragniona tej czułości, którą odczuwałam za każdym razem, kiedy się spotykaliśmy.

Nie mogę przestać i nie mogę cofnąć czasu. Na wszystko jest już za późno.

Nie jestem pewna, ile minut zajmują nam pocałunki na deszczu. Dopiero gdy Hackett niechętnie się ode mnie odrywa, czuję na ciele ciarki. Te są spowodowane nieprzyjemnym zimnem. Nie wypowiadamy żadnych słów. Patrzymy sobie w oczy, bo te mówią najwięcej. W moich zapewne miesza się ekscytacja i strach. W Maxa dostrzegam pewnego rodzaju szczęście i ulgę.

– Masz ochotę na piwo i pizzę? – pyta mnie, czule przy tym głaszcząc po policzku.

Mrużę oczy przez napierający deszcz. Kiwam głową, bo to wydaje się mi być najrozsądniejsze wyjście z tej całej sytuacji. Boję się wrócić do domu. Boję się, że przyśni mi się Justin, a tego nie chcę. Przypominam sobie o telefonie, przez który byłam dla Rootsa jak na świeczniku. Chwytam Maxa za wytatuowaną dłoń.

– Zrobisz coś dla mnie?

– Jeśli tylko będę potrafił, to tak.

– Tylko ty umiesz takie rzeczy – odpowiadam mu z uśmiechem, gdy mój sąsiad ciągnie mnie do środka.

Zamówiliśmy od razu pizzę, a teraz siedzimy oboje w sypialni Maximiliana. Po wysuszeniu włosów i przebraniu się w dresy i bluzę Maxa, zajęłam łóżko i patrzę, jak Hackett kombinuje przy moim telefonie. Na dwóch dużych monitorach widzę, co robi, natomiast kompletnie nic z tego nie rozumiem. Czasami przeklina pod nosem, co wyjątkowo mnie bawi. Przeżuwam kolejny kęs pizzy, zerkając czasem na zakryty obraz, który już widziałam.

– Czy pokażesz mi kiedyś, kogo namalowałeś? – Na moje pytanie Max patrzy przez ramię, a zaraz na białe zakrycie, a potem szybko odpowiada:

– Nie.

– Czemu? – Zajadam fast food. Hackett się ukradkiem uśmiecha, odwracając do monitorów.

– Bo to moja prywatna rzecz. Aż tak cię interesuje, kogo maluję?

– Tak – odpowiadam z pełną buzią. – Co, jeśli to jestem ja? – żartuję.

– Nie jesteś to ty – mówi zbyt szybko. – Co za kretyn się bawił tym telefonem?!

Wzdrygam się. Odkładam na pudełko niedokończony kawałek i podchodzę do przyjaciela. Zaglądam mu przez ramię i próbuję cokolwiek zrozumieć.

– Justin jest lepszym hakerem od ciebie? – Próbuję go rozbawić. Max prycha pod nosem.

– Chciałabyś.

– Jak sprawia ci to problem, to zmienię telefon – proponuję luźno. – Co prawda ten mam nowy, wydałam na niego kupę forsy, nie stać mnie przez to na karnet na siłownię, ale wolę być bez niego niż dalej mieć w głowie, że mój były narzeczony śledzi każdy mój ruch i przegląda wiadomości. Teraz już wiem, że robiłeś to też ty, ale jakoś gorzej się czuję z tym, że...

Cloven ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz