Oczekiwanie

247 30 1
                                    

Hunter

Patrzyłem z obrzeża lasu jak odjeżdża. Przemieniony w Wilka biegłem za samochodem, aż do granic naszego terytorium. Gdy zniknął z mojego pola widzenia, zawróciłem do głównej siedziby. Wchodząc po schodach na piętro i kierując się do mojego gabinetu, zastanawiałem się co mam powiedzieć mojemu Becie. Skłamać, czy wyznać prawdę? Sam jest bystry i wyczuje jeżeli tylko zacznę coś ściemniać. Nie ma sensu go okłamywać. Siadam za biurkiem i zaczynam przeglądać dokumenty głównej firmy Watahy. Ostatnio trochę zaniedbałem zarządzanie nią, ale widzę po raportach finansowych, że wszytko jest okej. Spoglądam w grafik spotkań i okazuje się, że jutro mamy finalizację kolejnego zlecenia, więc czeka mnie wizyta w siedzibie firmy na terenie ludzi. Sięgam po dokumenty związane z tym kontraktem, żeby się przygotować. Praca pochłania moje myśli i dzięki temu nie roztrząsam tego co wydarzyło się rano. Mój żołądek przypomina mi jednak, że pasowałoby coś zjeść. Sięgam po telefon i sprawdzam godzinę. Dochodzi piętnasta, więc czas i pora na obiad. Schodzę do kuchni i spotykam tam mojego Betę.

-Na długo wyjechała? - pyta Sam prosto z mostu

Sięgam do szafki po talerz, by nałożyć sobie spaghetti.

-Na tydzień. - odpowiadam

Siadam na przeciwko niego przy stole i chwilę jemy w ciszy.

-Jesteś pewien, że wróci? - dopytuje mnie

-Jest odpowiedzialna. Nie zrobi niczego głupiego. - stwierdzam

-Wkurzyła się, co? Ostrzegałem cię, że wybuchnie ci to prosto w twarz. - przypomina mi

Sam odpycha od siebie pusty talerz, a ja po niego sięgam i razem z moim odstawiam do zlewu.

-Jakieś plotki w stadzie? - pytam

-Nie. Zasugerowałem, że wyjechała pozamykać stare sprawy i zabrać swoje rzeczy. Myślę, że większość to kupiła. - odpowiada

-Dzięki. Wracam do pracy. Masz teraz patrol? - pytam

-Tak, za pół godziny ze Stefanem. Rozpisałem już grafik na cały miesiąc.

-Mam nadzieję, że mnie też w nim uwzględniłeś.

-Szczerze mówiąc, to nie. - oznajmia

-Dlaczego? - dziwię się

-Hunter, masz dużo na głowie. Główna firma stada, samo stado i jeszcze Ava. - urywa i po chwili kontynuuje - Mam, to pod kontrolą. Jak tylko coś się wydarzy, to odrazu cię poinformuję. W końcu od czegoś masz swoją prawą rękę. - stwierdza

-Dobra, odpuszczam to. - oświadczam mu

Sam kiwa głową w zadowoleniu i idzie na odprawę, a ja wracam do gabinetu. Myślałem, że będzie chciał mi bardziej nagadać w związku z Avą, ale widocznie nie chciał kopać leżącego jeszcze bardziej i się ulitował. Mądre posunięcie bo mimo, że na zewnątrz jestm opanowany i spokojny, to w środku mnie panuje burza z piorunami. Gdyby Sam nadepnął mi mocniej na odcisk, to mogłoby być nie ciekawie. Wyjmuję telefon z kieszeni spodni i sprawdzam, czy może Ava coś napisała. Niestety ekran jest pusty.

***

Jest po dwudziestej drugiej, gdy wracam do domu. Nalewam sobie whisky i ze szklaneczką w ręku wychodzę i siadam na skodach tarasu. Cały dzień intensywnie pracowałem, żeby nie myśleć o Avie, ale teraz dogania mnie rzeczywistość. Była ze mną zaledwie dwa dni, a ja już po jednym dniu rozłąki odczuwam taki ból, że nie wiem jak zniosę cały tydzień. Dręczy mnie myśl, że ona wróci nie do mnie, tylko do stada, żeby wypełniać swoje obowiązki. Czy zniosę jej obojetność na którą sobie zasłużyłem? Tym razem tak łatwo mi nie wybaczy. Wypijam łyk trunku i nagle cały się spinam, widząc Wilka wyłaniającego się z lasu i biegnącego ku mnie, a raczej Wilczycę. Zatrzymuje się na wprost mnie i wraca do ludzkiej postaci. Jest naga, a światło księżyca idealnie ukazuje jej kształty. Nie zaprzeczę, że jest piękna. Inaczej bym na nią w przeszłości nie zwrócił uwagi, ale teraz nie żywię wobec niej żadnych uczuć. W mojej głowie jest tylko Ava.

Alfa Wpojenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz