| 3 |

239 20 13
                                    

POV: Janek

- Są przepiękne! - wykrzyknąłem do Ani, patrząc na plakaty. Strasznie mi się podobały. Przedstawiały moje zdjęcia, które zrobiliśmy niedawno na sesji, plus przepiękna ozdobna czcionka, która dodawała cholernego uroku.

Zadzwoniłem do Maddy, żeby szybko przyjechała. Musieliśmy też porozmawiać z moją menagerką, o tym czy Maddy wystąpi na mojej trasie. Nie wiemy, czy dodawać napisy JANN & MADDY, czy po prostu JANN. Musielibyśmy też zmienić zdjęcie na nasze wspólne.

Paweł poklepał mnie po plecach.

- Ładne te zdjęcia wyszły. Też mogę się zapisać na taką sesję? - zaśmiał się ze swojego żartu i pokręcił głową. Uśmiechnąłem się lekko i nerwowo spojrzałem na zegarek. Maddy powinna być tu kilka minut temu. Ale cóż, ruch w Warszawie jest całkiem duży, więc mogła się spóźnić.

- Janek? - zawołała mnie Ania - Podejdziesz?

Pokiwałem głową, a moja managerka pociągnęła mnie za rękaw na korytarz.

- Jesteś pewny, że chcesz w to wciągać Maddy? - zapytała, przechadzając się nerwowo pod drzwiami.

- A czemu nie? - zapytałem, przekrzywiając głowę - Nie rozumiem.

- A czemu tak? Macie przecież malutkie dziecko. Nie ma kto się nim zajmować.

- Ma - przerwałem - Nasza sąsiadka..

- Skąd wiesz czy ona tego jakoś nie wykorzysta? - nie dała mu dokończyć Ania - Nie jesteś już małym chłopcem, Janek. Wiesz jak to wszystko działa. Jedno zdjęcie małej wyląduje na relacji i musicie szukać nowego domu. Chcesz narażać na to swoją żonę? Jest już październik, trasa jest w listopadzie. Mamy dużo roboty, nie wtrącaj w to wszystko jeszcze Maddy. Szanuje ją, bardzo ją szanuję, bo radzi sobie prawie codziennie sama z półrocznym dzieckiem.

Patrzyłem jej w oczy. I choć wiedziałem, że ma rację, chciałem, żeby moja żona brała udział w trasie.

- Dianą może zaopiekować się też ciocia Wanda, zamieszkała niedawno w Warszawie na stałe... - szukałem wymówek

- Proszę cię, ile ona ma lat? 70? 80? - pytała, zerkając na mnie z ukosa

- 55 i trzyma się całkiem dobrze jak na swój wiek - uśmiechnąłem się lekko

Ania pokręciła głową. Ale odwzajemniła uśmiech.

- Ona ma jakiekolwiek doświadczenie związane z dziećmi? - dopytywała

- Miała - spoważniałem - Straciła dziecko które miało 6 lat i męża. Wyjechała wtedy do Ameryki i dopiero teraz wróciła.

Jej również zszedł uśmiech z twarzy.

- Chodź, wróćmy tam - powiedziała po chwili cicho

Pokiwałem głową i skierowaliśmy się do drzwi. Ledwo je otworzyłem a na moją szyję rzuciła się Maddy. Odetchnąłem i objąłem ją ramionami. Patrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczami, skanując wzrokiem całą moją twarz.

- Ślicznie wyszły - szepnęła mi do ucha, odgarniając włosy za ucho - Bardzo. Ślicznie. - podkreśliła już głośniej, spoglądając na stojącą za moimi plecami Anię.

Uśmiechnąłem się szeroko.

- Usiądźcie na kanapie, zaraz wrócę - rzuciła Ania i skierowała się w stronę swojego biura.

Wykonaliśmy to polecenie, a ja położyłem dłoń na ręce Maddy.

- Czemu ci to tak długo zajęło? - zapytałem, spoglądając jej w oczy

Do you remember our love? || 𝓙𝓪𝓷𝓷 IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz