Nie mogę uwierzyć, że prawie przespałam się ze swoim wykładową...
- co pan powiedział ?- zapytałam drżącym głosem, pocierając ręką o spoconą skroń.
- zależy o czym mówisz, victorio -
w jego głosie nie było nic żaden przekaz nic, jego chrupowaty głos, nie różnił się niczym od tego którym mówił na wykładach przez mikrofon.
- powiedział...pan ,,kwiatuszku ?-
Byłam pewna jak nigdy dotąd że to powiedział ale mój mózg nie był gotowy aby to do siebie przyjąć...
- zgadza się, powiedziałem do ciebie ,,kwiatuszku" -
nie wzruszyło go to ani trochę, byłam wściekła, co za kutas, nienawidzę go za to, to nie mógł być on prawda ?
Cała drżałam, zanim zdążyłam coś powiedzieć on się wtrącił.
- uprzedzając twoje pytanie, tak to ja prawie cię zerżnełem w klubie -
Japierdole
Japierdole
Japierdole !
Co za frajer, bez namysłu odepchnęłam go od siebie i z całej siły walnełem mężczyznie w policzek, jego głowa sekundowo odleciała na bok, mocno wyciągnęłam powietrze do płuc gdy ten, odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał na mnie morderczym wzrokiem, wiedziałam że mam przesrane, modliłam się w duchu aby ten mi nie oddał, jednak się myliłam gdy spojrzałam na niego ze strachem w oczach chłopaka uniósł rękę w górę na wysokość mojej twarzy a ja wtedy zgiełam się w pół jakbym chciała uniknąć dostania w twarz.
- co ty......pojebało cię ? Myślałaś że chce cię uderzyć ? Myślisz że jestem do tego zdolny aby uderzyć kobietę a co gorsza ciebie ?!-
Jego ton głosu się zmienił, był teraz nieco twardszy, co jeszcze bardziej doprowadzało mnie do większej paniki, cholernie bałam się gdy ktoś podnosił na mnie ton głosu.
Nie odezwałam się, patrzałam nie ruchomo na jego nogi, które po chwili się ugięły a mężczyzna kucnął na jedno kolano tuż przy mnie, złapał mnie na podbródek i zmusił do patrzenia na niego, chciałam aby mnie zostawił, nie mogłam na niego patrzeć, nie dlatego że go nienawidziłam ale dlatego że bałam się go, bałam się zrozumieć tego że prawie się z nim przespałam a on mnie dotykał w miejscu intymnym.
- nie oderzył bym cię, rozumiesz kwiatuszku, za żadne skarby bym tego nie zrobił, twój ojciec by mnie chyba zabił -
Zerknęłam na niego pytająco, mój ojciec co? Moja ciekawość wygrała a ja w końcu się odezwałam.
- mój ojciec co ?-
Spytałam nieco głośniej jednak wciąż będąc cicho.
- twój ojciec by mnie zabił gdybym cię dotknął, nie mam prawa się do ciebie zbliżać, chyba że na wykładach, nic więcej, złamałem najważniejszą zasadę twojego ojca.
Mężczyzna pomógł mi wstać i wciąż z jego pomocą pomógł mi dotrzeć do jego biurka na którym zasiadłam i po raz kolejny się odezwałam.
- jaką znowu, kurwa zasadę ?-
Mężczyzna patrzył na mnie chwilę w milczeniu, po czym przetarł ręką po swoich kruczo czarnych włosach jakby chciał je jeszcze bardziej ulizać.
- znam twojego ojca od dwunastu lat, odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem pomyślałem ,, victoria nail nie jest zwykłą dziewczyną"
Od tamtej pory gdy powiedziałem to twojemu ojcu, on ustalił zasady, jednak ustalił jedną najważniejszą zasadę, miałem przysiądz że nigdy cię nie dotknę bez potrzeby, lub jeżeli będzie to zagrażało to twojemu życiu, przysięgłem, to najgorsze co zrobiłem w życiu.