Zastanawiając się, co powie wujowi Johnowi i ciotce Mary, Rosalie wysiadła z autobusu pod starą piekarnią. Musiała mieć jakiś powód, by powrócić. Nie mogła wszak powiedzieć, że się za nimi stęskniła i zrozumiała, że nie może żyć z dala od nich. Wszak nie było jej w domu tak krótko. Musi wymyślić coś, w co ciotka uwierzy.
Kiedy podchodziła do drzwi na tyle starej piekarni wujostwa, na dworze zaczynało zmierzchać. Jedyną jej myślą było, że już było po kolacji. Powoli podeszła do drzwi i cicho zapukała.
- Wujku Johnie, to ja Rosalie. Mogę wejść?
Miała nadzieję, że otworzy jej wuj, ale tak się nie stało, w otwartych drzwiach zobaczyła ciotkę.
- Co ty tutaj robisz? - zapytała zaskoczona kobieta.
Nadeszła pora na kolejne kłamstwo. Dopiero teraz Rosalie zrozumiała, że po wydarzeniach wczorajszego dnia zmuszona będzie kłamać już zawsze.
- Twój brat, ciociu dowiedział się, kiedy powrócił do Londynu, że musi jechać jak najszybciej do Nowego Jorku - tłumaczyła chaotycznie. - Stwierdził, że nie wypada, bym została w mieście bez opieki. - O mało się nie zakrztusiła, bo kłamstwo pozostawiało w jej ustach gorzki smak.
- No i co? Jesteś zawiedziona. Jechałaś taki kawał do Londynu i myślałaś, że podbijesz cały świat - drwiła ciotka. - Dobrze ci tak, mała, próżna nędzarko! Zawsze myślisz, że jesteś królową, a musisz mieszkać w takiej ruderze. Przyjechałaś, chyba żeby znowu zabrać się do roboty po tym, jak cię nie było?
- Jeśli taka twoja wola, ciotko - odparła Rosalie potulnie. Chociaż wiedziała, że teraz życie z ciotką będzie jeszcze trudniejsze, wszystko było lepsze od tego, co miał jej do zaoferowania Jeon Jeongguk.
- Taka właśnie moja wola, panienko. Teraz docenisz wreszcie dom - prychnęła ciotka Mary.
Rosalie nic na to nie odparła. Jedyne, co mogła teraz zrobić, to ukorzyć się i odbyć pokutę.
- No, idź już spać, bo rano musisz wstać o świcie. Robota czeka. Twój wuj już śpi.
Rosalie nie śmiała nawet wspomnieć o jedzeniu, ale w brzuchu burczało jej tak głośno, że ciotka z pewnością usłyszała. Dziewczyna wiedziała jednak, że nie dostanie jeść. Kiedy przypomniała sobie, co mogła zjeść na obiad w pokoju hotelowym, ślina napłynęła jej do ust. Kiedy jednak szef siedział przy stole naprzeciwko niej, nie miała apetytu. Bez słowa ruszyła do swojego maleńkiego pokoiku, gdzie rozebrała się i wsunęła pod koc. Wiedziała, że musi zacząć przeglądać ogłoszenia w miasteczku. Musiała znaleźć jakąś pracę i się uniezależnić od ciotki. Była jednego jednak pewna, nie będzie jej łatwo coś znaleźć.
Pomimo skręcającego żołądek głodu zapadła szybko w mocny sen. Rankiem obudziła się, kiedy ciotka Mary rzuciła jej prosto w twarz starą, poszarzałą koszulę, oraz poprzecierane czarne leginsy.
- Wstawaj, leniwa dziewucho! Musisz odrobić te dwa dni, kiedy cię nie było. Wstawaj już! - warknęła.
Wyrwana ze snu Rosalie usiadła na materacu pod uważnym okiem ciotki i zaczęła ubierać, przyniesione przez nią ubrania. Zdążyła tylko chwycić ze stołu kawałek suchego chleba i już ciotka posłała ją do piekarni, aby pomóc wujowi przesuwać wory z mąką. Wuj John wyrabiał akurat ciasto na chleb, ale kiedy ją zobaczył, schował tylko głowę w ramiona. Rosalie nie mogła nie zauważyć, że nie chce z nią mówić, i głęboko ją to zraniło. Zastanawiała się, dlaczego tak postępuje? Czyżby wuj podejrzewał, że skłamała? Ale skąd miałby to wiedzieć? Wreszcie zrozumiała, że wuj John czymś się martwi. Choć nie odezwał się ani słowem, obserwował ją uważnie, jakby chciał odgadnąć jej myśli. Nie miała jednak pojęcia, co go trapi, i nie śmiała zapytać.
Wieczorem zmęczona padła na materac, ale nie mogła zasnąć, dręczona wspomnieniami. Widziała Olivera Moora leżącego twarzą do podłogi równie wyraźnie, jakby znów stała w drzwiach jego pokoju. Obraz na szczęście szybko zniknął, potem jednak w ciemności pojawiła się twarz Jeon Jeongguka. Uśmiechał się ironicznie, a jego silne, opalone dłonie wyciągały się w jej stronę. Znów słyszała jego drwiący śmiech i z tłumionym krzykiem odwróciła się, ukrywając twarz w poduszce, by zagłuszyć szloch. Pamiętała dobrze dotyk rąk mężczyzny na swym ciele.
Rosalie przez całą noc nie zmrużyła oka. O świcie, jeszcze zanim wstała ciotka, zabrała się do pracy. Uznała, że zmęczenie będzie najlepszym sposobem na pozbycie się złych wspomnień. Wieczorem, znużona pracą ponad siły, z pewnością szybko zaśnie.
Kiedy ciotka Mary przyszła z drugiego pokoju, zapinając koszulę na ogromnych piersiach, Rosalie na kolanach wyjmowała właśnie popiół z kamiennego paleniska. Kobieta podeszła do schowka, wzięła z niego placek i zmarszczyła brwi, patrząc na dziewczynę.
- Wyglądasz dziś trochę blado, panienko - warknęła. - Może to dlatego, że nie jesteś tu szczęśliwa?
Rosalie wrzuciła resztę popiołu do drewnianego wiaderka i odgarnęła spadający na jej twarz kosmyk włosów. Sadza rozmazała się na jej twarzy, a zbyt duża koszula wisiała luźno na szczupłych ramionach. Dziewczyna wytarła ręce w spodnie, zostawiając na nich czarne plamy.
- Jestem zadowolona, że tu wróciłam - mruknęła, patrząc w inną stronę.
Ciotka Mary wyciągnęła dłoń i schwyciła Rosalie za włosy, odwracając jej twarz ku sobie.
- Oczy masz spuchnięte. Zdawało mi się, że płaczesz w poduszkę wczoraj w nocy, i chyba miałam rację. Coś mi się zdaje, że żałujesz, że nie jesteś w Londynie.
- Nie - wyszeptała Rosalie - Jestem zadowolona.
- Kłamiesz! Chcesz mieszkać w Londynie i myślisz, że ci się to należy!
Rosalie potrząsnęła głową przecząco. Nie chciała tam wracać, przynajmniej nie teraz, dopóki Jeon Jeongguk jest w mieście i najpewniej przeszukuje miasto, by ją znaleźć. Może tam pozostać jeszcze przez trzy lub cztery miesiące, dogadując kontrakty ze wspólnikami. Nie mogła wrócić do Londynu.
Ciotka Mary uszczypnęła ją w ramię.
- Nie kłam mi, dziewucho!
Rosalie syknęła z bólu.
- Zostaw to dziecko, Mary - powiedział wujek John, stając w drzwiach ich sypialni.
Ciotka Mary odwróciła się ku niemu i wykrzyknęła kpiąco:
- Patrzcie, kto dziś nam rozkazuje od rana! Ty też jak ona płaczesz, za tym, co nie twoje, co miałeś, ale przepadło!
- Proszę, Mary, nie teraz - westchnął, zwieszając głowę.
- Nie teraz, mówisz, a co dzień wspominasz tę kobietę. Ożeniłeś się ze mną tylko dlatego, że nie mogłeś jej dostać! Ona cię nie kochała!
Drgnął, słysząc okrutne słowa żony, i zrezygnowany wyszedł.
Mary rozejrzała się za Rosalie i popchnęła ją ze złością.
- Zbieraj się do roboty i przestań się mazać!
Dziewczyna chwyciła wiaderko i pośpieszyła do drugiego pokoju. Minął tydzień, a potem drugi, który zdał się jeszcze dłuższy niż pierwszy. Choć Rosalie pracowała bardzo ciężko, nie mogła, odsunąć dręczących ją wspomnień. Prześladowały ją dniem i nocą. Wiele razy budziła się spocona w środku nocy. Śniła, że znów był z nią Jeon Jeongguk i przyciskał ją do siebie w gwałtownym, namiętnym uścisku. Niekiedy pojawiał się jako diabeł. Śmiał się z niej wówczas, a ona drżała ze strachu. Sny o Oliverze Moorze były równie przerażające. Zawsze widziała w nich siebie, jak stroi nad jego ciałem z nożykiem w dłoni, a po jej dłoniach cieknie krew.
CZYTASZ
Crystal Snow | JJK
FanfictionJest Luty 2022 roku. Na lotnisku w Londynie ląduje prywatny odrzutowiec, należący do młodego biznesmena Jeon Jeongguka. Młody biznesmen odbywa ostatnią podróż do Europy, aby zwieńczyć wszelakie dzieła, które pragnął przejąć. Po powrocie do Seulu, w...