1. To dopiero początek.

29 4 4
                                    

Trzy miesiące wcześniej...

Gdy się obudziłam, był zimowy poranek. Zostało mi odliczanie na palcach ile zostało do wigilii. Cieszyłam się, ponieważ miałam wolne od szkoły i mogłam chociaż połowę swojego czasu wolnego poświęcić na swoich znajomych, imprezy i na pracę.

O dziwo w domu było dość... Cicho, co mnie zmieszało strasznie. Gdy zeszłam na dół zauważyłam na zegarze że jest godzina trzynasta.

Gdy wkroczyłam do salonu rozglądałam się by ujrzeć chociażby brata lub siostrę, ale nic się takiego nie stało, ponieważ przypomniałam sobie że brat, siostra i mama mnie zostawili na jakiegoś milionerowego fagasa.

Gdy sobie o tym przypomniałam to chciało mi się cholernie płakać. Leo wraz z Amelią próbowali ze mną się jakkolwiek kontaktować, jednak to nie było możliwe bo ja mieszkałam w Los Angeles a oni w Anglii plus nie chciałam utrzymywać z nimi kontaktu.

Gdy się ogarnęłam postanowiłam zadzwonić do przyjaciółki, ale gdy już wybierałam numer, zauważyłam że dzwoni do mnie jakiś nieznany. Odebrałam i zamarłam.

- Tak? Słucham? Z tej strony Ally Nixon.

- Dzień dobry córeczko - usłyszałam damski głos.

- Mama? Co chcesz? - spytałam zirytowana.

- Dzwonię do ciebie z pytaniem... Za cztery dni jest wigilia... I tak rozmawiałam z moim mężem, czy byś nie chciała do nas przylecieć. Leo i Amelia ucieszyli się na naszą propozycję, tylko teraz decyzja należy do ciebie. A więc? - powiedziała moja mama.

Że co do chuja? Po tym wszystkim mieliśmy udawać zajebistą rodzinke?

- Eee że co proszę? Po tym wszystkim dzwonisz do mnie kurwa żebyśmy udawali zajebistą rodzinke? Poważni jesteście? - spytałam oskarżycielsko.

- Ally nie takim tonem do matki to po pierwsze. A po drugie chcieliśmy cię zaprosić bo tęsknimy za tobą, zrozum to.

- To nie było trzeba mnie i taty zostawiać.

- Ale Ally...

Kobieta nie dokończyła bo skończyłam rozmowe. Dzwoniła do mnie jeszcze kilka razy wraz z moim rodzeństwem, ale uznałam że po chuj mam odbierać. Nie chciałam do nich jechać bo wiem, że od ich majątku bym się zajebała. Lubiłam swoje życie w biedzie. Nie byłam taka jak moja mama bądź brat z siostrą. Im zależało tylko na tym by mieć tyle kasy by się niczym nie przejmować. Ja kochałam swoje życie tu, w Los Angeles.

Wkurwiłam się bo przez rok miała wyjebane na mnie i na ojca, po czym jakby nigdy nic dzwoni i zaprasza mnie na święta.

Popierdolone.

Dziękuję mamo za zjebanie humoru. Zajebiście.

Najbardziej teraz chciałam zakopać się pod ziemię. Nie byłam gotowa na to że do mnie moja mama od siedmiu boleści zadzwoni. Chciałam święta spędzić z tatą. Nie z nią i z jej fagasem.

****

Przez resztę dnia było już spokojnie. Jedynie przyszedł Mark, mój chłopak żeby sobie razem posiedzieć ponieważ jutro szłam już do pracy.

Opowiedziałam mu o całej sytuacji która miała miejsce popołudniu, na co on komentował że oni wszyscy są zjebani i że dobrze zrobiłam olewając mą matkę.

- Chcesz coś do picia? Kawa, herbata? - spytałam gdy skończyliśmy oglądać film na netflixie.

- Hmm, a masz może coś zimnego do picia?

Ally NixonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz