Obudziłem się w jakiejś ciemnej uliczce. Na początku nie pamiętałem jak się tu znalazłem, ale po chwili zmieniło się to i znowu poczułem wstyd na myśl o moim postępku. Powoli wstałem i rozejrzałem się wokoło. Nie poznawałem znikąd miejsca w którym się znajdowałem. Uliczka była dość wąska i obskurna, kończyła się ślepym zaułkiem a jednymi rzeczami które się w niej znajdowały były kontenery na śmieci i jakieś nie dające się na pierwszy rzut oka zidentyfikować obiekty. Stałem tak analizując otoczenie przez chwilę, jednocześnie unosząc się na czubkach palców. Ponowiłem ten ruch parę razy ale nic się nie stało. Zdziwiłem się, lecz gdy przypomniałem sobie dlaczego tak jest, zażenowany sam sobą, klepnąłem się otwartą dłonią w czoło. Przecież ludzie nie mają skrzydeł które unoszą ich cały czas. Zasmuciło mnie to, jak szybko mogłem zapomnieć o tak istotniej czynności dla człowieka, jaką jest chodzenie.
Ruszyłem w stronę wylotu z uliczki, jednocześnie przypominając sobie jak poruszają się ludzie. Z nie małą satysfakcją pomyślałem sobie, że nie idzie mi tak źle, po czym mój wzrok padł na moje odbicie w dużych, metalowych drzwiach a uśmiech momentalnie zniknął z twarzy. Stałem naprzeciwko drzwi z rozdziawioną buzią nie wierząc jakim wyglądem obdarzyło mnie dowództwo.
Nie chodzi o to, ze byłem tak brzydki, niee.
Ja byłem przystojny jak cholera.
Włosy układały się idealnie w delikatne ciemnoblond loki, które opadały mi na czoło i oczy w kolorze oceanu atlantyckiego. Przylegająca beżowa koszulka opinała się na twardych mięśniach a na rękach bardzo dobrze były widoczne żyły. Nadal nie dowierzając w ostatnim geście nadziei rozpiąłem spodnie i zajrzałem w bokserki.
No kurwa no nie
On był ogromny
- BOŻE CZY TY TO WIDZISZ?! – krzyknąłem głośno
Parę osób przechodzących koło uliczki w której nadal stałem zerknęła na mnie z zaciekawieniem a ja speszony spuściłem głowę i przeczesałem włosy palcami
No dobra Gabriel, idziesz
Zapiąłem rozpięte spodnie, i włożyłem rękę do kieszeni. Poczułem w niej coś i wyjąłem ten przedmiot. Okazał się to być plik banknotów i prawo jazdy wystawione na Gabriela Scotta. Przeliczając pieniądze, po raz drugi ruszyłem w stronę wylotu uliczki. Idąc chodnikiem, ciężko było nie zauważyć ciekawskich i pożądliwych spojrzeń od większości młodych jak i starszych kobiet. Ignorowałem je, ponieważ pewnie widziałem je pierwszy i ostatni raz w życiu. By uciec od natłoku spojrzeń i ludzi wszedłem do małej kawiarni i usiadłem w rogu pomieszczenia z drugiej kieszeni wyjmując telefon. Bez zastanowienia włączyłem go, odblokowałem i zacząłem przeglądać przeglądać portale plotkarskie, co lubiłem , gdy wcześniej byłem już człowiekiem.
Nagle na mnie padł czyjś cień a za bardzo piskliwy i przesłodzony głos zapytał się mnie:
- Co dla ciebie słodziaku?
--------------------------------------------------------------------------------------------
Polsat hyhyyhyy
Przepraszam was moje kochane kwiatuszki, że pisze takie krótkie te rozdziały ale moja wena stwierdziła, że chyba na spacer pójdzie XDD
Obiecuje, ze postaram się napisać następny rozdział trochę dłuższy!!
love u all moje wy kwiatuszki piękne ♥
CZYTASZ
Destiny Enemies to Lovers
RomanceZachary, morderca na zlecenie, nie wierzy w prawdziwą miłość, jest wyrzutkiem oraz jako gej jest nieakceptowany przez rodziców będących w toksycznym związku. Gabriel, strażnik, po nie przypilnowaniu swojej podopiecznej zostaje pozbawiony funkcji str...