Pierwsze promienie wciąż jeszcze delikatnego słońca wdarły się przez rozsunięte zasłony oświetlając do tej pory pogrążoną w półmroku sypialnię. Razem z nimi powoli budziło się miasto, nocną ciszę przerywały pierwsze rozmowy toczące się na ulicy i huk przejeżdżających samochodów.
Sebastian otworzył zaspane oczy i spróbował się przeciągnąć z zaskoczeniem odkrywając, że nie może unieść jednej z rąk. Przeszywające mrowienie przenikało przez koniuszki jego palców, promieniując przez przedramię, łokieć, aż do barku. Ostrożnie obrócił głowę, aby zobaczyć co takiego je unieruchomiło.
Wspomnienia ostatnich godzin zaczęły powracać, gdy dostrzegł rozrzucone w nieładzie czarne fale okrywające jego rękę. Ostrożnie sięgnął do nich drugą dłonią i odsunął je, by móc zobaczyć jak mały, zadarty nos śpiącej dziewczyny marszczy, gdy jeden z kosmyków połaskotał ją w szyję. Mruknęła cicho przez sen i obróciła się tyłem do niego, nadal opierając głowę o jego rękę. Jej delikatna, smukła dłoń leżała na jego przedramieniu. Opuszki palców przy każdy oddechu gładziły jego zbyt wrażliwą skórę sprawiając, że przechodził przez nią dreszcz.
Przesunął spojrzeniem po jej nagich plecach z lubością odnajdując każdy niewielki pieprzyk zdobiący jej złocistą skórę. Poczuł ogromną ochotę by w każdym z oznaczonych ciemną plamką pigmentu fragmencie skóry złożyć delikatny pocałunek, ale miarowe unoszenie się jej piersi powstrzymało go. Zamiast tego powoli obrócił się na bok i przylgnął do jej pleców. Zanurzył twarz w splątanych włosach i przymknął oczy rozkoszując się delikatnym, kwiatowym zapachem jej szamponu.
- Czy musimy już wstawać? – Spytała cicho, zaspanym głosem. Poczuł, jak przesuwa się, by lepiej wpasować się w jego ciało i idealnie wypełnić sobą ostatnią wolną przestrzeń między nimi.
- Nie. Możemy tu zostać tak długo jak tylko będziesz chciała. – Zapewnił ją cicho i położył swoją dłoń na jej talii. Powoli, ledwo muskając gładką skórę przesunął nią w dół, ku jej biodrom. Czuł jak jej ciało napina się pod wpływem jego dotyku. – Śpij Francis...
- Przytul mnie. – Poprosiła powoli znów zasypiając, a on poczuł jak coś nieznośnie bolesnego oplata jego żebra niemal miażdżąc płuca, które z trudem zaczerpnęły kolejny wdech. Bez zastanowienia oderwał rękę od jej biodra, by móc otoczyć ramionami jej ciało. Zamruczała cicho wtulając się w niego, jej skóra choć chłodna wydawała mu się płynnym metalem, który wręcz wtapiał się w jego tors. Zacisnął mocniej rękę nie chcąc pozwolić jej się odsunąć. Nie kiedy tak idealnie wypełniła jego ramiona. Po chwili jej ciało się rozluźniło. Oddech znów stał się miarowy, a serce zaczęło bić jednostajnym miarowym rytmem, który odbijał się echem w jego głowie.
Jego z kolei biegło opętańczo przed siebie, gdy dotarło do niego, że słowa, które spłynęły z jego języka wczorajszej nocy w przypływie uniesienia nie były tylko bezwartościowym, wyświechtanym zwrotem. Znów zanurzył głowę w splątanych lokach dając się otulić najdroższemu zapachowi.
Po raz pierwszy z nienawiścią pomyślał o zbliżającej się aukcji i konieczności narażenia tak ufnie śpiącej w jego ramionach dziewczyny na jakiekolwiek ryzyko.
Pochłonięty myślami nie zwrócił uwagi na brzęczenie telefonu leżącego na nocnym stoliku. Dopiero donośny gwar uliczny, przebijający się przez zamknięte okna ukołysał go na powrót do niespokojnego, pełnego obaw snu.
***
10 lat wcześniej, 22:00
Wyciągał szyję do góry niecierpliwie próbując odszukać wzrokiem znajomy, wysoko spięty czarny kucyk. Zebranie szkolnego kółka teatralnego zakończyło się i uczniowie powoli wylewali się z auli, rozprawiając głośno o ostatniej próbie. Nigdzie jednak nie dostrzegał Fanny. Przestraszony, że mogła wyjść wcześniej i się z nim minąć zatrzymał wychodzącą z sali czarnoskórą dziewczynę.
CZYTASZ
Złoto i szmaragdy. [AU OC x Sebastian Sallow] ZAKOŃCZONE
FanficGdy Fanny wydawało się, że jej życie w końcu wkroczyło na dobre tory otrzymała zaproszenie do dawno niewidzianego przyjaciela z szkolnych czasów. Nie wiedząc z czym ono się wiąże, zgodnie z jego prośbą wybrała się do jednego z Mediolańskich klubów...