One Dream// C. Hood

283 17 8
                                    

Rita siedziała na dachu i patrzyła na piękny zachód Słońca. Po raz kolejny jej ojciec napił się i wykorzystał ją seksualnie. Dziewczyna nie miała już siły. Nawet nie walczyła. Wiedziała, że on zrobi to co będzie chciał, więc po prostu odpuściła. Jej mama zmarła w wypadku samochodowym rok temu. Mimo swojego wieku przeżyła więcej niż nie jeden dorosły. W wieku pięciu lat jej ojciec ją zgwałcił. Później robił to regularnie. Miała wypadek, który jakimś cudem przeżyła. W szkole była nękana przez wszystkich. Nigdy nie miała przyjaciół. W dodatku jest śmiertelnie chora. Ma raka serca, który wykryto bardzo niedawno.  Teraz Rita ma czternaście lat i jeden powód, który trzyma ją przy życiu. Idoli. Dzięki 5 Seconds Of Summer brunetka jeszcze żyje. Jej jedynym marzeniem jest ich spotkać. Porozmawiać. Przytulić. Nigdy nie myślała, że to zrobi. Siedząc na dachu obmyśliła cały plan. Wstała i zeszła na dół. Czuła się bardzo źle. Musiała wrócić to tego piekła, który nazywa domem. Jednak co to za dom?  Rita cicho weszła do "domu". Miała nadzieję, że jej ojciec śpi. Nie wiedziała, że go nie ma. Szybko i po cichu uciekła do swojego pokoju. Był on najbardziej zadbanym miejscem w tym mieszkaniu. Spod łóżka wyciągnęła laptopa. Usiadła do biurka. Na początku nie wiedziała co ma napisać. W końcu... kto żegna się ze swoimi idolami przez internet? Równie dobrze mogła tego nie robić. Jednak chciała by oni wiedzieli, że istnieje ktoś taki jak ona. Zaczęła pisać.

 Hej... właściwie to nie wiem po co piszę tą durną wiadomość, bo za pewne w ogóle jej nie zobaczycie. Mimo to napiszę go. Zacznijmy od początku. Jestem Rita i mam czternaście lat. Uwielbiam Was i Waszą muzykę. Uwielbiam każdego z osobna, ale razem się uzupełniacie. Jesteście wtedy jednością. Rodziną. Za to Was podziwiam. Zawsze chciałam mieć rodzinę. Chciałam być szczęśliwa. A co mam? Tylko Was.... Wy trzymacie mnie przy życiu. Jednak teraz nawet to nie pomoże... Chciałam byście wiedzieli, że jest ktoś taki jak ja... Mała, nic niewarta dziewczyna.... Chciałam się pożegnać... Więc tak... Kocham Was najmocniej na świecie! Żegnam.... :)

                                                                                                        Rita

Rita nacisnęła "wyślij", a wiadomość od razu została wysłana. Zostawiła  laptopa na biurku i poszła do kuchni. Przeszukiwała wszystkie szafki. W jednej z nich znalazła to czego szukała, czyli tabletki nasenne i butelkę wódki. Wróciła do swojego pokoju i usiadła na łóżku.

W tym samym czasie chłopaki skończyli swój koncert w Sydney. Calum wrócił jako pierwszy do hotelu. Jeszcze przez trzy dni mieli grać koncerty w Sydney, więc mieli tam swoje pokoje.  Brunet leżał zmęczony na swoim łóżku. Nagle ktoś wszedł do jego pokoju. Był to Luke.

- Stary my idziemy do klubu - oznajmił. - Idziesz też?

- Nie mam ochoty...

- Spoko - powiedział blondyn i po chwili zniknął za drzwiami.

Brunet patrzał się cały czas w sufit. Chłopak jest bardzo szczęśliwy z powodu tak wielkiej publiczności, którą uważa za jedną wielką rodzinę. On ich kocha. Wszystkich. Nawet jeśli o większości nie wie. I właśnie w tym momencie z przemyśleń  wyrwał go dźwięk przychodzącej wiadomości. Chłopak podniósł się i podszedł do laptopa leżącego na biurku.  Usiadł na krześle. Wszedł na facebook'a. Dostał wiele wiadomości. Otworzył ikonkę i zaczął przeglądać. Wszyscy pisali "Hej, kocham cię!", "Kiedy macie koncert w Berlinie?", "Proszę odpisz!! :*" i takie inne. Jednak jedna wiadomość przykuła jego uwagę, a była to wiadomość od brunetki. Od czternastoletniej Rity. Zaczął czytać. Po kilku pierwszych zdaniach, uśmiechnął się do siebie. Jednak później po jego policzkach spływały łzy. Właśnie jedna z fanek się z nimi pożegnała. Miał złe przeczucie. Zaczął dzwonić do chłopaków, ale żaden z nich nie odbierał. Postanowił sam się tym zająć. Jednak jak? On jej nie zna, nie wie gdzie mieszka, nie wie nic.  Wszedł na jej profil i odszukał potrzebne wiadomości. Znalazł jej adres. Wybiegł z hotelu jak burza. Wsiadł do swojego czarnego BMW i ruszył pod ten adres. Miał tylko nadzieje, że się nie spóźni. Calum nie wiedział, że od dziewczyny dzieli go tak nie wiele. Pędził przez miasto i miał gdzieś te czerwone światła, znaki i fotoradary. Dla niego liczyła się teraz tylko ona.

Rita siedziała dwadzieścia minut patrząc się na butelkę i tabletki. W końcu drżącymi rękoma chwyciła opakowanie leków nasennych. Nasypała sobie na dłoń bardzo dużą ilość tych leków. Następnie chwyciła butelkę i odkręciła korek. Włożyła tabletki do ust. Chwilę się wahała. Nie wiedziała, co ją czeka po drugiej stronie. Bała się. Nie chciała tak umierać. Miała jedno marzenie. Chciała zobaczyć idoli. Zobaczyła? Nie. Rozpłakała się. Przybliżyła butelkę do swoich ust, a następnie przechyliła ją. Opróżniła ją w ciągu kilku chwil. Ciecz drapała w gardło. Rita położyła się. Zanim zamknęła oczy, wzięła w dłonie zdjęcie jej i mamy oraz jej idoli. Przyłożyła sobie do piersi i powiedziała:

- Przepraszam... - zamknęła oczy. - Kocham was.

To były jej ostatnie słowa.

Calum był coraz bardziej roztrzęsiony. Bał się. Po jego ciemnych policzkach spływały łzy. Spojrzał na karteczkę z adresem dziewczyny. Walnął pięścią w kierownicę. Dzieliło go już tylko kilka ulic. Bał się, że nie zdąży.  Przyśpieszył. Po kilku minutach szybkiej jazdy był na miejscu. Wybiegł z auta i podbiegł do drzwi. Nie patrzał na wygląd domu, w którym mieszkała dziewczyna. Zaczął pukać do drzwi. Nikt jednak nie otwierał. Zaczął przeklinać siebie. W końcu wyważył drzwi. Wparował do domu jak burza. Szukał dziewczyny wszędzie. Jednak jej nie znalazł. Przestraszył się, że ma już zły adres, ale później spojrzał na lekko uchylone drzwi. Podszedł do nich. Otworzył je, a to co zobaczył przeraziło go. Na podłodze błąkała się pusta butelka po wódce, a na łóżku było opakowanie i tabletki nasenne. Podszedł do dziewczyny. Odwrócił ją na plecy. Była bardzo blada. Wyciągnął telefon i zadzwonił na pogotowie. Nie wiedział, że ono już nie będzie potrzebne. Kiedy się rozłączył, wyciągnął zdjęcie, które trzymała Rita.  Gdy zobaczył ją i jej mamę, uśmiechnął się, ale kiedy zobaczył małe zdjęcie jego i reszty chłopaków, zaczął płakać. Odstawił zdjęcie na półkę, a później przytulił nieżywą dziewczynę. Calum miał cichą nadzieję, że nic jej się nie stanie. Pocałował jej zimne czoło.

- Kocham cię - powiedział. - Nie ważne, że cię nie znam. Należysz to rodziny. Do naszej rodziny. Jesteś jej częścią. Nie możesz teraz odejść! Słyszysz?! Nie możesz!

Nagle do pokoju wparowali ratownicy. Calum odsunął się i pozwolił im działać. Jeden z nich zaczął sprawdzać, czy Rita oddycha. Jednak tego nie robiła. Było już po prostu za późno. Leki i alkohol w połączeniu z jej chorobą szybko ją zabiły. Nie miała szans. Ratownicy próbowali ją reanimować, ale na marne. Po chwili jeden z nich wstał i powiedział:

- Przykro mi...

Calum nie mógł uwierzyć. Ratownicy wyszli z pokoju zostawiając go samego. Chłopak ostatni raz spojrzał na martwą dziewczynę. Podszedł do niej i delikatnie pocałował jej czoło. Wstał i podszedł do drzwi. Wiedział, że teraz nic nie będzie takie same. Kawałek jego serca, cząstka ich wspólnej rodziny, zmarła.

- Mam nadzieję, że tam będzie ci lepiej.

Calum miał rację. Tam będzie jej lepiej. Nie wiedział jednak czemu to zrobiła. Miał wyrzuty sumienia. Myślał, że zapomni. Jednak tak się nie stało. On pamiętał cały czas. Jak tylko mógł to przychodził na cmentarz. Za każdym razem, gdy usłyszał jej imię lub spotkał podobną dziewczynę, serce go bolało. Chłopaki chcieli pomóc mu zapomnieć. Jednak nie. Calum pamiętał o niej cały czas.

____________________________________________________

Witam was... to jest mój pierwszy one-shot i mam nadzieję, że się podobał. Tak wiem smutno... Ale tu chodziło o coś innego... Chodziło o to, że nie ważne jak bardzo w życiu masz prze****ne to zawsze jest dla kogo żyć... Nawet jeśli ten ktoś cię nie zna...



















One - shoty by: gagusxdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz