Siedziałam na tarasie razem z Josh'em. Znamy się od pięciu lat i mogę go nazwać przyjacielem. Rozmawiamy o wszystkim. Josh nie dawno wyznał mi miłość. Oczywiście powiedziałam mu, że mam chłopaka. Spotkali sie dużo razy. Ashton zawsze przychodził do mnie, kiedy Josh był. Zbieg okoliczności?
- Ja już będę leciał - powiedział i wstał. Podszedł do bramki i wyszedł za nią. Zatrzymał się na chwile i dodał ciszej. - Jannifer, kocham cię. - Chyba nie miałam tego słyszeć.Później pomachał i poszedł. Uwielbiałam go, ale nie kochałam. Nagle zjawił się Ashton. Był wściekły. Znowu będzie robił mi kazanie.
-Hej, kotku - powiedziałam i chciałam pocałować go w policzek, ale on zatrzymał mnie.
-Co on tu robił?
-Dobrze wiesz, ze jst moim przyjacielem -wyjasnilam gladzac go po policzku.
-To dlatego chodzisz przy nim w spodenkach i staniku?
-Chciałam sie poopalac, więc to założyłam, a później on przyszedł - czułam się co najmniej dziwnie. Ashton zawsze był o niego zazdrosny, ale nigdy tak.
- Jannifer, proszę cię... on nie może tu przychodzić.
-Nie zabronisz mi spotykania sie z moim przyjacielem!- nie wytrzymałam i widziałam, że Ash też już nie mógł się opanować.
-Świetnie! Teraz będziesz mogła sobie go przyprowadzać codziennie i wiesz co? - zrobił zdziwioną minę. Może tu u ciebie zamieszkać, bo ja się wyprowadzam!
Zdziwiłam się. Ashton wyszedł z posesji. Stałam cały czas w tym samym miejscu. Po chwili zerwałam się w pogoń za Ashtonem. Złapałam go za odwróciłam go w swoją stronę i spojrzałam na niego, a w oczach miałam łzy.
- Czy myślisz, że ja mogłabym być z nim?! Powiem ci coś. Ostatnio wyznał mi miłość i wiesz co? Odmówiłam mu chodzenia z nim, bo cię kocham, idioto! Myślisz, że jak ja ciebie widzę z jakąś śliczną dziewczyną to nie jestem zazdrosna? Mylisz się, Ashton! - Wykrzyczałam mu to w twarz. Nie chciałam, żeby to był koniec. Ash otwierał usta by coś powiedzieć, ale nie wypowiedział żadnego słowa. Jednak po chwili odważył się.
-Ja myślałem...- nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Nie mysl, tylko mnie pocałuj.
Ashton od razu wziął moją twarz w swoje silne ręce i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Ten był inny. Wyjątkowy. Przepełniony miłością, tęczami i jednorożcami. Cały Ashton. Brakowało jeszcze tylko deszczu.
-Kocham cię, Ash - powiedziałam odsuwając się od niego i przytulając.
-Kocham cię, Jennifer.
-Już nie będziesz zazdrosny o Josh'a?
-Będę i to cholernie.
-Nie musisz.
-Nie będziesz mi życia układać! -powiedział śmiejąc się i zapewniając, że jak Josh powie coś, czego nie powinien to wtedy będzie miał bliski kontakt z asfaltem. Zaśmiałam się. Ashton wziął mnie na ręce w stylu panny młodej, na co zachichotałam i pocałowałam go w policzek. Nogą otworzył bramkę i przeszedł przez nią. Położył mnie na leżaku, a sam kucnął obok.
-Nigdy cię nie oddam jakiemuś frajerowi z osiedla - powiedział.- Ashton... zawsze znajdzie się jakaś suka, która jest lepsza ode mnie, dlatego... - zatrzymałam się na chwilę. - Prędzej czy później, stracę cię.
-Masz racje -zaczął, a ja zdziwiłam się. - Stracisz mnie, bo kiedyś umrę na naszej werandzie, kiedy ty będziesz robiła obiad i pilnowała naszych wnuków.- Ja będę żyła o jeden dzień krócej, ponieważ nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, Ash - po tych słowach, chłopak złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.
_______________________________________________________________Witam z kolejnym One-Shot'em... mam nadzieję, że się podobał :] Jak wrażenia? :]