Wstałam o godzinie jak zwykle 5:30 żeby pobiegać. Mimo że wczoraj zabalowaliśmy w domu Mindy, czuje się całkiem okej. Mam małego kaca, ale wzięłam tabletki na ból głowy i jest dobrze.
Wyszłam po cichu z domu mojej przyjaciółki uprzednio pisząc jej wiadomość że wychodzę.
Obawiam się że ona będzie miała większego kaca niż ja.
Wchodząc na swoją posesje drzwi są otwarte. Zdziwiona popycham je lekko aż wydają charakterystyczny dla nich odgłos. Ściągam buty i kieruje się w stronę kuchni.
- dzień dobry panienko- powiedziała radośnie Bethany stojąc w kuchni.
Bethany jest gosposią która pracuje u nas w domu. Tak naprawdę robi za moją mamę bo dostałam od niej więcej uwagi niż od swojej własnej. To ona zawsze czytała mi bajki na dobranoc, to ona była przy mnie gdy śniły mi się koszmary, to ona pocieszała mnie po nieudanych związkach.
Wiedziała o mnie wszystko.
- dzień dobry Beth- powiedziałam witając się z nią uściskiem.
- jesteś głodna? Coś straciłaś na wadze kochanie, może zrobię ci śniadanie?- zasypała mnie gradem pytań.
Uwielbiałam jak zwracała uwagę na takie małe rzeczy. Poświęcała mi więcej uwagi niż moja własna rodzina. Zawsze o mnie dbała, i martwiła się o mnie bardziej, niż o siebie.
- teraz idę biegać- powiedziałam kierując się w stronę schodów.- ale później chętnie zjem- dodałam znikając na schodach.
Wchodząc do pokoju skierowałam się do szafy wybierając zestaw do biegania. Oprócz niego, wyciągnęłam także ubranie do szkoły.
Postawiłam na dopasowaną spódnicę oraz flanelową koszule w kwiaty. Gotowy zestaw do szkoły położyłam na łóżko, natomiast z ubraniami pod pachę weszłam do łazienki.
Sprawnie przebrałam się w strój do biegania, załatwiając od razu potrzeby fizjologiczne. Kiedy byłam gotowa rozczesałam i związałam włosy w wysokiego kucyka.
Tak gotowa, wyszłam z łazienki kierując się do biurka. Wyciągnęłam z szuflady telefon uprzednio podłączając słuchawki. Gotowa zeszłam na parter kierując się do kuchni.
Weszłam do kuchni biorąc bidon napełniając go wodą. Dodałam do niego pokrojoną cytrynę. Nie umiałam pic zwykłej wody, zwykle musiałam dodawać coś do wody, bo sama woda mnie obrzydzała.
Kiedy napełniłam bidon, skierowałam się w stronę drzwi wejściowych ubierając sportowe buty.
Kiedy miałam wychodzić usłyszałam głos z kuchni.
- kochanie, zjesz śniadanie?- powiedziała uśmiechając się promiennie.
- chętnie.- powiedziałam sznurując buty.- za godzinę będę w domu- powiedziałam wychodząc z domu.
Zaczęłam bieganie jak zwykle od niewielkiego lasu, który znajdował się blisko mojego domu. Zrobiłam pięć okrążeń kiedy musiałam zatrzymać się na przerwę.
Usiadłam sobie na ławce biorąc duży łyk wody. Przyglądałam się jak miasteczko budzi się do życia.
Coraz więcej ludzi wychodziło tak jak ja pobiegać, wyprowadzać psy lub spiesząc się do pracy. Lubiłam przyglądać się innym ludziom, tworzyć nowe historie o ich życiach.
Po kilku chwilach przerwy postanowiłam zacząć znowu biegać.
- uważaj jak chodzisz!- usłyszałam obok siebie zderzając się z chłopakiem.
CZYTASZ
Why are you running away darling?
Teen FictionIsabella miała dość swojego życia. Chciała uwolnić się z małego miasteczka Mahone Bay, w Nowej Szkocji. Każdy wymagał od niej żeby była idealna, a ona już dawno była zepsuta od środka. Został jej tylko rok, w prestiżowym liceum Momento, a później b...