„Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony."
***
Krążyłam gdzieś między snem a jawą. Obudziłam się leżąc na czymś miękkim. Wstałam i otrzepałam sukienkę . Okazało się że siedziałam na przepięknej łące pełnej polnych kwiatów. Ubrana byłam w zwiewną sukienkę z naszytymi stokrotkami oraz miałam przyczepiony wianek we włosach. Obróciłam się i zamarłam bo zobaczyłam postać siedzącą na kocu obróconą w drugą stronę. Była to kobieta z długimi blond włosami. Jak na zawołanie odwróciła się do mnie i ujrzałam ją. Była piękna, jej długie blond włosy układały się falami na jej ramionach, a jej duże przenikliwe bardzo jasne niebieskie oczy wpatrywały się we mnie z czułością i troską. Od razu poczułam podobieństwo między nami. Wyglądała jak starsza kopia mnie. Teraz dotarło do mnie, że tak naprawdę wcale nie byłam podobna do swoich rodziców. Obydwoje mieli brązowe włosy i zielone oczy, a ja jako jedyna z rodziny byłam blondynką i miałam jasne oczy. I myślałam o tym że geny działają różnie, ale od dziecka czułam się odtrącana. Nie traktowali mnie jak córkę, bardziej jak potwora i wyrzutka.Prawdziwa mama nigdy by nie potraktowała tak swojego dziecka.
- oh kochanie, jak ty wyrosłaś- powiedziała kobieta patrząc na mnie z miłością w oczach.
- przepraszam znamy się? Kim pani jest?- powiedziałam zmieszana patrząc na zmieniającą się reakcje na jej pięknej twarzy.
Z szczęśliwej kobiety zaczęła emanować złość.
- nie powiedzieli ci?- powiedziała cicho zaciskając zęby.
Zdezorientowana popatrzyłam na nią nie rozumiejąc już nic. Miałam odpowiedzieć gdy poczułam wołanie.
- wracaj do nas Isa, potrzebujemy cię- usłyszałam jak za mgły pewien głos. Kojarzyłam go, ale nie mogłam przypomnieć sobie skąd.
- to jeszcze nie jest twój czas skarbie, oni na ciebie czekają- powiedziała kobieta uśmiechając się szeroko.
- nie chce cię zostawiać- powiedziałam z łzami w oczach. Chciałam poznać tą kobietę i dowiedzieć się skąd mnie zna.
- obiecuje ci że jeszcze się spotkamy- powiedziała wstając i otrzepując swoją sukienkę.
Nagle krajobraz się zmienił a ja otworzyłam oczy.
***
Wzięłam głęboki i drżący oddech i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Obok mnie pikała ta nieznośna maszyna, która podtrzymywała mnie przy życiu, białe ściany, białe łóżko, białe krzesła. Byłam w szpitalu.
Poczułam jak ktoś ściska moją rękę. Spojrzałam na tą osobę i mimowolnie się uśmiechnęłam.
Pogłaskałam go po jego miękkich czarnych włosach. Mruknął coś pod nosem bardziej tuląc moją rękę. Uśmiechnęłam się szeroko mimo bólu.
Był przy mnie cały ten czas. Nie opuścił mnie.
Głaskałam go jeszcze przez chwile gdy wyczułam że zaczął się budzić. Miał sińce pod oczami, jakby nie spał kilka dni, zarost pokrywał jego brodę, ubrania miał w nieładzie jakby spędził tutaj ze mną każdą możliwą chwile.
Popatrzył się na mnie podskakując na krześle. Zaśmiałam się na jego reakcje.
- tak bardzo się martwiłem- wyszeptał przytulając mnie do siebie mocno.
Oddałam uścisk zatapiając się w jego koszulkę. Mogłabym zostać tak na zawsze. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Czułam się jakby mógł mnie obronić przed każdym złem.
CZYTASZ
Why are you running away darling?
Teen FictionIsabella miała dość swojego życia. Chciała uwolnić się z małego miasteczka Mahone Bay, w Nowej Szkocji. Każdy wymagał od niej żeby była idealna, a ona już dawno była zepsuta od środka. Został jej tylko rok, w prestiżowym liceum Momento, a później b...