- J-jest tu ktoś..? - Azriel zaczął wzrokiem szukać drugiej osoby, która pojawiła się w pomieszczeniu. Jego błękitne oczy zatrzymały się na dziwnej postaci, która siedziała jak gdyby nigdy nic na jednym z łóżek w dormitorium i patrzyła przymrużonymi oczami w stronę Azriela, jakby czekając, aż jego ofiara wykona kolejny ruch.
Chłopak chwile się wpatrywał w postać próbując zebrać się w sobie by coś powiedzieć. Przełknął głośno ślinę. - Czy... Czy to ty jesteś moim demonem?
- Demonem? - Zdziwiła się istota prostując się. Nie była mała, jak mogło się wydawać, była jedynie okryta pierzastym płaszczem, który pod sobą skrywał wyjątkowo chude ciało, przypominające nieco ptaka... jakby sowę, ale bardziej ludzką. - Takich jak mnie nazywano duchami, jednak uszanuję to, jak jest teraz. Zakładam, że każdy mi podobny został wpisany do roli.. "demona"
- A-ale jesteś nim, czy przyszedłeś tutaj by mnie, no nie wiem, zabić?
- Zabić? - Istota zaśmiała się, choć przypominało to bardziej huczenie. Poprawił niewielką koronę, która widniała na jego głowie. - Nie, nie, nie, moje dziecię. Jestem tu, by ci pomóc, czy to nie po to mnie wzywałeś, Azrielu?
- Znasz moje imię? - Strach Azriela przerodził się teraz w zainteresowanie.
- Zdziwiłbyś się, moje dziecię, ile można wyczytać z gwiazd. Niestety ludzie już dawno zrezygnowali z mych nauk, a szkoda. Owszem, znam twoje imię, ale zakładam, że ty nie znasz mojego. Czy powinienem ci się przedstawić?
- Tak! - Azriel dał się lekko ekscytacji. Uspokoił emocje i schylił głowę oddając szacunek duchowi. - Tak, poproszę.
Istota ponownie zahuczała schodząc z łóżka i stając dostojnie w miejscu, w którym wcześniej Azriel położył pierścień. Był wysoki, bardzo. Azriel miał wrażenie, że może mierzyć nawet dwa razy tyle, ile on sam.
- Jam jest Stolas, trzydziesty szósty duch Goecji i książę tego, co wy teraz nazywacie Piekłem. Nie musisz mi się kłaniać, moje dziecię. - Stolas ukłonił się przed chłopcem. Dopiero teraz jego głowa była na poziomie tej Azriela. - Albowiem to ty mnie tu przyzwałeś i to ja będę ci użyczał mojej mocy w trakcie Wojny o Lepszy Los godnie reprezentując moich pobratymców. Jestem do twoich usług.
Azriel się podniósł i przyjrzał się twarzy Stolasa. Wyglądał niepokojąco, ale sposób w jaki mówił, i ton głosu, którego używał, sprawiały, że nie czuł strachu, a wyjątkowy spokój. Wyjątkowy jak na fakt, że właśnie stoi twarzą twarz z kimś, kto mu właśnie zadeklarował, że jest księciem Piekła. Kojarzył ten termin z lekcji. Piekło, miejsce między miejscami, które stało się więzieniem dla złych demonów, które najechały na nasz świat chcąc ukraść całą magię.
- To może ustalmy, że nie będziemy się do siebie kłaniać, okej? - Poprosił. - Przy okazji nie musisz do mnie mówić "moje dziecię" jeśli nie chcesz. Azriel wystarczy.
- W porządku, Azriel. - Stolas wyprostował się ponownie przytłaczając nieco Azriela swoim wzrostem. - Zatem jaki masz plan?
- Plan? Uh...
- Nie chce cię stresować, ale twoi koledzy na pewno mają już "plan", którego będą się trzymać. Wyróżnianie się od reszty na tym polu może ci przysporzyć kłopotów, mylę się?
- Nie, nie, masz absolutną rację, Stolasie. Faktycznie, plan to coś, co wypadałoby obmyśleć na początku. - Przystawił palec do brody i zaczął obmyślać następne kroki swojego działania.
Po chwili myślenia, Azriel pstryknął palcami. - Rozeznajmy się po okolicy i znajdźmy schronienie. Ten budynek może i wygląda jak szkoła, którą znam, ale coś mi tu nie gra. Różni się kilkoma rzeczami. Przy okazji znalezienie miejsca, do którego będzie można się udać nie wydaje się być głupim pomysłem.
- Nie zamierzasz nikogo atakować?
- Nie. Atakowanie jako pierwszy będzie głupim pomysłem. Nie wątpię w twoją siłę, ale nie wątpię też w siłę oponentów. Pierwszy pojedynek da trochę informacji na temat kilku zawodników, a informacje są tutaj ważne... chyba. Poza tym będziemy wiedzieć, kogo potencjalnie unikać.
Stolas ponownie zahuczał. - Podoba mi się twój tok rozumowania, Azrielu. Wydajesz się być mądrym dzieckiem.
Azriel uśmiechnął się w stronę demona mrużąc oczy. - Już nawet wiem gdzie możemy się udać, aby znaleźć schronienie. - Skierował się w stronę wyjścia z dormitorium i gestem ręki pokazał Stolasowi, żeby szedł za nim. Tak też postąpił.
...
- Jesteś pewien, że to miejsce nadaje się na schronienie? - Spytał Stolas idąc za Azrielem wzdłuż ciągnących się w nieskończoność regałów pełnych ksiąg. Jedne wyglądały jakby były świeżo co zakupione, inne za to mogły postarzyć nieszczęśnika od samego patrzenia na ich powyginane grzbiety czy zdrapane podpisy.
- Mhm! Biblioteka rzadko kiedy była odwiedzana przez kogokolwiek. Poza tym nawet jeśli ktoś wpadł na ten sam pomysł, co ja, to miejsce jest tak ogromne, że możemy się nawet nie spotkać. Właściwie jak tak patrzę, to wydaje się trzy razy większa, niż ją zapamiętałem... No i te książki. - Azriel zatrzymał się i podszedł bliżej regału by przejechać palcem po grzbiecie jednej z dziwnie starszych ksiąg. - Byłem tu już kilka razy... i może nie spamiętałem wszystkich książek, które można tutaj przeczytać, ale - Wziął książkę do ręki i zdmuchnął z niej kurz. - Chyba bym pamiętał aż tak stare książki, szczególnie, gdyby byłoby tu ich aż tyle...
- Co masz przez to na myśli?
- Sam nie wiem... To miejsce wydaje mi się o wiele dziwniejsze, niż wcześniej. Niż "moja" szkoła. Nikogo tu nie ma, ale są moje rzeczy i rzeczy, które pierwszy raz na oczy widziałem. Popatrz. - Odłożył książkę na miejsce. Wyjął z kieszeni pocztówkę, która się nieco wygięła. - Wziąłem to z dormitorium. Sam robiłem to zdjęcie kiedy jeszcze mieszkałem z rodzicami. O tutaj nawet jest mój dom. - Wskazał na zdjęciu malutki fragment, na którym zza morza żółtych kwiatów wychylały się zielone dachy jakiegoś budynku. - A między tą pocztówką, a innymi moimi rzeczami, były jeszcze przedmioty, których nigdy na oczy nie widziałem, a które mimo to były w tej szafce. To wydaje się być... dziwne. Wiesz może coś na ten temat?
Stolas pokręcił jedynie głową na nie.
Azriel jeszcze raz popatrzył się na pocztówkę, nieco smutny, po czym ją schował. - Chodźmy dalej. Może przy okazji znalezienia jakiegoś schronienia, znajdziemy też coś, co nam pozwoli się dowiedzieć więcej, na temat tego miejsca.
- Jeżeli tak twierdzisz. - Demon nastroszył dostojnie pióra i zaczął iść przed siebie. Azriel musiał przyznać, że miał mały problem z nadążaniem za Stolasem. Głównie dlatego, że jeden krok demona, był jak trzy kroki Azriela.
- Jak to jest być demonem? - Zapytał Azriel w pewnym momencie by przerwać niezręczną ciszę.
- A jak to jest być człowiekiem?
- Właściwie... właściwie to nie wiem...
- Doprawdy?
- Mhm. Zawsze czułem się po prostu jakiś... Hm... Inny? To chyba dobre określenie
- Rozwiniesz?
- To trochę tak jakby-
Azriel nagle przerwał i użył magii by zatrzymać czas i się cofnąć do tyłu. Był to dobry odruch, ponieważ krótko po tym z cienia wyłoniła się blada postać postać z kosą w towarzystwie licznych, kruczych piór.
CZYTASZ
BETTER FATE [w trakcie]
FantasyCzy w świecie, w którym magia i demony są prawdziwe, zwykły śmiertelnik ma prawo do życzenia, które odmieni jego los na lepszy? A jeżeli tak to jak wiele jest w stanie poświęcić, by otrzymać takowe życzenie? Jeden z siedmiu wybranych kandydatów do...