𝒫ierwszy na górę dotarł chłopak z opaską.
- Co to ma być! Tu jest tylko sterta śmieci! - Krzyknął i wszedł w głąb pomieszczenia kopiąc pudło pełne gratów. Wypadło z niego kilka przedmiotów, które zwróciły uwagę Azriela, kiedy tu wchodził. Faktycznie wyglądały dość zwyczajnie, o ile czymś "zwyczajnym" można nazwać przedmioty, które pochodziły z wielu różnych kultur i czasów, pomimo bycia w jednym pudełku.
- Krzykami nic nie załatwisz, Arthurze. - Rzekła Clara wchodząc tuż za nim. Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu i zaczęła szperać.Zaiste było tu pełno kurzu, kartonów i pozornie nikomu niepotrzebnych bibelotów. Azrielowi było trudno uwierzyć w to, że wszystkie te przedmioty kryły w sobie klucz mogący uwolnić potężną istotę, która będzie go wspierać w walce.
Cała siódemka, włącznie z Azrielem, zaczęła przeczesywać zakamarki pokoju w poszukiwaniu czegoś, co przykułoby ich uwagę. Ilość przedmiotów, które tu nagromadzono, zaczęła przytłaczać Azriela. Nie pomagał mu również fakt, że z tyłu swojej podświadomości słyszał głosik, który szeptał o wadze tego wyboru. W końcu jeżeli źle wybierze to długo nie pociągnie. Czy jeżeli źle wybierze, to pozostali uczestnicy rzucą się tylko na jego demona, czy na niego samego również? A czy będzie w stanie w takiej sytuacji sobie poradzić? A co jeżeli ktoś już sobie go upatrzył na cel? Wiele złych myśli nagromadziło się na raz w głowie chłopaka nie pozwalając mu na spokojnie szukać.
- Kurde... kurde... - Rozważania Azriela przerwał znajomy głos Ciel. Obejrzał się w jej stronę i zauważył, że ma problem z sięgnięciem jakiegoś przedmiotu umieszonego na szczycie sterty kartonów. Dziewczyna próbując go sięgnąć podskakiwała naruszając już i tak niestabilną strukturę kartonów. Jedynie kwestią czasu było to, że zaraz wszystkie kartony runą na Ciel.
Azriel sam nie wiedział do końca co robi, jego ciało samo zadecydowało, a czas na chwilę zwolnił. Było to zaledwie jak mrugnięcie, na które nikt nie zwrócił uwagi, a Azriel stał już przy kartonach, łapiąc je nim te runęły na niego i Ciel.
Przedmiot, który Ciel chciała tak uporczywie dostać w swoje ręce, wypadł z pudła i wpadł w jej dłonie. Był to wisiorek ze sznurkiem, który przypominał kruczą nóżkę.
- Ha! Dzięki - Odezwała się Ciel oglądając przedmiot w dłoniach.
- To, ja... Nie ma za co. - Azriel wymusił na sobie niewielki uśmiech. Jakoś nigdy nie czuł się komfortowo rozmawiając z płcią przeciwną.
- Ej! Co to ma być, hę?! - Krzyknął Arthur rozdzielając dwójkę siłą. - Pomagasz jej?! To twój wróg! Nie pamiętasz w czym bierzesz udział, łajzo!? A może to sojusz, co? Jak śmiecie zakładać sojusze!Azriel jedynie pisnął unikając kontaktu wzrokowego z Arthurem. Mimowolnie zaczął bawić się swoimi palcami czekając, aż Arthur przestanie na niego krzyczeć.
- Właściwie to nikt nie powiedział, że sojusze są nie zgodne z regułami. - Odezwał się Melvin, który nawet nie obejrzał się w ich stronę. - C7 na C6 - Mruknął nie dodając nic więcej do rozmowy skłóconej trójki, a w jego dłonie wpadł przedmiot przypominający nieco jakąś różdżkę rodem wyjętą z starożytnego Egiptu. Azriel widział ją kątem oka i był przekonany, że na pewno ma jakąś profesjonalną nazwę, której nie znał.
- Nie wymądrzaj się tak, krecie! - Złość Arthura przeszła na Melvina, który zdawał się nie zwracać uwagi na chłopaka. Po prostu obmacał znaleziony artefakt w dłoniach, kiwnął głową i zaczął iść w stronę wyjścia z wieży.
Ciel jako pierwsza znalazła swój przedmiot, a za nią Melvin. Następnie Azriel widział, jak dziwnie zgarbiona osoba wychodzi z pękiem kluczy z czarnego kamienia. Arthur najwyraźniej widząc to, postanowił dać spokój Azrielowi i wrócił do szukania.
CZYTASZ
BETTER FATE [w trakcie]
FantastikCzy w świecie, w którym magia i demony są prawdziwe, zwykły śmiertelnik ma prawo do życzenia, które odmieni jego los na lepszy? A jeżeli tak to jak wiele jest w stanie poświęcić, by otrzymać takowe życzenie? Jeden z siedmiu wybranych kandydatów do...