Rozdział 4

39 1 0
                                    

                             Johny
  Uśmiechnęła się.  Kiedy ona wstała i poszła, ten szczery uśmiech nie opuszczał mojej głowy, chciałem ją powstrzymać, ale nie zrobiłem tego.  Nie znałem tej dziewczyny, nie miałem pojęcia, jak żyje,czym się zajmuję a może ona była morderczynią ale od kiedy mnie to obchodzi. ciągnęło mnie do niej. Byłem więc gotowy wywrócić cały świat do góry nogami, by znaleźć zielonooką i znów ją zobaczyć.

     Minęły chyba 2 godziny, a ja nadal siedziałem i myślałem: „Może ta dziewczyna mogła mnie ocalić”.  I jednak poszedłem do domu.

   Kiedy wszedłem, było cicho, ponieważ mieszkałem sam.  Moja mama zmarła, gdy miałem 15 lat, a ojciec zostawił nas, gdy byłem jeszcze mały.  I do swoich 18 urodzin mieszkałem z siostrą mojej mamy.  Cieszyłem się, że wyprowadziłem się od niej  i znalazłem pracę, ale ta cisza, kiedy zostajesz sam ze swoimi myślami, nienawidziłem tego.

    Następnego dnia poszedłem do pracy.  Pracowałem w kinie sprzedając bilety, popcorn i inne rzeczy.  Mój przyjaciel Liam miał dziś zmianę. Lubiłem go, ale dzisiaj chciałem go zabić.
  Stałem cały mokry, po tym jak blondyn wylał na mnie wodę którą używał do mycia podłogi.  Spojrzałem na Liama morderczym spojrzeniem.

- To twoja wina, że stoisz tu jak księżniczka, a ja muszę odwalać za ciebie całą robotę.  O czym myślisz?

- Myślę, jak lepiej ci przywalić

  Rzuciłem się na chłopaka, a on tylko pokazał mi środkowy palec, a potem pobiegł do kasy.  Przeskoczyłem przez stolik i wszystko się wysypało. A chłopak zaczął rzucać we mnie popcornem.  A kiedy zaczął biec dalej, zapomniał o mokrej podłodze i upadł prosto twarzą na podłogę. Zareagowałem za późno, więc po minucie leżałem na blondynie.

  I jeszcze po kilku minutach siedzieliśmy na dworzu. Ja cały mokry, a Liam z rozciętą wargą i siniakami na twarzy.  Zostaliśmy zwolnieni.

- Jak ten palant mógł nas uwolnić.- Chłopak trzymał przy twarzy butelkę zimnej wody, którą w ostatniej chwili zdążył zabrać.

- To przez ciebie debile- Wziąłem wodę z jego rąk i wziąłem łyk.

- Gdybyś nie myślał o kolejnej dziewczynie, którą mógłbyś zaciągnąć do łóżka, nic by się nie wydarzyło.

- Nie bądź zazdrosny, bo ja mogę sypiać z kim chcę, a ty jesteś zakochany w jedną dziewczynę przez 7 lat - Posłałem mu najszczerszy uśmiech, a on poklepał mnie po plecach.

Syknełem z bólu.
- Wszystko nadal boli po tym jak wywaliliśmy.-Liam spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

- Ale co ty gadasz, wcale nic mnie nie boli, nie jesteś Calineczką wiesz? - Spojrzałem na niego, a on na mnie i się zaśmialiśmy.

Milczeliśmy jeszcze przez kilka minut, każdy myśląc o czymś innym.  Ale niebieskooki odezwał się.
- Wiesz, że śmierdzisz - i się odsunął

Rzuciłem w niego butelką wody.
- Zamknij się.
                                 * * *
2 miesiące później
- Co z tobą dziś Johny-chłopak uderzył mnie w ramię, to był Harry.

Jeden ze szczeniaczków Rachel, dlaczego szczeniaczki?  Bo biegają za nią, mimo że mogą otworzyć oczy i zobaczą, że w  żadnym z nich ona nie jest zainteresowana a  potrzebuje od nich tylko seksu.

- Spadaj Harry... - Zacząłem mówić ale podszedł do nas Liam, był pijany.  I dlaczego ostatnio tak się upija, tylko ja wiedziałam.

- Nie wiedziałeś, koleś, nasz przyjaciel ma złamane serce, poznał dziewczynę 2 miesiące temu i nie może wyrzucić jej z głowy - usiadł obok mnie i włączył wszystkie swoje teatralne umiejętności, żeby pokazać, jak jest mi źle- Spędził 2 miesiące na szukaniu jej, no idiota.

- Poważnie Bale?  To do ciebie niepodobne- powiedział Harry.

- Liam, na dziś starczy idziemy do domu.

Wstałem z kanapy, aby pomóc Liamowi wstać. A ten odepchnął mnie

- Nie dotykaj mnie Johnny... Już ci mówiłem, że między nami nic nie może się wydarzyć.  Tam stoi moja miłość życia - wskazał palcem na dziewczynę, która stała i z kimś rozmawiała.

  Zauważyła, że wszyscy przy naszym stole wybuchnęli śmiechem i skierowala się w naszą stronę. I za chwilę obok mnie stała szczupła dziewczyna o czarnych włosach i czarnych oczach, ze kieliszkiem w dłoni, ubrana w czarną sukienkę.  Usłyszałem jej szept.

- Hej, co się z nim ostatnio dzieje?
-Nie wiem - odpowiedziałam Rachel,tak naprawdę wiedziałem i ona wiedziała ale nie chciała w to wierzyć.- Muszę iść, zajmij  się nim.

- A gdzie ty...ej...oczywiście nie martw się o niego, wszystko będzie dobrze, "Dziękuję bardzo Rachel za to, że mimo tego, że masz własne sprawy, zajmiesz się tym dupkiem" - powiedziała do siebie.

Po prostu uśmiechnąłem się przebiegłym uśmiechem.  Ruszyłem w stronę wyjścia, ale oczywiście nie mogłem tak po prostu wyjść, usłyszałem za sobą głos.

- Johny,Johny!!

  Po głosie od razu zrozumiałem, że to blondynka o niebieskich oczach, około 170 wzrostu i suka, która nie zna granic, w skrócie Christy.  Odwróciłem się niechętnie.

- Co chcesz?

- Już wychodzisz bez pożegnania - Podeszła bliżej i poczułem jej słodkie perfumy.  Blondynka stanęła na palcach, żeby mnie pocałować.

- Christy, to wszystko co chciałaś? Spieszę się  - cofnąłem się o krok.  A ona wstała i otworzyła usta ze zdziwienia.

- Przecież podobała ci się moja uwaga, może spotkamy się po imprezie?

- Znajdź kogoś innego

Po tych słowach otworzyłem drzwi i wyszedłem.
                              * * *
   Codziennie mijałem ten sam blok na którym się spotkaliśmy i patrzyłem w górę z nadzieją, że jeszcze ją zobaczę, ale już od 61 nocy nadzieja umiera.
   Liam też mi pomagał, ale ze względu na to, że znałem tylko jej wygląd i najprawdopodobniej nie był dokładny, bo było ciemno.  Zrozumiałem, że szanse są zerowe, a mimo to nie zamierzałem się poddawać.
Czasami myślę, że może to wszystko mi się wydawało, może nie było dziewczyny i zmyśliłem to.  Bo jak wszystkie myśli mogą być zajęte jednym spojrzeniem i uśmiechem.

My nightmare Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz