Rozdział 5

32 0 0
                                    

Judy

Obudziłam się od krzyków. To było normalne, że mama i ojczym zawsze nie mogli się dogadać. Zeszłam na dół, żeby dowiedzieć się co tym razem stało. Schodziłam po schodach i w ułamku sekundy leżałam na podłodze a obok mnie wazon z kwiatami.

- Cholera-powiedziałam przez zęby

A po kolejnej minucie moja mama stała nade mną z rękami złożonymi na piersi i jak zwykle patrzyła na mnie swoim zwierzęcym spojrzeniem.

- Judy, co ty do cholery zrobiłaś? - krzyknęła - No zawsze trzeba wszystko zepsuć.

Wstałam trzymając się za nadgarstek

-Teraz będzie siniak- powiedziałam cicho-Wszystko w porządku, mamo, dziękuję, że zapytałaś.

Chciałam już iść, ale zatrzymała mnie.

- Nie tak szybko, panienko. Powiedz mi, gdzie byłaś wczoraj całą noc? - Zamarłam. Byłam pewna, że wszyscy spali i nikt nie słyszał, jak wróciłam, ale jak zwykle się myliłam.

-Byłam...byłam z przyjaciółmi - do diabła z jakimi przyjaciółmi wystarczyłyby palce jednej ręki, żeby policzyć, ilu mam przyjaciół.

Moja pluszowa małpka o imieniu wiedźma i Charlie moja ulubiona osoba na tym świecie. Cóż, to wszystko.

- Nie myśl o oszukiwaniu mnie. Nie miałaś przyjaciół z dzieciństwa i tak szybko się pojawili? - podeszła bliżej, złapała mnie za łokieć tak, żeby spojrzałam jej w oczy i powiedziała - żyjesz w moim domu, a jak już tu jesteś to musisz przychodzić punktualnie - puściła mnie - nie będę tolerować tego że moja córka chodzi nie wiem gdzie w nocy. Rozumiesz?

" Od kiedy ją to obchodzi" pomyślałam.
Po cichu odwróciłam się i ruszyłam w stronę drzwi.

- Judy Asquith, zadałam ci pytanie.

Kiedy zbliżyłam się do drzwi, mój ojczym stanął przede mną. Był wysokim, muskularnym mężczyzną.

- Kiedy twoja matka do ciebie mówi, musisz odpowiedzieć, przyjdziesz do mojego gabinetu wieczorem. - powiedział Richard.

- Ale...- Nie zdążyłam dokończyć, bo poczułam jak prawa strona mojej twarzy płonie od jego ciosu. Przyłożyłam dłoń na zaczerwienione miejsce na twarzy, ale nie wydałam z siebie żadnego dźwięku.

- Myślę, że mnie nie słyszałaś. Nie pytałem się czy możesz tylko że masz przyjść.
* * *
Był wieczór, siedziałam w swoim pokoju i wiedziałam, co mnie czeka w jego gabinecie. Ale wiedziałam też, że byłoby gorzej, gdybym nie przyszłam, choć jak może być jeszcze gorzej.
Przyszłam do drewnianych drzwi i zapukałam, po czym drżącymi rękami otworzyłam drzwi i weszłam.

- Twoje zachowanie ostatnio bardzo mi się nie podoba i twojej mamie też - usłyszałam

- A co cię to obchodzi? Jesteś dla mnie nikim - krzyknęłam, ale lepiej bym ugryzła się w język.

Podszedł do mnie i uderzył pięścią w ścianę obok mnie, po czym złapał mnie za włosy i powiedział grubym głosem.

- Następnym razem ta pięść będzie na twojej twarzy. Mieszkasz w moim domu i przez ciebie umarła moja córka, więc nie waż się mówić, że jestem nikim!

Zaczął krzyczeć, a kiedy stracił równowagę a u niego jeszcze było słabo z agresją, zaczął mnie bić. Po kilku minutach bolała mnie każda część ciała, ale milczałam nawet nie jęknąłam. W pewnym momencie ja już leżałam na podłodze, bo rzucił mną jak jakąś rzecz. I na sekundę wszystko stało się czarne, a kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam, że poprawia garnitur i wyciera ręce z mojej krwi.

- Zejdź mi z oczu, mam nadzieję, że teraz będziesz uważała na to, co mówisz.

Kiedy wstałam, nogi się trzęsły, ale nie zamierzałam tu zostać, więc ledwo jak doszłam do pokoju.
Weszłam i podeszłam do lustra. Warga była rozciętą i krew nadal z niej leciała, na policzku widniał siniak. Zauważyłam również, że na gardle był czerwony ślad po jego dłoni.
Postanowiłam przejść się, bo w domu zrobiło się duszno. Kiedy zdjęłam sweter, aby założyć czarną bluzę, zauważyłam, że mam czerwone ślady na plecach i zrozumiałam, że siniaki pozostaną, i bałam się, że mam połamane żebra, ale wygląda na to, że nie było aż tak źle , chociaż na moim ciele nie było śladu życia, pomyślałam: „Było gorzej". Wszystko mnie bolało, nie mogłem się ruszyć. Po wszystkim założyła czarną bluzę z kapturem i wyszła z domu.

Po jakimś czasie byłam w jakimś lasie, oparłam się o drzewo. Spojrzałam na gwiazdy i księżyc. Myślałam o swoim.
Ale w pewnym momencie oddychanie stało się tak trudne, że ogarnął mnie niepokój. Próbowałam brać głębokie wdechy i wydechy, ale nic nie pomagało. Po prostu się dusiłam. Zrozumiałam, że to był atak paniki,bo nie był to pierwszy raz. A potem złapałam swój plecak i zaczęłam wszystko z niego wyciągać, aż znalazłam lustro. Bez zastanowienia rzuciłam nim, czarne lustro uderzyło w kamień i pękło. Opuściłam się na ziemie, chwyciłam szkło z lustra i zrobiłam kilka cięć na nadgarstku.Poczułam ból i po raz pierwszy od 20 minut mogłam normalnie oddychać. Krew lała się strumieniami, ale mimo wszystko opuściłam rękaw mojej czarnej bluzy. Usłyszałam łzę spływającą po moim policzku, ale szybko ją wytarłam, bo ŁZY NIC NIE ZMIENIAŁY.

Tik tok: wattpadkarisiik

My nightmare Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz