~Rozdział 2~

242 14 9
                                    


Pięćdziesiąt procent planu

   - Pokićkało cię? Nie jestem żadną diablicą- powiedziałam z irytacją.

   - Już dobrze pani Niebezpieczna - zaśmiał się, unosząc ręce, jakbym mierzyła do niego z pistoletu - Więc jaki masz plan? Mówisz o zrujnowaniu Sancheza i organizacji, ale jak chcesz to zrobić?

   - W sumie to mam jakieś pięćdziesiąt procent planu, potrzebowałam czasu. To nie takie łatwe, trzeba wyniszczyć tą jego małą sektę od samego środka. Wszystkie plany i notatki mam w mieszkaniu. I zgaduje, że z chęcią się tam ze mną udasz - chytry uśmieszek wkradł mi się na usta.

   - Ale, że to była taka nasza gra wstępna? - spytał podchodząc bliżej mnie.

- Nie wiem czy mam uważać cię za idiotę czy idiotę - chuchnęłam mu dymem w twarz - Ale jeśli tak bardzo jesteś chętny do pomocy to ruszaj się i jedziemy. West Wood 6 mieszkanie na ostatnim pietrze - podałam mu adres mojego mieszkania, a sama skierowałam się do czarnego Jeep'a. W boczym lusterku widziałam, że Parker też wsiadł do swojego Bugatti. Ten to się wozi jak książę.

***
    Wchodząc do mieszkania odwiesiłam torebkę na wieszak w przedpokoju i od razu skierowałam się do kuchni. Brzuch wykręcał mi się na drugą stronę, a gardło domagało się nawilżenia. Złapałam za na wpół pełną butelkę wody i upiłam to co w niej zostało.

   - Będę tak łaskawa i zaproponuje ci śniadanie - spojrzałam na Nicholas'a przyglądającego się mojej kolekcji winyli.

   - Jeśli do niego nie naplujesz to z miła chęcią - zaśmiał się lekko, na co wystawiłam mu środkowego palca.

   Wzięłam się za przygotowywanie naleśników, bo to właśnie na nie miałam ochotę. Parker mruczał coś pod nosem, ale przestał, gdy podstawiłam mu talerz z plackami, posmarowanymi dżemem i czekoladą.
Podziękował mi szybko i zaczął wcinać moje pyszności. Gdy wziął pierwszego kęsa spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.

   - Co się gapisz, nie naplułam do nich, serio.

   - Po prostu to jedna z najpyszniejszych rzeczy jakie jadłem - teraz to on się rzucił na te naleśniki. Uniosłam lekko kącik ust na te słowa.

***
    Po posiłku wstawiłam naczynia do zmywarki.

   - To dowiem się jakie zbrodnie knujesz? Bo jak na razie zachowujesz się jak babcia, która częstuje wnuki zajebistym żarciem.

   - Chodź za mną - rozkazałam mu. Wstałam ze stołka w kuchni i skierowałam się do mojej sypialni. Tuż za mną podążał chłopak. Zdjęłam, sporych rozmiarów obraz ze ściany i obróciłam go na drugą stronę, z powrotem zawieszając na ścianie. Ukazała nam masa zdjęć, notatek, i wycinek z gazet. Wszytko połączone czerwoną włóczką.

   - Niezły z ciebie Sherlock Holmes - powiedział przypatrując się wszystkiemu z kamienną miną.

   - Przez ostatni czas ustaliłam, że ojciec ma nowego wspólnika, niejakiego Flynn'a Lowell'a. Ma dwadzieścia siedem lat, dość młody. Typ z bogatej rodzinki, typowy homofob, ale lubi się zabawić. Co jakiś czas urządza małe imprezki, tylko dla specjalnych gości, większość to jego zaufani klienci. Rozprowadza bronie po czarnym rynku, to samo z narkotykami i... jakby to nazwać. Panienki lekkich obyczajów też są mile widziane. Dlatego większość gości to kobiety, niektóre z partnerami. Ponoć często te imprezki zamieniają się w istną orgię - mówiłam wskazując na faceta z fotografii. Dobrze zbudowany blondyn z brązowymi oczami i blizną nad lewą brwią - Następna taka odbędzie się za równe dwa tygodnie. Do tego czasu chciałam przemyśleć dalsze działania, ale skoro mi pomożesz będzie o wiele łatwiej - zamyśliłam się na chwilę - i chyba nawet wiem jak mi pomożesz.

Dangerous Woman Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz