~Rozdział 3~

234 10 2
                                    


Miałam szesnaście lat

Większość ludzi postrzegała mnie jako imprezowiczkę, która po prostu chce się dobrze bawić. Mnie to stwierdzenie zawsze śmieszyło, gdyż imprezowanie było na daleko położonym punkcie na mojej liście ulubionych czynności. Oczywiście lubiłam się rozerwać, lecz czasem bardziej niż alkoholu i tańczenia z innymi ludźmi, potrzebowałam mięciutkiego koca, pierwszej części Iron Man'a, oraz gorącej, czarnej herbaty. Więc gdy pomyślałam, co ma się dziać na imprezie Lowell'a szczerze mnie zamdliło. To była jedna z takich okazji, gdzie ludzie nie próżnowali na niczym. Alkohol uznawało się za wodę, a białe kreski kokainy za cukier puder. Tam wszystkie zakazane używki, dla umysłu przyzwoitego człowieka, czekały zachęcając swoim niedostępnym pięknem.

Miałam zadanie do wykonania i bardzo nie chciałam polec w walce, zawodząca tym samą siebie, lecz szczerze się bałam. Bałam się, że rola, którą miałam odegrać potoczy się za daleko i nie będzie odwrotu. W końcu musiałam uwieść pieprzowego Flynn'a Lowell'a, by dostać się do jego sypialni i zostać z nim sam na sam. Jego ochroniarze chodzili za nim jak pieski, więc nie było innego sposobu. Bałam się, że będę za słaba by go powstrzymać.

Ludzie widzieli mnie jako silną kobietę z jajami, ale w środku łatwo można było mnie zranić. Ludzie widzieli mnie jako seksowną kobietę, lecz prawda była taka, że wciąż byłam dziewicą. Nikt o tym nie widział, ale taka była prawda. Można by powiedzieć, iż po prostu się bałam. To również była prawda.

Gdy miłam szesnaście lat, prawie zostałam zgwałcona przez jednego ze wspólników, czy klienta mojego ojca, sama nie wiedziałam kim dokładniej był. Dotykał mnie, mówił paskudne rzeczy, choć płakałam i błagałam o to by przestał. Mój ojciec patrzył na to, a ja chciałam w tamtej chwili umrzeć. Zrobiłby to, gdyby nie nasza gosposia. Była jedyną kobietą w całej willi, wiedziała jak się czułam. Od tamtej pory bałam się bliższego kontaktu z jakimkolwiek mężczyzną, strach nie pozwalał mi się do nikogo zbliżać w taki sposób. Czasem jeszcze, gdy ktoś tknął mojego ramienia, wzdrygałam się, a przecież to było tylko ramię.

***

Z tego co ustaliłam, wspólnik ojca mieszkał w Brazylii, kilka godzin od Rio de Janeiro. Więc czekała nas długa droga z Jersey City. Wraz z Parker'em ustaliliśmy, a bardziej to on ustalił, że tuż po naszej małej misji, na jakiś czas zamieszkamy w jego rodzinnym domu w Hiszpanii. Na początku zaprotestowałam. Musiałabym prawie dosłownie przenieść tam wszystkie swoje rzeczy, bo mieszkanie, w którym sobie teraz pomieszkiwaliśmy było przeze mnie wynajmowane, a jak się okazało miał to być trochę dłuższy wyjazd. W końcu uległam. Pakowałam swoje ostatnie pięć lat życia do kartonowych pudeł.

Gdy sześć lat temu uciekłam z domu pomieszkiwałam w różnych motelach, praktycznie co tydzień przemieszczałam się z miejsca na miejsce. Zawsze gdzieś z tylu głowy miałam, że w każdej chwili mogą mnie znaleść ludzie ojca i zabić. Więc jakoś tak wyszło, że ze słonecznej Kalifornii, przeteleportowało mnie do New Jersey. Wszystko się wtedy zmieniło.

Już jutro miałam rozpocząć drogę do swojego największego marzenia, jak na ten czas. Wiedziałam, że potem może nie być już odwrotu i mogę niewyjść z tego żywo, lecz zrobiłabym wiele rzeczy by pomścić ukochaną matkę, nawet jakbym miała przypłacić za to swoim życiem.

***

- No no nieźle ci idzie - powiedział Nick obserwując jak starannie układam każdą parę butów do pudełka, a garderoba zaczynała wyglądać, jakby nikt tu nigdy nie mieszkał.

- Jakbyś mi pomógł zamiast grać w te bzdety na telefonie poszłoby mi o wiele szybciej - fuknęłam.

- Ej! Pasjans to gra potrzebująca uwagi i koncentracji, nie obrażaj jej - mówił łapiąc się za serce, jakby go to zabolało.

Dangerous Woman Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz