~Rozdział 5~

183 5 0
                                    


Biedna zołza

Pov: Nicholas

- Zajebie sukinsyna. - wyszeptałem, czując odruchowo zaciskającą się pięść.

   - Zależy ci na niej, prawda? - spytał ojciec podnosząc się z kanapy, a ja wraz z nim.

- Trudno to jakkolwiek określić. Nie znam jej.

- Ale już dałeś jej przydomek? Dość pieszczotliwy. Diablica? Ty to masz wyobraźnię.- mówił z rozbawieniem.

- No...Pasuje do niej jak ulał. Przy naszym pierwszym spotkaniu groziła mi złymi jorkami i dodała, że jeśli one mnie nie wykończą to zrobi to sama. - mówiłem spokojnie jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Ojciec tylko otworzył szeroko oczy - No wiem. Jest milutka i potulna jak szczeniaczek, ale skubana ma pazurki. Dosłownie. W takim ślicznym, krwisto czerwonym kolorze.

- Nie wiedziałem, że jest tak ostra. Gdy ostatni raz ją widziałem, sprawiała pozory zwykłej nastolatki. Tu proszę. Odziedziczyła po Catalinie o wiele więcej niż sądziłem. Jest dosłownie jej małą kopią. Catalina była kochana i troskliwa, ale jak przychodziło co do czego potrafiła zabić samym wzrokiem. - na chwilę zamilkł, a potem znów zaczął - Przypomniałeś mi dzień, w którym ją poznałem. Myślała, że włamuje się do jej domu, więc przystawiała mi spluwę.  Eeee. Tam na dole. A gdy zrozumiała, że zaszło nieporozumienie, jeszcze tego samego dnia, zajadaliśmy jej słynne ciastka w kształcie słoników i popijaliśmy kakao.

   - Wow. Te dwie to dopiero petardy.

   - Jeszcze jakie.

Pov: Arianna

   Rozmowa z Gillian przyniosła mi pewnego rodzaju...ukojenie? Tak dawno nie rozmawiałam z kimś o swoim życiu, o tym jak wyglada ono za kurtyną, że czułam się jakbym odkrywała okrutną prawdę. A to po prostu moje życie.

   Dochodziła pierwsza w nocy. Przydało by się iść spać. Wcześniej Parker wskazał mi mój pokój. Znajdował się naprzeciwko jego. Tam się udałam.

   Otworzyłam jasne drzwi, weszłam do pomieszczenia i rozejrzałam się po nim. Wcześniej nie było mi dane zobaczyć go od środka. Pokój był duży. Ogromny. Był wielkości połowy poprzedniego mieszkania, a i ono nie było małe. Podłoga była wyłożona jasno szarymi panelami, a ściany były w kolorze ślicznego, delikatnego błękitu. Po prawej stronie stało wielkie, dwuosobowe łóżko z również błękitną, satynową pościelą. Po jego bokach, białe szafki nocne z ustawionymi na nich lampkami. Po tej samej stronie znajdowały się dwie pary drzwi. Zapewne do łazienki i garderoby, ale nie byłam pewna.

   Naprzeciwko mnie umiejscowione było sporych rozmiarów okno, ze ślicznym widokiem na ogród. Był tu też telewizor, toaletka z kwadratowym lustrem, oraz kilka regałów i półek. Wszytko pięknie  się ze sobą komponowało.  Gdyby nie tona losowo ustawionych tu pudeł, wypełnionym moim rzeczami byłoby jeszcze piękniej. Było o wiele za późno, żeby się za to zabrać, więc robotę zostawiłam sobie na jutro. A w sumie na dzisiaj, tylko o przyzwoitej godzinie.

   Dorwałam się do kartonu z napisem „ Śpiochy ". I gdyby to nie było oczywiste, podpisywał je Nick. Każdy z nich. Więc ten, który ja podpisałabym
„ Winyle ", on podpisał „ Większe płyty CD dla starszych ludzi ". Tsa. Wyjęłam losowo wybraną piżamę, zgarnęłam czystą bieliznę i kosmetyki i udałam się do łazienki. Otworzyłam pierwsze drzwi, mając nadzieje, że za nimi ona właśnie się kryje. Zgadłam. Była przestronna i wyłożona białymi kafelkami. Znajdowały się tu prysznic, wanna, umywalka, toaleta, wieszak na ręczniki i dwie szafeczki. A w powietrzu unosił się delikatny zapach wanilii, wydostający się z dozownika na umywalce. Wszytko tworzyło ze sobą obrazek niczym z katalogu. Z resztą jak całe to miejsce. Piękny dom dla równie pięknej rodziny.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 25 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dangerous Woman Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz