Biedna zołzaPov: Nicholas
- Zajebie sukinsyna. - wyszeptałem, czując odruchowo zaciskającą się pięść.
- Zależy ci na niej, prawda? - spytał ojciec podnosząc się z kanapy, a ja wraz z nim.
- Trudno to jakkolwiek określić. Nie znam jej.
- Ale już dałeś jej przydomek? Dość pieszczotliwy. Diablica? Ty to masz wyobraźnię.- mówił z rozbawieniem.
- No...Pasuje do niej jak ulał. Przy naszym pierwszym spotkaniu groziła mi złymi jorkami i dodała, że jeśli one mnie nie wykończą to zrobi to sama. - mówiłem spokojnie jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Ojciec tylko otworzył szeroko oczy - No wiem. Jest milutka i potulna jak szczeniaczek, ale skubana ma pazurki. Dosłownie. W takim ślicznym, krwisto czerwonym kolorze.
- Nie wiedziałem, że jest tak ostra. Gdy ostatni raz ją widziałem, sprawiała pozory zwykłej nastolatki. Tu proszę. Odziedziczyła po Catalinie o wiele więcej niż sądziłem. Jest dosłownie jej małą kopią. Catalina była kochana i troskliwa, ale jak przychodziło co do czego potrafiła zabić samym wzrokiem. - na chwilę zamilkł, a potem znów zaczął - Przypomniałeś mi dzień, w którym ją poznałem. Myślała, że włamuje się do jej domu, więc przystawiała mi spluwę. Eeee. Tam na dole. A gdy zrozumiała, że zaszło nieporozumienie, jeszcze tego samego dnia, zajadaliśmy jej słynne ciastka w kształcie słoników i popijaliśmy kakao.
- Wow. Te dwie to dopiero petardy.
- Jeszcze jakie.
Pov: Arianna
Rozmowa z Gillian przyniosła mi pewnego rodzaju...ukojenie? Tak dawno nie rozmawiałam z kimś o swoim życiu, o tym jak wyglada ono za kurtyną, że czułam się jakbym odkrywała okrutną prawdę. A to po prostu moje życie.
Dochodziła pierwsza w nocy. Przydało by się iść spać. Wcześniej Parker wskazał mi mój pokój. Znajdował się naprzeciwko jego. Tam się udałam.
Otworzyłam jasne drzwi, weszłam do pomieszczenia i rozejrzałam się po nim. Wcześniej nie było mi dane zobaczyć go od środka. Pokój był duży. Ogromny. Był wielkości połowy poprzedniego mieszkania, a i ono nie było małe. Podłoga była wyłożona jasno szarymi panelami, a ściany były w kolorze ślicznego, delikatnego błękitu. Po prawej stronie stało wielkie, dwuosobowe łóżko z również błękitną, satynową pościelą. Po jego bokach, białe szafki nocne z ustawionymi na nich lampkami. Po tej samej stronie znajdowały się dwie pary drzwi. Zapewne do łazienki i garderoby, ale nie byłam pewna.
Naprzeciwko mnie umiejscowione było sporych rozmiarów okno, ze ślicznym widokiem na ogród. Był tu też telewizor, toaletka z kwadratowym lustrem, oraz kilka regałów i półek. Wszytko pięknie się ze sobą komponowało. Gdyby nie tona losowo ustawionych tu pudeł, wypełnionym moim rzeczami byłoby jeszcze piękniej. Było o wiele za późno, żeby się za to zabrać, więc robotę zostawiłam sobie na jutro. A w sumie na dzisiaj, tylko o przyzwoitej godzinie.
Dorwałam się do kartonu z napisem „ Śpiochy ". I gdyby to nie było oczywiste, podpisywał je Nick. Każdy z nich. Więc ten, który ja podpisałabym
„ Winyle ", on podpisał „ Większe płyty CD dla starszych ludzi ". Tsa. Wyjęłam losowo wybraną piżamę, zgarnęłam czystą bieliznę i kosmetyki i udałam się do łazienki. Otworzyłam pierwsze drzwi, mając nadzieje, że za nimi ona właśnie się kryje. Zgadłam. Była przestronna i wyłożona białymi kafelkami. Znajdowały się tu prysznic, wanna, umywalka, toaleta, wieszak na ręczniki i dwie szafeczki. A w powietrzu unosił się delikatny zapach wanilii, wydostający się z dozownika na umywalce. Wszytko tworzyło ze sobą obrazek niczym z katalogu. Z resztą jak całe to miejsce. Piękny dom dla równie pięknej rodziny.
CZYTASZ
Dangerous Woman
Teen FictionDorastanie bez miłości rodzicielskiej, w pewien sposób jest nierealne. Tak musiałam dorastać ja, po śmierci matki, ona jako jedyna dawała mi nadzieje na lepsze jutro, które nigdy nie nadeszło. Mając dwadzieścia cztery lata, dalej dręczą mnie koszmar...