Rozdział 9

77 11 6
                                    


Następnego poranka Neteyam wstał lekko zdezorientowany. Był tak zmęczony, że nawet nie pamiętał kiedy zasnął, w oczekiwaniu na brata. Leniwym krokiem wstał i rozejrzał się po Marui, po czym wyszedł na mostek.

- Widzieliście Lo'aka? - zapytał się jeszcze delikatnie zaspany.

- Wyszedł gdzieś z samego ranka - oznajmiła Kiri.

- Ale wrócił na noc? - dopytywał Neteyam.

- Gdyby nie wrócił, to zapewne nie widzielibyśmy go jak wychodził rano - rzekła siostra.

- No tak.. - szepnął sam do siebie starszy syn Sullych. - A zauważyliście coś dziwnego w jego zachowaniu? - zapytał z nutką niepokoju w głosie.

- Wydawał się trochę nieswój, ale ciężko stwierdzić, bo praktycznie się nie widzieliśmy - poinformował Pająk.

- A ja nie zauważyłam nic nadzwyczajnego w jego zachowaniu. Przecież wiecie, że on od czasu do czasu ma te swoje humorki, aczkolwiek mam wrażenie, że w ostatnim czasie występują one w trochę większej częstotliwości. Może przechodzi okres jakiegoś buntu.. Nie wiem - powiedziała Kiri. - A coś się stało? - zwróciła się do Neteyama.

Chłopak przez chwilę zastanawiał się czy ma wyznać prawdę czy przemilczeć to pytanie, po czym doszedł do wniosku, że nie będzie niepotrzebnie martwił rodzeństwa, a tym bardziej rodziców. Postanowił, że najlepszym wyjściem będzie porozmawiać z nim w cztery oczy.

Po szybkim śniadaniu wyruszył na poszukiwanie brata. Domyślał się, że mógł gdzieś wypłynąć z Payakanem, lecz na wszelki wypadek wolał rozejrzeć się po wiosce. Niestety nie mógł go nigdzie znaleźć. Zanim zdecydował się wypłynąć na morze, dostrzegł na plaży w oddali pewna istotę. Powolnym krokiem skierował się w stronę postaci i kiedy był znacznie bliżej jej, zauważył niebieski ogon. Ten mały szczegół utwierdzał go w przekonaniu, że to musi być jego brat. Ostrożnie podszedł bliżej roślin, które rosły nieopodal plaży i ruszył za odgłosem szelestu.

- Lo'ak! - powiedział głośniej Neteyam, kiedy znalazł się tuż obok niego. Chciał mieć pewność, że w razie jego ucieczki, bez problemu go dogoni.

Młodszy brat spojrzał na niego przerażonym wzrokiem, a jego mięśnie znacznie się spięły. Wygląd na sparaliżowanego lub gotowego do ucieczki.

- Chcę tylko porozmawiać - oznajmił spokojnie starszy syn Sullych. Nie chciał go spłoszyć.

- Nie musisz mi nic mówić.. Wiem, że zachowałem się jak najgorszy Skxawng... - mówił rozpłaczliwie wyraźnie załamany.

- Czyli pamiętasz co się z tobą działo? - zapytał delikatnie Neteyam.

Po tych slowach Lo'ak spuścił głowę w dół, po czym upadł na ziemię. Czuł się bezradny i przygnębiony. Ostatnie wydarzenia bardzo ciążyły mu na sercu.

- Bracie.. - rzekł z troską w głosie starszy syn Sullych. - Nie byłeś sobą..

- Nie prawda! To nadal byłem ja.. - powiedział rozpłaczliwie. - Wszystko było takie.. realne, ale równocześnie jak zły sen... Byłem tam.. ale równocześnie jakby mnie tam nie było... Coś kazało mi tak reagować - mówił przejętym głosem, nie do końca rozumiejąc co się z nim działo przez ten czas.

- Byłeś w posiadaniu amuletu, który tak na ciebie działał. Nie obwiniaj się za to.. Nie miałeś wpływu na niektóre swoje zachowania - tłumaczył starszy brat. - Nie załamuj się tym wszystkim, weź się w garść i przede wszystkim porozmawiaj z Tsireyą. Ona na pewno zrozumie, a reszta nawet nic o tym nie wie.. więc nie przejmuj się tym... Wszystko się ułoży.. - tłumaczył zatroskany. Bardzo współczuł bratu i pragnął aby choć trochę poczuł się lepiej.

- Tsireya.. - zadrgał mu głos. - Za to co jej zrobiłem nie powinna mi nigdy wybaczyć...

- Lo'ak ona wie, że byłeś pod wpływem amuletu - oznajmił Neteyam, chcąc go ostudzić. - Na pewno zrozumie tą całą sytuację, tylko po prostu z nią szczerze porozmawiaj.

Młodszy brat siedział na ziemi milcząc. Wyglądał tak jakby się nad czymś intensywnie zastanawiał, jednak jego wyraz twarzy wskazywał, że nie jest to nic pozytywnego.

- Chodź - rzekł starszy syn Sullych i złapał go pod rękę, aby pomóc mu wstać.

Lo'ak niechętnie, ale wstał z ziemi i powolnym krokiem ruszył za bratem.

- Jeśli chcesz mogę pogadać z Tsireyą i wyjaśnić jej wszystko..

- Nie.. Nie trzeba... - powiedział młodszy brat smutnym głosem.

- Ale porozmawiaj z nią jak najszybciej, okej?

- Okej - przytaknął niemrawo Lo'ak.

Neteyam nie był pewny czy brat go posłucha, lecz nie chciał go jeszcze bardziej smucić lub złościć, dlatego postanowił, że sam porozmawia z dziewczyną tak na wszelki wypadek..


_________________________________________

Hejka wszystkim! Jak tam wasze samopoczucie?

Wiem, że ostatnie rozdziały są takie sobie, ale akcja dopiero się rozkręca 😶

Do następnego, love you all! xx

𝙸 𝚜𝚎𝚎 𝚈𝚘𝚞 𝟸 || 𝙰𝚟𝚊𝚝𝚊𝚛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz